Szukając informacji w Internecie na pewien interesujący mnie temat, znalazłem artykuł (warto przeczytać w całości) pana/pani ??? na blogu kontrowersje.net.
Fragment z niego chciałbym opublikować oraz jedną wypowiedź waszego, najwidoczniej niezupełnie dysponowanego, prezydenta, pasującą do tego artykułu.
Różnica między Polakami a Niemcami polega na tym, że choć nie każdy Niemiec jest światły i nie każdy ma w chałupie i na podwórku Ordnung, to prawie każdy wie, że tak wypada. Po prostu Niemcy prezentują światu swoje najlepsze cechy, z tych cech uczynili swój pozytywny stereotyp, który napełnia ich dumą i mobilizuje do tego, by się do stereotypu dopasowywać. Nawet jeśli w Niemczech trafi się, a trafia się jak w każdym kraju, jakiś menel, bigot, czy inny margines, to nie jest on w żadnym wypadku uosobieniem niemieckości, wręcz przeciwnie, jest jej zaprzeczeniem. Niemiecki pijaczyna może stanąć sobie pod monopolowym i krzyknąć, że on jest „richtig Deutscher”, ale jedyną osobą, która go posłucha będzie drugi menel. W Polsce jest inaczej, tutaj biedni, bo głupi „prości ludzie”, związkowe nieroby i skrajnie „katolickie” dewoty zdobyły monopol na „polskość” i „patriotyzm”, monopol wspierany przez prezydenta, do niedawna także przez premiera. Co wam przyjdzie na myśl, gdy ktoś powie np. „prawdziwy Francuz”? Z pewnością wzór elegancji, nonszalancji, same superlatywy, światowy człowiek otoczony pięknymi Francuzkami. A co pomyślicie, gdy usłyszycie „prawdziwy Polak”? No oczywiście, przed oczami stanie wam karzeł fałszujący hymn i mlaskający o swoim patriotyzmie i stara baba krzycząca, że Żydzi zabili Jezusa i tłamszą biednych Polaków do spóły z tymi Hitlersynami, Niemcami. Ujrzycie bandę dewotek zawodzących „Boże coś Polskę” w przerwach między obgadywaniem sąsiadów i bandę pijaków, zbierających złom lub żebrzących pod sklepem, by mieć za co kupić polskie „wino”. Całe to towarzystwo uważa się za „prawdziwych Polaków”, za prostych katolików i patriotów, za modelowy wręcz wzór polskości. A co na to normalni?
Ps.: Będąc przed kilkoma tygodniami w Polsce usłyszałem, że: „u was to Jugendamt zabiera Polakom dzieci”… jakby to Niemcy nie mieli nic lepszego do roboty. Przypomina mi się tutaj stare powiedzenie: „każdy sądzi po sobie”.
Beata
Potwierdzam myśli, choć nie wszystkie. Najbardziej jednak komentarz z artykułu w linku „pozdrawiam serdecznie”. Bardzo często zdarzało mi się, że kiedy chciałam coś dobrego powiedzieć o Polsce, jakieś zmiany pochwalić, które zauważyłam, to mnie ukrócono „ale jest złodziejstwo, dzieci są głodne, żony mordują nożami mężów, emeryci nie mają na lekarstwa…”
Tak, złe rzeczy są wszędzie, w Niemczech też. Ale dlaczego nie przyjąć pochwały i powiedzieć po prostu „dziękujemy, staraliśmy się i cieszymy się, że to zauważono”. Polacy pokazują się gorzej niż są, o czym już też kiedyś pisałam na moim blogu.
Dlaczego?
#1 Komentarz napisany 21. maj 2009 o 16:08:07