Asik
Jak to się należy w takim domostwie poza miastem – muszą być psy.
Jednym okazem tego gatunku był mały mieszaniec, trzy razy zgwałcony za rogiem, Asik.
Asik trafił do rodziny na piętrze – czyli do Moniki, z przypadku i zapomnienia… Haha.
Jednego dnia wujek wrócił z pracy, trochę rozweselony. Zjadł wygodnie i spokojnie obiadek – a ciocia gotowała dobrze! Nie wiem ile czasu minęło, ale kiedyś mu się przypomniało:
– Ach. Moniczka, Moniczka, patrz, coś ci przyniosłem – i wygramolił z kieszeni spodni wymiętolone coś żółtego, co się ruszało.
Ohhh!! piesek!!!!
Taaaaak, to był Asik, wtedy mały i słodki i mięciutki. Taki fajniutki, że dziecięce oczy i ręce nie mogły się nacieszyć.
Asik potem urósł, do wielkości kota i zrobił się niedobry i złośliwy. Monika go kochała, ale mnie on nienawidził.
Bałam się go, szczególnie jak szczerzył swoje maleńkie zęby na mnie i dławił się własnym warczeniem.
Wujek, czasem w przypływie dobrego humoru, zabawiał się z nami i wsadzał nas na kredens w kuchni (czasem też na szafę w sypialni – tam było więcej miejsca). Świat z perspektywy 18o cm jest dla małego dziecka niesamowicie ciekawy! Jak wujek miał dużo ochoty, to zrobił nam jeszcze kogel-mogel i jadłyśmy go na szafie. Ale zdarzało się, że dosadzał nam (a może tylko sama tam siedziałam?) Asika. O matko!!! Asik pewnie sam się bał tak wysoko, ale mnie paraliżowała ta wymuszona bliskość na tym pół metra².
Raz Asik spał na Moniki tapczanie, a ja siedziałam obok. Jak śpi, to może mogę go pogłaskać? No mogłam. To jeszcze raz. Asik spał. Nabrałam odwagi i pogłaskałam znów. Nic. Oh, jeszcze mnie nie ugryzł, więc znów pogłaskałam.
Oj, patrz, jaki on fajny – i ogarnięta spontaniczną miłością i wdzięcznością (bo nie ugryzł) do małego wrednego pieska przytuliłam się buzią do niego. W momencie warknął jadowicie i skoczył do mnie, wbijając mi zęby jak miecze! w policzek. Przestraszona zerwałam się na nogi… a Asik wisiał mi na policzku i bujał się nad tapczanem…
Do dziś pozostały mi z tej zabawy dwie blizny na prawym policzku – jedna pod samym okiem, a druga przy kąciku ust.
Dziś wiem: jak pies śpi, to zostaw go w spokoju. Ale strach przed małymi psami mi pozostał – najlepiej niech sobie siedzą w kieszeniach.