Zbroja do ziemi.
„Żono, czyś ty stonoga?” – pytał kiedyś mój ojciec, a dziś mój mąż.
W czym problem? W ogólnym mniemaniu, że kobiety mają za dużo butów. Ale jak jedna reklama trafnie mówi: my nie mamy za dużo butów, tylko na małe szafy. Mężczyźni przejdą cały rok w dwóch parach, letnie i zimowe, no… i sportowe, i domowe, i outdoor, i stare do pracy w ogrodzie, i sandały. No proszę, też nie ustało na dwóch.
Dla nas buty, to moda, wygoda, nastrój, sport, energia, ochrona. Nogi to nasz kontakt z ziemią i otoczeniem. „Stoi obiema nogami twardo w życiu” – takie powiedzenie mamy tu (na pewno jest coś podobnego po polsku, ale nie pamiętam). Jak w każdym powiedzeniu tkwi tu też podstawa. Bo nogi mają życiowe zadanie: trzymają równowagę, ograniczają nas od dołu, chronią, niosą nas do celu, pokonują odległość, wznoszą nas do góry, prowadzą do domu, pozwalają na ucieczkę, na pogoń, przeskakują przeszkody, pozwalają pokonać ląd, wodę i powietrze (jak uda nam się dobrze skoczyć). No i dają nam symetryczną sylwetkę, bo jak już mamy ręce, do dobrze na dole wyglądają też nogi. Mając tyle zadań do spełnienia, musimy o nasze nogi dbać i je chronić, dlatego potrzebujemy buty – jak zbroję. A zależy jaką walkę mamy przed sobą, tak się zbroimy. Jurek ma wszystkie buty czarne i tylko czarne skarpetki – nie ma nigdy kłopotu, co do czego pasuje. Ale my, kobitki, ubieramy jeansy, spodnie z kantem, spódnice, krótkie, długie, do pracy, na randkę, na urlop, po zakupy – to nie idzie w jednych butach. Kochani mężczyźni, naprawdę! (więcej…)