Moje mazurskie dzieciństwo


Dlaczego wracam?

24 sierpnia, 2013 @ 15:36 napisał(a): Beata Kategoria: Wstęp - mój mały światek

Siedzenie w internecie nie musi być jałowe. Prowadząc poprzedni blog odczułam znów stare czasy, kiedy pisanie wypracowań i referatów nie zawsze było męką, a czasem sprawiało nawet przyjemność. Odkrywam tę przyjemność na nowo – piszę sobie.
Kasia Enerlich, mrągowska autorka, powiedziała mi kiedyś w rozmowie, że jako dziecko siedziała czasem przed naszym domem i marzyła sobie, kim są ludzie, którzy tam mieszkają… Wtedy mnie już tam nie było, tylko już moja przeszłość. Ale zasiana przez Kasię myśl zakiełkowała… Czemu nie?
Chcę ją uchwycić – moją przeszłość.
Chcę tu opisać moje dzieciństwo na Mazurach – i tylko tą część, bo ta jest mi najważniejsza i najbardziej mnie uformowała.
Chcę utrwalić wspomnienia – dopóki je jeszcze pamiętam (haha). Aż się dziwię, ile mi się teraz co rusz nowego przypomina i wyłazi z ostatnich zakrętów mózgowych. Musze sobie robić notatki, żeby się nie pogubić. Ach, zima idzie i długie wieczory, to będzie się pisało.
Chce tym podziękować mojej kuzynce Monice, za wspólne lata, za dzielne towarzyszenie mi w różnych akcjach na drodze do dorosłości, za to, że po prostu była, jak siostra.
Chce zatrzymać obrazy Jarka, którego nie ma już między nami. Dużo nie ma, bo Jarek chodził swoimi drogami i raczej nas – starsze dziewczynki – denerwował i nam przeszkadzał. Ani go było zagonić do pracy, ani z nim coś robić – z takim maluchem…
Tylko moja córka nie będzie mogła tego czytać, bo zbyt mało zna polski. Ale jak tu skończę, to mogę od nowa pisać, dla niej – po niemiecku.
Wpisy nie są chronologiczne, ale staram się je ująć w czasowe kategorie.
Wiele rzeczy, jak nazwy miejsc, mają osobiste znaczenie dla mnie, bo należały do dziecięcego słownictwa i lokalizują wydarzenia.
Ciesze się, jak szybko udaje mi się zidentyfikować miejsca zdjęć, na podstawie, drzewa, poręczy, kamienia.
Może i nieraz jeszcze coś zmienię i dopiszę do istniejących już tekstów – moje prawo autorskie i wynik budzenia się zaspanej pamięci.
Wśród wspomnień są też takie, które nie były ładne, zostawię je w kąciku pamięci, po co je wygrzebywać. Mam dosyć pięknych. Jak również nie chcę kogoś pokazywać w niekorzystnym świetle – to jest prywatny blog, ale nie wiem kto będzie czytał.

Szkoda, że właśnie tych ludzi, dla których to robię, ten blog nie osiągnie. Jarka nie ma. Omy nie ma. Monika nie ma komputera. Ale dla niej i dla mojej mamy wydrukuję to do poczytania. Myślę, że mamę to też zainteresuje – moje spojrzenie jest inne niż jej.