Po raz pierwszy od lat spotkaliśmy się w luźnej atmosferze, bez żadnych życzliwych „satelit”, bez ochraniaczy. Okazało się, ze co niektóre „życzliwe” osoby, wcale nie są tak mile widziane, po prostu jest to zło, które musza tolerować. Następny raz, za rok, będzie też bez „satelit”.
Jurek • 18:28 • Pozostałości • Możliwość komentowania Było bardzo fajnie! została wyłączona •
Chciałbym w kilku słowach opisać kilka zmian, które zaszły w tym czasie:
1. Kontakt z rodzicami mam. Telefonujemy z tatą 3 do 4 razy w roku w jego i mamy urodziny oraz w święta. W nasze urodziny nikt do nas nie dzwoni. Raz w roku odwiedzam rodziców. Wizyta nie jest długa i przebiega bez nadmiernych serdeczności.
2. Kontakt z bratem zerwałem zupełnie, a z tą niewdzięczną gówniarą też nie mam żadnego kontaktu. Tylko szczere przeprosiny z ich strony, mogłyby zmienić tę sytuację.
3. Żona mojego „najlepszego” kuzyna działała tak za kulisami na nasza niekorzyść, że aż przykro. Ale Bozia ją pokarała za to – sami to widzieliśmy!
4. Moje problemy z sercem, stany depresyjne i nieprzespane noce, należą już do przeszłości.
5. Nareszcie idzie mi dobrze!!!
Jurek • 10:10 • Sprawy rodzinne i ... • Możliwość komentowania Minęło ponad 9 lat… została wyłączona •
Wczoraj wróciliśmy z Polski. Byliśmy między innymi w Toruniu, gdzie zobaczyliśmy się z moimi rodzicami. Spotkanie odbyło się w miłej atmosferze, nasze pytania z ostatnich lat pozostały niestety nadal bez odpowiedzi. Wiek rodziców nie zezwala na mocne dążenie do wykrycia prawdy. Dlatego wybaczyłem im obojgu w duchu, za ich postępowanie w ciągu ostatnich kilku lat.
A reszta?
*** Jeżeli rozmiar głowy zależałby od zawartości wiedzy w mózgu…
to widok ludzi bez głów byłby dla nas codziennością. ***
Jurek • 14:44 • Pozostałości • Możliwość komentowania Dopisek – 26 Czerwiec 2011 została wyłączona •
Minęły święta, minął Nowy Rok, minęły nasze urodziny… Nowe zdarzenia, nowe problemy, na świecie, u nas, jak i u całej rodziny, pomogły mi na nowo ocenić mój stosunek do rodziców i rodzeństwa. W zasadzie nic się tu nie zmieniło, tylko klasyfikacja jest dziś inna. W ostatnich latach dałem temu zbyt duży priorytet. Jeśli ktoś obraził się na mnie, to miał jakiś powód. Przynajmniej w swoim mniemaniu. A że przy tej okazji obrażano moją żonę i jej rodzinę, moją córkę… świadczy o poziomie tych ludzi.
Dlatego kończę dziś tą część mojego życia i ten blog. Kasować go nie będę. Niech pozostanie, bym nie zapomniał, że kiedyś miałem rodziców i rodzeństwo… by oni też nie zapomnieli…
(Dopisek – 6 Marzec 2011) Gdyby jednak ta sytuacja pozytywnie się zmieniła, to oczywiście powiadomię was o tym na moich blogach. A na razie wszystko po staremu.
Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej corocznej podroży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy…
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć…
Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały, Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej …
Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, że elfy ukryły cały alkohol i nic nie było do wypicia…
Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł więc po szczotkę, ale okazało się, że myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona…
I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi… Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał:
– Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień?
Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym ją wsadził?
….
I stąd wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki….
Jurek • 11:43 • Uśmiechnij się • Możliwość komentowania Opowiadanie (p)o świętach. została wyłączona •
Czwarta niedziela adwentu, czwarta świeczka, a przedtem… trochę jeździłem i byłem prawie tydzień w Szwajcarii… Beatka kupiła w międzyczasie choinkę, napiekła ciasteczek i upiekła makowca… Cały tydzień pachniało i pachnie świętami.
A z Torunia brak jakichkolwiek wiadomości, rodzice są już po osiemdziesiątce… Mam nadzieję, że zostanę powiadomiony, gdyby działo się z nimi coś złego!
W mojej sytuacji brak wiadomości jest … dobrą wiadomością!
Jurek • 20:51 • Pozostałości • Możliwość komentowania Czwarty Adwent. została wyłączona •
Czas przedświąteczny jest dla mnie czasem zadumy, melancholii i wspomnień. Podczas moich zawodowych podróży mam dużo czasu na wspomnienia i przemyślenia, marzenia i plany… Myślę dużo o rodzicach, z żalem, że tak łatwo im przyszło pozbyć się syna, synowej i wnuczki. W międzyczasie powiększyło się nasze grono o drugą synową i dwoje wnuków. Takie to są chrześcijańskie zwyczaje? Wiele myśli o chrześcijańskim duchu chodzi mi po głowie…
No cóż. Starsi ludzie robią to, co usłyszą, co im się do ucha szepcze… Żal mi tej dwójki starych ludzi…
Tak: żal, smutek i niemoc są moimi uczuciami czasu przedświątecznego. I gdyby nie Beata, podtrzymująca mnie i Korę na duchu, to było by mi bardzo ciężko przejść przez ten czas. Dlatego chcę Beatce podziękować za wszystko, tą piosenką z „obrazka”.
Za kilka godzin mamy drugą niedzielę adwentu i nareszcie mam odczucie, że już niedługo do świąt.
Co się zmieniło przez tydzień?
Byliśmy wczoraj we Frankfurcie na koncercie „Nokia Night Of The Proms”. Nasłuchałem się fantastycznej mieszanki popu z klasyką, e-muzyki z orkiestrą symfoniczną.
NOTP jest dla nas dniem, po którym przychodzą święta, po którym tylko święta mogą przynieść więcej pozytywnych emocji i wrażeń.
Dlatego dziś chciałbym się z wami podzielić moimi wrażeniami i zaprezentować jedną piosenkę z tego koncertu, która dla mnie piękniejsza jest od każdej kolędy: „Stairway To Heaven”.
Jurek • 23:04 • Trochę muzyki? • Możliwość komentowania Drugi Adwent. została wyłączona •
Mija pierwsza niedziela Adwentu. Za cztery tygodnie mamy Święta Bożego Narodzenia, w sklepach pełne półki świątecznych produktów, na dworze nie pasująca do tej scenerii pogoda, w telewizji lecą najlepsze kawałki z „Nokia Night of the Proms 2007″… czasami zamykam oczy i wsłuchuję się w tą fantastyczną mieszankę klasyki z popem, by za chwilę znów kilka słów tu wstawić. Momentami robi mi się smutno… myślę wtedy o rodzicach, o tym jak daleko teraz do nich… Momentami bierze mnie złość na tych, którzy tą sytuację wykorzystali i dalej wykorzystują… Momentami nie mogę zrozumieć tego świata… by znów się z nim pogodzić.
Przed laty mówiąc: „Święta spędzał będę w domu” myślał bym o domu moich rodziców, dziś… pozostały mi tylko myśli o rodzicach…
Posurfowałem trochę w internecie i dowiedziałem się znów czegoś nowego: dziś u Włochów jest obchodzony „Dzień Czarnego Kota”. Trzy lata temu postanowiło włoskie stowarzyszenie obrony zwierząt i środowiska, że 17 listopada świętować będą czarne koty. Datę tą wybrali ze względu na to, że ten dzień miesiąca uważany jest we Włoszech za najbardziej pechowy. Celem tego dnia, jest nie tylko wystosowanie apeli o opiekę nad kotami, ale także walka z uprzedzeniami i przesądami, które – podkreślono – są krzywdzące dla czarnych kotów. Szczególnego pecha, zauważyli obrońcy praw zwierząt, czarne koty mają właśnie we Włoszech, bo to tu przedstawia się je w jak najgorszym świetle i są najgorzej traktowane. Według statystyk co roku we Włoszech znika kilkadziesiąt tysięcy czarnych kotów, które są porywane, a nawet zabijane podczas satanistycznych rytuałów, a wiadomo też, że również katolicy mają długą tradycję tępienia czarnych kotów jako „wysłanników Szatana”.
Jurek • 18:33 • Pozostałości • Możliwość komentowania Dzień Czarnego Kota została wyłączona •