… a my jesteśmy dalej.
Cichy faworyt: Portugalia przegrała mecz z nami. Na holenderskiej murawie potrafimy też dobrze grać. Jak dobrze pójdzie to i do finału.
… a my jesteśmy dalej.
Cichy faworyt: Portugalia przegrała mecz z nami. Na holenderskiej murawie potrafimy też dobrze grać. Jak dobrze pójdzie to i do finału.
Odpadły z turnieju, jak to już przed mistrzostwami przewidzieć można było, dwa biało-czerwone zespoły.
Zmieniłem dzisiaj wystrój graficzny czyli skórkę bloga. Miałem przy tym sporo trudu, bo jej autor nie pracował za czysto przy programowaniu. Ale ponieważ mi się spodobała, więc skorygowałem błędy, kilka rzeczy dodałem, teksty przetłumaczyłem i to co widać jest wynikiem mojej pracy :drunk_tb:.
To nie był nasz dzień!
Przegraliśmy mecz z Chorwacją, wy zremisowaliście z Austrią. Następne spotkanie musimy przynajmniej zremisować, żeby pozostać w turnieju, a drużyna Polski może praktycznie wracać do domu. Szansa żebyście dalej przeszli jest „mniej” niż minimalna.
Kto wie, może w poniedziałek dołączymy do was :innocent1_tb:
…niż to było zaplanowane. Odbiorcy Unitymedia w NRW byli od 22 maja bez dostępu do moich stron. Tą blokadę serwera wprowadziłem w dwóch miejscach, a usunąłem ją tylko z jednego.
Dziś w nocy skorygowałem resztę i … Witam NRW!!!
No i wygraliśmy bez większych problemów.
Jak zaplanowane, byliśmy dziś w „Lisiej jamie” (Fuchsbau) – tak nazywa się grupa z domu dziecka, gdzie pracuje Kornelia. W tzw. publicznym dniu, mogła się grupa przedstawić otoczeniu, a zainteresowanych gości było dużo. Zakupione zostało małe gospodarstwo, mieszka tam 10 młodzieży, 13-18 lat. Jest to nowy projekt pedagogiczny, młodzież musi się zająć również zwierzętami i ogrodem.
Po powrocie do Heppenheim, usiedliśmy spontanicznie w uroczym szkockim lokalu obok starówki, gdzie spijając puszystą piankę z Guinnessa przeglądaliśmy katalogi urlopowe na następny rok, wahając się miedzy Azorami a Irlandią – kto zgadnie na co się w tej atmosferze zdecydowaliśmy.
A żeby czas oczekiwania się nie dłużył, to we wrześniu (na półmetku) czekają już na nas kije, plecaki i Alpy.
To nasza „mała“, a tu taka duża i odważna…
Kornelia przeskoczyła na zawodach jeździeckich w weekend nie tylko tę przeszkodę…
Crespeau stanął na wysokości zadania.
W piątek odwiedzamy jej miejsce pracy, będzie tzw. „dzień otwartych drzwi” – grupa domu dziecka przedstawia nowy projekt: pedagogika wychowawcza, zwierzęta i życie na małym gospodarstwie. Więcej po powrocie.
Wbudowałem dzisiaj możliwość odtworzenia tutaj muzyki. Proszę włączyć głośniki, kliknąć myszką na tą strzałkę i posłuchać muzyki.
Od godziny już ziewałem na dworcu kolejowym, oczekując nadejścia pociągu. Wytrzeszczałem z nudów oczy do kilku po kolei dam, również ziewających w rozmaitych kątach sali, doczekałem się nawet skutku „robienia oka”, gdyż jakaś młodziutka blondynka z białym noskiem, usteczkami jak listki róży, z oczami jak listki błękitnej portulaki pokazała mi zwinięty w trąbkę język, czerwony jak listek polnego maku — i… nie wiedziałem, co dalej przedsięwziąć dla zabicia czasu.
Na szczęście weszło do sali dwu młodych studentów, zabłoconych aż do bród-mierzwinek, zmęczonych drogą i roztargnionych. Jeden z nich szczególnie, jasny blondyn o przecudownym profilu, był dziwnie rozmarzony czy zrozpaczony. Usiadł w kącie, zdjął czapkę i co chwila chował twarz w dłonie. Towarzysz kupił i wręczył mu bilet, usiadł obok i co chwila pociągał go za rękaw.
— Czegóż rozpaczasz? Jeszcze może być wszystko dobrze. Antoś, słyszysz…
— Nie… to darmo, umrze, ja wiem… ja wiem… może nawet już…
(more…)