Czas mija i (o dziwo) czuję się coraz lepiej. Problemy z żołądkiem należą do przeszłości… (hmm, przynajmniej wrzód już nie boli), śpię spokojniej, nie śnię i nie myślę godzinami o rodzicach i rodzeństwie. Mogę się znów w pełni koncentrować na innych rzeczach, cieszyć się życiem i … współczuję powoli im wszystkim. I tym bezmyślnym, z małomiasteczkowym horyzontem, jak i tym „wielkomyślnym” z „dużomiasteczkowym”…!
I jeszcze coś: jak my się kiedyś spotkamy, to nie będę wtedy rezygnował z niczego, jak to było w przeszłości. Nawet jeśli do odzyskania tego, potrzebował będę pomocy od obcych. Było nie było, mieszkamy wszyscy w EU!
Czegoś lepszego, niż opublikować nasz list do rodziców, zrobić sobie nie mogłem. Mi ulżyło!