… a ja nic nie piszę? No niezupełnie: w międzyczasie napisałem dwa artykuły, ale przez cenzurę nie przeszły. Beatka pilnuje, żebym za ostro nie pisał, ja się trochę stawiam, ona zawsze wygrywa… ja łagodzę, albo kasuję wpis. Bo jeśli by tylko ode mnie zależało, to… lepiej nawet o tym nie myśleć!
Poza tym zajmowałem się uaktualnieniem naszych blogów, skryptów i stron, obróbką zdjęć z urlopu (jeszcze nie skończyłem) no i w „chwilach wolnych” pracowałem (albo odwrotnie). Byłem w Monachium, jestem w Munster, będę w Bonn, czyli cały czas w ruchu. Mam naprawdę mało czasu na pisanie! A ponieważ teraz dorwałem się do tego, to popiszę trochę o wszystkim i niczym!
Praca: pracowałem jak długo pamięcią sięgam. W Polsce przepracowałem, mimo relatywnie młodego wieku, ponad siedem lat w trzech firmach. Najpierw w Wifonie (wie ktoś jeszcze co to była za firma?), potem w Serkach na Podgórzu, a na końcu w Apatorze (w ośrodku obliczeniowym przy Merinotexie). W Niemczech pracuję bez przerwy od 28 lat do dziś. Pamiętam moją ostatnią rozmowę z Jackiem, kolegą z Apatora, którego ojciec pracował w Bezpiece. Musiałem go przekonywać, że wrócę, co mi się nawet udało. Przekonałem, ale nie wróciłem.
Przypomniał mi się tutaj taty kawał, powtarzał go wiecznie, a może i jeszcze powtarza, z którego powiem tylko pointę: „schować schowałem, ale lać nie przestałem”. Każdy z was zna ten kawał, a jeśli nie, to wpiszcie mały komentarz, Zdzisiu może przedzwonić, a ja wtedy napiszę cały.
A propos telefonu: nikt więcej nie dzwonił. Ludzie nie lubią się nagrywać. Też nie było żadnej innej wiadomości z domu. No, nie lubią nas chyba. Mamie wysłałem na urodziny życzenia, a to co napisałem, myślałem szczerze. Mam nadzieję, że tym razem je dostała.
Rozmawiałem też przed paroma dniami z moją bliską kuzynką. Nasze losy są bardzo podobne do siebie… Kuzynko, daj się poinstruować przez synową i napisz coś. To nie jest takie trudne. Dasz radę!
Wracam do pracy, to znaczy do tego tematu. Zaglądam od czasu do czasu do NK i się nadziwić nie mogę… czy ci, co tam wierszyki piszą, mają czas na pracę? Czy w ogóle mają pracę? Chyba nie, bo jak patrzę na czas publikowania, to widzę, że piszą, publikują dniami i nocami. I jakie to wszystko piękne… „łańcuszkowe dedykacje, śliczniutkie senki, nocki, caluski”… a ja to… czytam i “zachwycam” się dalej. Do czego bezrobocie doprowadza ludzi… i na co tracą czas.!