Zum Inhalt springen


…chciałbym wam coś opowiedzieć… - Wszystkie podobieństwa do osób oraz wydarzeń istniejących w rzeczywistości jest niezamierzone i zupełnie przypadkowe.


30 marzec 2009

U laryngologa

Porucznik Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie – okrutnie podrapane, pocięte nawet… – i kładzie na stół.

– Oszalał pan?! Z tym to do urologa!

– Chwilunia… Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki…

– To nie do mnie – do wenerologa paszoł won!

– Chwilunia…. Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: „Uchuchachchaaa”. Po czym tasakiem wali w stół – kto nie zdąży… Może sobie pani wyobrazić…

– Do psychiatry, a nie do laryngologa!

– Do pani, do pani… Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego „Uchuchachchaaa”.

26 marzec 2009

Czas mija.

Czas mija i (o dziwo) czuję się coraz lepiej. Problemy z żołądkiem należą do przeszłości… (hmm, przynajmniej wrzód już nie boli), śpię spokojniej, nie śnię i nie myślę godzinami o rodzicach i rodzeństwie. Mogę się znów w pełni koncentrować na innych rzeczach, cieszyć się życiem i … współczuję powoli im wszystkim. I tym bezmyślnym, z małomiasteczkowym horyzontem, jak i tym „wielkomyślnym” z „dużomiasteczkowym”…!
I jeszcze coś: jak my się kiedyś spotkamy, to nie będę wtedy rezygnował z niczego, jak to było w przeszłości. Nawet jeśli do odzyskania tego, potrzebował będę pomocy od obcych. Było nie było, mieszkamy wszyscy w EU!

Czegoś lepszego, niż opublikować nasz list do rodziców, zrobić sobie nie mogłem. Mi ulżyło!

16 marzec 2009

Na wschodzie bez zmian.

Od ostatniego listu minęło dużo czasu.
Od jego publikacji ponad trzy tygodnie.
Znaku dobrej woli brak do dziś!

Rozumiem. Trzy tygodnie czasu to za mało, by „przetrawić” problemy z ponad trzech lat. Ale nie za mało, by dać mały znak pokoju.
Jasne. Rodzina… syn… to nie kościół. Miłość ci wszystko wybaczy, Bóg nie!
Wiem. Pisać mi to łatwo. Wystąpiłem z kościoła… bezbożnik… już nie syn..?
Liczą się tylko pozory? Tylko to co inni widzą?
Uczucia… wszystkie te lata… to tylko gra?

Przykro mi to mówić, ale moje rodzeństwo zawiodło mnie na całej linii. Wybaczyłem im w duchu, ale nie chcę z nimi mieć więcej kontaktu.
Kontaktu z moimi rodzicami nie chciałem nigdy przerwać.

Prawdą jest, że moi rodzice są starzy. Mama skończy niedługo 80 lat, tato to samo późną jesienią. Nie każdy dożywa tego wieku… życzę im wielu dalszych i szczęśliwych lat, ale… trzeba się powoli liczyć z tym, że im dużo ich nie pozostało. Ile jeszcze mamy wspólnego czasu?

Żal mi obojga. Taty za jego nieudolne i nieudane próby pogodzenia nas, mamę za upór, którego na pewno każdego wieczoru żałuje, nie chcąc pokazać rodzinie.. córce… jej prawdziwych uczuć.
A może tego nie może..?

8 marzec 2009

8 marzec…

… jest w niektórych regionach świata, dniem kobiet. Co niektóry zapomina (jak ja), drugi nigdy o tym nie wiedział, trzeci mieszka u mamusi z kotem i nie wie co to kobieta, a inny musi całe życie pamiętać, bo inaczej mu baba jeszcze się bardziej weźmie za skórę.
Moje zapominanie nie polega na złej woli, tylko jest efektem działania Beatki. Mi wolno po prostu zapomnieć o tym „święcie”.  Wiem też komu nie wolno…
A tak w ogóle, to my mężczyźni mamy ogromne problemy z wyborem prezentu. Tylko kwiatek, to naszym zdaniem za mało, więc odwiecznym pytaniem jest:

Ponieważ nikt z nas nie zna odpowiedzi, cieszę się, że mam tak tolerancyjną żonę.
Że co? Że zemsta przyjdzie później…?