„Nyska” zamyka
Pisałam przed rokiem, w maju 07 na blogu „chciałbym wam coś opowiedzieć” o polskim lokalu „Nyska”.
Nie pomyliliśmy się w naszym odczuciu. A szkoda.
Lokal – knajpa nie podniosła niestety swego stylu, a raczej omsknęła się na dól.
Zamiast oczekiwanych przez panią szefową bankowców i urzędników na obiadek (dlaczego by pan urzędnik miał w swojej krótkiej przerwie na bigosik na drugi koniec miasta jechać?), schodzili się pracujący w Heppenheim Polacy, wypili Żywca, zjedli pierożki i pośpiewali codziennie karaoke. Dla wielu było to miejsce spotkania się miedzy „swoimi” i każdy znalazł sobie swoją odpowiednią grupkę.
Przez moją pracę mam kontakt do wielu Polek pracujących tu „na opiece”. Niejednej nowej nawet dałam typ o tej knajpce, może spotka tam inne, pozna kogoś, z kim może swobodnie porozmawiać, na swoje tematy.
Często się śmiałyśmy razem, jak mi w zabawny sposób opowiadały różne wydarzenia i przeżycia, własne i obserwowane, poszukiwanie i znajdowanie okazji na rozmowę i inne przyjemności, występy muzyczne gości i pani szefowej. No, samo życie, ludzie o wspólnym mianowniku, daleko od domu, od rodziny, obcy, przeważnie bez znajomości języka.
Niestety nie starczyło tych gości, żeby się utrzymać dłużej niż rok.
A dużo innych nie było, bo styl nie odpowiadał.
Szkoda. Wielka szkoda. Lokal jest duży, dwupiętrowy. Polska kuchnia jest bardzo smaczna i urozmaicona, kultura w dobrych restauracjach wysoka. Odpowiednia mieszanka tych komponentów stworzyła by na pewno dobrą restaurację. I Heppenheim miałby rzadkość na całą okolicę – polską restaurację!! A my byśmy sobie czasem poszli na dobrą kolację, z przyjaciółmi, albo sami. I niechby nam Czerwone Gitary w tle (tylko!) dyskretnie towarzyszyły.
Zobaczymy, kto nowy zajmie te pomieszczenia.
*** Kto lubi jeść dobrze, może z głodu umrzeć. (Konfucjusz) ***