Zum Inhalt springen


…chciałbym wam coś opowiedzieć… - Wszystkie podobieństwa do osób oraz wydarzeń istniejących w rzeczywistości jest niezamierzone i zupełnie przypadkowe.


15 luty 2009

(3) Gdzie jest mój dom?

Od samego rana skakaliśmy naokoło siebie i gości. Beatka pojechała szybko do fryzjera i wróciła po pół godzinie z wielką torbą świeżych bułek.
Napięcie wzrastało… byłem już z rana bardziej nerwowy niż na własnym ślubie. Dwie łazienki na dziesięć osób, każdy musiał, każdy był najważniejszy… ale się udało… większości. Tylko ja, ojciec panny młodej… zaciąłem się jak… Strzępy skóry wisiały mi pod brodą… krew leciała ciurkiem… tamowałem, naciskałem… i jak przestało krwawić zacząłem to miejsce maskować. W miarę udało mi się, ale mimo wszystko musiałem uważać, żeby nie dotykać się w to miejsce, a broń boże nie zadrapać. W międzyczasie przyszła młodzież ze swojej kwatery i dom był znów przepełniony.

Pierwszym punktem programu był ślub cywilny. Jedna z przyjaciółek mojej córki jest urzędniczką USC w małym miasteczku w Odenwaldzie. Młodzi załatwili wszystkie urzędowe przeszkody i szczęśliwi dostali zezwolenie, by ich ślub tam się odbył.
Deszcz siąpił, każdy się spieszył z wsiadaniem do samochodów… Każdy? No niezupełnie. Beatka mokła na zewnątrz, czekając by mama wsiadła, a mamie się właśnie przypomniało, że na jej samochodzie jest jakieś nowe wgniecenie i musiała to koniecznie przedyskutować z tatą. Jedno „mamuś” nie starczyło, to Beatka burknęła coś niecierpliwie i mama nareszcie wsiadła.
(more…)