Do szczegółów podróży wrócę za kilka dni. W kilku słowach można ją określić jako bardzo udaną. Pogoda super, dużo wrażeń i serdeczności.
Dziś chciałbym wrócić do wydarzeń na blogu w czasie naszej nieobecności i wczorajszego telefonu od mojego ojca, krótko po powrocie do domu.
Ale najpierw do pani Małgosi, do tego, co ją skłoniło do tak emocjonalnego udziału w moim blogu oraz tej osoby która za nią stoi. (more…)
Od wielu już lat, jeżdżę przynajmniej raz w roku do Polski. Jeszcze kilka lat temu, głównym celem był Toruń, miasto z którego pochodzę i w którym mieszka większość mojej rodziny. Ponieważ od kilku lat sytuacja się zmieniła (więcej informacji na ten temat znajdziecie w artykułach z kategorii „Sprawy rodzinne i …„), jeżdżę teraz do tych, których w przeszłości troszkę zaniedbywałem.
Fajnie jest zobaczyć znów znajome okolice i spotkać się z serdecznymi osobami. Zaplanowane jest, że odwiedzimy dalszą rodzinę Beaty, właścicieli pięknego parku naturalnego z rzadkimi roślinami, małą rzeczką i … dajmy się zaskoczyć. A poza tym Łódź, zakupy, spacery, rozmowy… Prawdę mówiąc, cieszę się również na Danki boskie bitki wołowe w sosiku cebulowym (mam nadzieję, że je zrobi!), teścia wódeczkę (wlewając ją do kieliszków, patrzy potulnie w kierunku Danki i mówi do niej z błyskiem w oku: „Danusiu, ale przecież z zięciem napić się muszę!”) jak i na wszystkie niebiańskie potrawy przygotowywane przez Hankę (nie mogę żadnej podkreślić, wszystkie są taaakie dobre). A za karę będę przez tydzień czasu słyszał od teścia, że tyję, że brzuch mi rośnie, ale przy posiłkach to ciągle dokładają i dokładają różnorodne smakołyki. I jak tu nie tyć? Do teścia chcę jechać nową autostradą z Nowego Tomyśla do Zgierza. Będę oczywiście przejeżdżał niedaleko Nekli, ale drogi kuzynie, wybacz, że wbrew obietnicy nie wpadnę na kawę. Czytaj dalej moje artykuliki i skomentuj od czasu do czasu coś niecoś. Byś mi tym zrobił dużą przyjemność. Możesz tak jak „Zdzisiu” użyć pseudonimu.
Mija czas i przepaść rośnie. Nie mam już najmniejszej nadziei, że się coś w stosunkach między mną, a moimi rodzicami zmienić może.
Z każdej strony usłyszeć można tylko… milczenie. No, może nie z każdej. My, nie mając innej możliwości, próbujemy jeszcze tutaj coś poruszyć, tam coś zamotać, w nadziei, że może jednak moi rodzice się przemogą i mama pokaże całemu światu, że potrafi przeskoczyć przez własny cień i … … znów bzdury gadam! To nie wyjdzie. Ja muszę się pogodzić z tą sytuacją i zapomnieć…
ZAPOMNIEĆ? NIE! Na pewno nie.
Wspomnienia są jak podróż po morzu: raz kołyszą do snu i pomagają zasnąć, a innym razem budzą nas spoconych, wystraszonych, chętnych wtulić się w ich ramiona, by zaznać znów spokoju i ukojenia…, lecz niestety pozostaje nam tylko ból, silny ból i pewność…, że już ich nie ma.
Następna duża fala jest na horyzoncie… znów kołyśnie, znów przypomni…
Jurek • 15:15 • Sprawy rodzinne i ... • Możliwość komentowania Po drugiej stronie. została wyłączona •
Dostałem dziś wpis do Facebooku od mojego przyjaciela z młodych lat i chciałbym je przekazać wam wszystkim: Życzymy Ci, by na Wielkanoc robotę w kuchni odwalił zając, baranek potem posprzątał stoły, a Tobie zostały... sex i pierdoły!
Jurek • 21:58 • Pozostałości • Możliwość komentowania Wielkanoc 2009 została wyłączona •
W ten piątek będę zmieniał oprogramowanie serwera z OpenSuse 10.2 na OpenSuse 11.1 (+ małe aktualizacje zainstalowanych programów) i z tego powodu będą nasze strony internetowe (jarmusz.** jak i kilka innych) przez kilka godzin (od ok. 9 do ok. 16) nieosiągalne.
Porucznik Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie – okrutnie podrapane, pocięte nawet… – i kładzie na stół.
– Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
– Chwilunia… Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki…
– To nie do mnie – do wenerologa paszoł won!
– Chwilunia…. Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: „Uchuchachchaaa”. Po czym tasakiem wali w stół – kto nie zdąży… Może sobie pani wyobrazić…
– Do psychiatry, a nie do laryngologa!
– Do pani, do pani… Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego „Uchuchachchaaa”.
Jurek • 21:43 • Uśmiechnij się • Możliwość komentowania U laryngologa została wyłączona •
Czas mija i (o dziwo) czuję się coraz lepiej. Problemy z żołądkiem należą do przeszłości… (hmm, przynajmniej wrzód już nie boli), śpię spokojniej, nie śnię i nie myślę godzinami o rodzicach i rodzeństwie. Mogę się znów w pełni koncentrować na innych rzeczach, cieszyć się życiem i … współczuję powoli im wszystkim. I tym bezmyślnym, z małomiasteczkowym horyzontem, jak i tym „wielkomyślnym” z „dużomiasteczkowym”…!
I jeszcze coś: jak my się kiedyś spotkamy, to nie będę wtedy rezygnował z niczego, jak to było w przeszłości. Nawet jeśli do odzyskania tego, potrzebował będę pomocy od obcych. Było nie było, mieszkamy wszyscy w EU!
Czegoś lepszego, niż opublikować nasz list do rodziców, zrobić sobie nie mogłem. Mi ulżyło!
Jurek • 21:40 • Pozostałości • Możliwość komentowania Czas mija. została wyłączona •
Od ostatniego listu minęło dużo czasu.
Od jego publikacji ponad trzy tygodnie.
Znaku dobrej woli brak do dziś!
Rozumiem. Trzy tygodnie czasu to za mało, by „przetrawić” problemy z ponad trzech lat. Ale nie za mało, by dać mały znak pokoju.
Jasne. Rodzina… syn… to nie kościół. Miłość ci wszystko wybaczy, Bóg nie!
Wiem. Pisać mi to łatwo. Wystąpiłem z kościoła… bezbożnik… już nie syn..?
Liczą się tylko pozory? Tylko to co inni widzą?
Uczucia… wszystkie te lata… to tylko gra?
Przykro mi to mówić, ale moje rodzeństwo zawiodło mnie na całej linii. Wybaczyłem im w duchu, ale nie chcę z nimi mieć więcej kontaktu.
Kontaktu z moimi rodzicami nie chciałem nigdy przerwać.
Prawdą jest, że moi rodzice są starzy. Mama skończy niedługo 80 lat, tato to samo późną jesienią. Nie każdy dożywa tego wieku… życzę im wielu dalszych i szczęśliwych lat, ale… trzeba się powoli liczyć z tym, że im dużo ich nie pozostało. Ile jeszcze mamy wspólnego czasu?
Żal mi obojga. Taty za jego nieudolne i nieudane próby pogodzenia nas, mamę za upór, którego na pewno każdego wieczoru żałuje, nie chcąc pokazać rodzinie.. córce… jej prawdziwych uczuć.
A może tego nie może..?
Jurek • 19:30 • Sprawy rodzinne i ... • Możliwość komentowania Na wschodzie bez zmian. została wyłączona •
… jest w niektórych regionach świata, dniem kobiet. Co niektóry zapomina (jak ja), drugi nigdy o tym nie wiedział, trzeci mieszka u mamusi z kotem i nie wie co to kobieta, a inny musi całe życie pamiętać, bo inaczej mu baba jeszcze się bardziej weźmie za skórę.
Moje zapominanie nie polega na złej woli, tylko jest efektem działania Beatki. Mi wolno po prostu zapomnieć o tym „święcie”. Wiem też komu nie wolno…
A tak w ogóle, to my mężczyźni mamy ogromne problemy z wyborem prezentu. Tylko kwiatek, to naszym zdaniem za mało, więc odwiecznym pytaniem jest:
Ponieważ nikt z nas nie zna odpowiedzi, cieszę się, że mam tak tolerancyjną żonę.
Że co? Że zemsta przyjdzie później…?
Byliśmy z Beatką wczoraj i dziś w Kolonii. O tym wyskoku więcej na blogu Beatki, a fotki są oczywiście na tej stronie.
Tutaj tylko jedna z … muzeum czekolady. No, która buźka należy do mnie?