Wbudowałem dzisiaj możliwość odtworzenia tutaj muzyki. Proszę włączyć głośniki, kliknąć myszką na tą strzałkę i posłuchać muzyki.
Wbudowałem dzisiaj możliwość odtworzenia tutaj muzyki. Proszę włączyć głośniki, kliknąć myszką na tą strzałkę i posłuchać muzyki.
Od godziny już ziewałem na dworcu kolejowym, oczekując nadejścia pociągu. Wytrzeszczałem z nudów oczy do kilku po kolei dam, również ziewających w rozmaitych kątach sali, doczekałem się nawet skutku „robienia oka”, gdyż jakaś młodziutka blondynka z białym noskiem, usteczkami jak listki róży, z oczami jak listki błękitnej portulaki pokazała mi zwinięty w trąbkę język, czerwony jak listek polnego maku — i… nie wiedziałem, co dalej przedsięwziąć dla zabicia czasu.
Na szczęście weszło do sali dwu młodych studentów, zabłoconych aż do bród-mierzwinek, zmęczonych drogą i roztargnionych. Jeden z nich szczególnie, jasny blondyn o przecudownym profilu, był dziwnie rozmarzony czy zrozpaczony. Usiadł w kącie, zdjął czapkę i co chwila chował twarz w dłonie. Towarzysz kupił i wręczył mu bilet, usiadł obok i co chwila pociągał go za rękaw.
— Czegóż rozpaczasz? Jeszcze może być wszystko dobrze. Antoś, słyszysz…
— Nie… to darmo, umrze, ja wiem… ja wiem… może nawet już…
(more…)