Minął czas, w którym należałem do religijnego ugrupowania katolików. Postępowanie wielu „wierzących”, jak i rozwój kościoła z wrzodami typu Rydzyka albo Trytka, przyspieszyło u mnie decyzję zrzucenia katolickich więzów. Dzięki temu mogę iść przez moje dalsze życie z podniesioną głową, z oczyma skierowanymi do przodu.
Mimo tego lubię co niektóre tradycje, bez różnicy, czy są pogańskiego, czy chrześcijańskiego pochodzenia.
Dziś jest właśnie taki dzień: „Święto Zmarłych” albo „Wszystkich Świętych”. Nad cmentarzami unosi się ciepła, pachnąca świeczkami chmurka, wywołując u mnie obrazy z przeszłości. To nie pamięć o zmarłych, a możliwość zobaczenia dawno niewidzianych krewnych, gra z płomieniem przy zapalaniu zniczy, była prawdziwym celem tego święta. Zobaczyć wujków, którzy nie byli zapraszani do naszego domu, cioć, które nie bały się żadnej pracy… Patrzałem, ściskałem, rozmawiałem… w tajemnicy. To było coś, co chłopcy lubią: ogień i sekrety!
Ewa
Ładnie piszesz..
„Wierzący” nie są warci tego, by wpływać na nasze życie.
Wierzący tak. Warto ich dostrzegać.
Zło ma dobrą „reklamę”. Jest krzykliwe. A dzwon głośny, bo pusty.
Wszystkiego dobrego!
#1 Komentarz napisany 18. lut 2013 o 21:37:51
Ewa
Pomyliłam wcześniej maila..
A nie muszę być anonimem.
Przepraszam za spam.
#2 Komentarz napisany 18. lut 2013 o 21:39:16