Zum Inhalt springen


…chciałbym wam coś opowiedzieć… - Wszystkie podobieństwa do osób oraz wydarzeń istniejących w rzeczywistości jest niezamierzone i zupełnie przypadkowe.


Rosołek na obiad.

Na dworze zimno, więc postanowiliśmy wczoraj z Beatą, że dziś na obiad będzie rosół z kury z makaronem. Rosół z kury ma właściwości rozgrzewające (kto z nas nie stwierdził przynajmniej raz w życiu, że mu się zrobiło gorąco po rosołku), jak i właściwości wzmacniające siły obronne organizmu.
Cięcie ciasta na paskiAle na co nam to wszystko, jeśli brak w spiżarni dobrego makaronu? Sklep jest kilka kroków od nas, ale… zakiełkował we mnie pomysł zrobienia własnego. W zeszłym roku, podczas naszego pobytu u teścia, przeprowadziła ze mną Danka szybki kurs robienia makaronu domowej roboty, a przed wyjazdem dostałem od teścia prostą maszynkę do jego wytworu. A więc przeszukałem szafki w kuchni i (o dziwo!) znalazłem wałek i maszynkę. Dwa jaja (w zasadzie jajeczka, bo dzisiejsze kury nie rozrywają sobie już przyrodzenia przy składaniu jajek), kilka łyżek mąki, trochę wody i gnieść… gnieść… gnieść, aż ciasto stanie się jednolite w środku. A potem kawałek po kawaku odciąć, rozwałkować (w międzyczasie koszule wyżąć z potu i czoło osuszyć bo kapie na stół), żeby było cieniutkie, odłożyć na płótno by trochę podeschło, pociąć w paski i jak kataryniarz pokręcić korbką. No a potem hop siup do garnka z osoloną wodą i za kilka minut można już sobie przy próbowaniu poparzyć język i palce.
A razem z rosołkiem…. po prostu poemat!

Autor:
Jurek - 10 stycznia 2009 o 14:47
Kategoria:
Pozostałości
Tags:
 
Trackback:
Trackback URI

« Jak się powiedziało „A”… – W drodze. »

Brak komentarzy

No comments yet.

Sorry, the comment form is closed at this time.