Czytam „Viva Polonia”
Podczas ostatniego spaceru przez księgarnię, wpadł mi w oko tytuł „Viva Polonia”. Przekartkowałam i szybko wiedziałam, że zaraz zacznę ją czytać.
Steffen Möller, znany w Polsce kabaretysta z „Europa da się lubić”, opisuje okiem gastarbeitera – jak siebie nazywa – Polskę, ludzi, mentalność, zwyczaje. Już dużo o nim słyszeliśmy w kraju, mój ojciec go chętnie ogląda. Po kilku stronach odnalazłam już potwierdzenie własnego zachowania, kiedy jeszcze żyliśmy w Polsce, wobec obcokrajowców. Tak właśnie, jak opisuje Steffen, szokowaliśmy każdego obcojęzycznego już w pierwszych minutach np. Szczebrzeszynem.
Książka napisana jest lekkim reporterskim stylem, trafnie, ironicznie, humorystycznie, po prostu sympatycznie. Ciekawi mnie, jak obcokrajowiec odbiera Polskę. Jego obserwacje otwierają nam oczy na oczywiste elementy codzienności.
My przyjeżdżamy od wielu lat, prawie 30, tylko gościnnie do kraju, do codziennego życia nabraliśmy dystansu, wiele zmian widzimy skokowo (np. co rok), widzimy je, bo nie rozwijaliśmy się z nimi, jakbyśmy oglądali film co 10 minut. Wracamy do kraju naszych korzeni i obserwujemy go z boku, „okiem obcego”.
Swoi, a jednak już nie. Ta książka odświeża nasze wspomnienia, spojrzenie, poczucie związania z Polską.
Polecam ją czytelnikom polskim, na pewno ukaże się krajowe wydanie. A może już dawno jest, tylko ja jestem za księżycem.
*** Każdy rodzaj literatury jest dobry, z wyjątkiem nudnego. (Wolter) ***