… choć jest on niestety tylko wirtualny. Szkoda! Realny był namacalny i w smaku wyczuć można było… bliskość najbliższych. Teraz najbliżsi są tak daleko… Od kilku lat nie otrzymujemy już listów z opłatkiem i życzeniami od mojej rodziny. A ja, rok po roku, po wielu źle zrozumianych listach, próbuję przynajmniej w ten sposób przekazać im świąteczne życzenia. Szkoda, że osoby które chciałbym osiągnąć moim pisaniem, nie mają najmniejszej chęci na zerknięcie do internetu i żyją w przekonaniu, że ja chcę im tylko zaszkodzić. Niestety nie ma tam nikogo, kto by im wiernie przekazał moje myśli i uczucia. Smutne jest, że nie mam już żadnej perspektywy na poprawę tej nienormalnej sytuacji.
Rozmawiałem parę dni temu przez telefon z kilkoma bliskimi osobami (oczywiście z każdym z osobna i w tajemnicy przed innymi). Rozumiem wasze postępowanie i nie jestem za to na was zły. Wy musicie tam żyć, a mi tutaj już nic nie grozi. Dziękuję wam kochani za wasze ciepłe słowa. Ja jestem moimi myślami z wami przy choince i wierzę, że wszystko to co planujecie i czego oczekujecie, doprowadzicie wspólnie do szczęśliwego końca. Mam nadzieję, że nowy rok przywitacie w pełnym zdrowiu i że to zdrowie będzie wam wierne przez wiele następnych lat.
A i tym milczącym, życzę jeszcze wielu szczęśliwych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia. Niech wam też długo dopisuje zdrowie i niech wam niczego nie brakuje do szczęścia. Może wtedy jego cząstka naszym szczęściem się stanie? Czas leczy rany i może kiedyś nadejdzie dzień wspólnego spotkania na tym świecie, a może już w drodze na inny…
ps. Realnego opłatka dostaliśmy od innych serdecznych nam ludzi. Dzięki!!! Będziemy o was myśleć przy dzieleniu się nim!