Kulinarny event
Mamy zaprzyjaźnionych sąsiadów na osiedlu. Są z dawnego NRD i jako studenci pracowali w Łodzi przy budowie linii tramwajowej, którą dziś na Piotrkowskiej często mój ojciec jeździ. Od początku się dobrze rozumieliśmy. Dziś spotykamy się na wspólne obżarstwo.
Co w tym specjalnego? Normalnie nie szykuje się jedzenia na spotkania, nie ma – jak w Polsce – zwyczaju, czy tradycji nakrywania stołu. Spotkanie jest dla spotkania i wspólnego posiedzenia, napoje i orzeszki wystarczają. Nikt też tu nie oczekuje kolacji i przed wyjściem coś zje. Ale są oczywiście też spotkania, kiedy się zaprasza na kolacje, np jako podziękowanie lub okazyjnie, albo i spontanicznie „co robicie wieczorem – nic – zrobimy grilla? – ok, co mamy przynieść?”. To jest również typowe pytanie, kiedy się jest zaproszonym na jedzenie: co przynieść? I nikt się nie dziwi, jak dostanie odpowiedz np: a no to może deser?
Z naszymi sąsiadami spotykamy się co 3-4 miesiące. Pierwszy raz nadał przypadek, że nasi panowie się sprzeczali, który z nich robi lepszą faszerowaną paprykę. Więc ustaliliśmy dzień i chłopaki przygotowali swoje papryki, a my uzupełniłyśmy menu deserem i ciastem. Posiedzenie trwało od 13:00 do wieczora. Tak nam się to podobało, że zaraz w kalendarzu zanotowaliśmy następny termin z mottem „Egzotyczne”. My, krótko po urlopie, gotowaliśmy z kuchni dominikańskiej, a oni z chińskiej. Wieczór kazał nam się rozejść i trawić.
Dziś o 13:00 znów kulinarne spotkanie, temat „Z domu”, czyli potrawy z mamusinej kuchni. My gotujemy kluchy ziemniaczane z twarożkiem, cebulą i szpekiem.
Do tego kisiel, nieco uszlachetniony po mojej myśli. Oni zrobią golonkę według przepisu jego ojca i ciasto do kawy. Przed nami kilka godzin, mamy nadzieję tak udanych, jak poprzednie. Dodatkową atrakcją będzie dziś prezentacja nowej kuchni, którą sobie sąsiedzi fundnęli, trochę już widzieliśmy w czasie montażu. Ooooo!- stół się sam wysuwa, szuflady się wciągają, kuchenka indukcyjna, żeby się nie trzeba było za bardzo schylać, to garnki jadą naprzeciw… Będziemy musieli oblać, żeby się kuchnia nie rozkleiła. Ale najpierw się najemy.
*** Według lekarzy jedynym sposobem utrzymania zdrowia jest jedzenie tego, na co się nie ma chęci, picie tego, czego się nie lubi i robienie tego, czego by się wolało nie robić. (Mark Twain) ***
3 sierpnia, 2008 o 18:07
kuchna dobra – dzień bardzo dobre
3 sierpnia, 2008 o 18:15
Popieramy zdanie naszych przyjaciół. Dzień był udany, jedzenie super, żołądki przeciążone. Teraz odpoczywamy. A oni jeszcze się nauczą języka.
3 sierpnia, 2008 o 20:39
Akurat zjadłem resztę klusek. Poemat… i duży brzuch!