Wstrzemięźliwość dobra na wszystko?
Ostatnie tygodnie czytamy w gazetach dużo o papieżu i Watykanie. Czasem ciężko jest zamknąć dziób.
Najpierw „zabawa w berka” z Bractwem Piusa. Można by się pośmiać, gdyby to nie było takie tragiczne! Doradcy papieża muszą mieć duży wpływ i wysoki cel (jaki?…). Dlaczego doszło do ponownego przyjęcia Williamsona i innych? Tłumaczenie, że nie wiedziano o ich nastawieniu, trudno przyjąć, bo nikt nie wierzy, że Watykan czegoś nie wie, albo nie jest poinformowany. Małą pociechą jest reakcja Anglii, ale to już nie przywróci wieży z gruzów.
Ceną jest strata wielu katolików, którzy dla protestu wystąpili z kościoła. Inni już wcześniej. Większość z nich opuszcza tylko instytucję kościelną, bo ich moralność nie zgadza się z jej regułami, personelem, słowem i czynem. A modlić można się w najgłębszym przekonaniu nawet w lesie.
Kto wie, komu Bóg jest bliżej? (więcej…)