Porządki.
W tym roku ogarnia mnie niezmierna energia, chęć działania i porządków.
Wokół domu. I nie tylko!!
Wiele rzeczy zabałamuciliśmy (to określenie mojej babci) ostatnie dwa-trzy lata. Teraz mam listę zadań: przed domen i za domem. Obejmuje ona 28 (na razie…) pozycji, które fajnie się krok po kroku skreśla. Jurek dał się zarazić. A, że mężczyźni są inaczej usztrykowani, do pracy muszą się „nastawić” (spontanicznie to najwyżej do piwa), więc mu ta lista bardzo „pomaga”. Na liście są takie rzeczy jak: wyczyścić chodnik, pomalować altanę, sprzątnąć ją, wyczyścić szklany dach nad tarasem, fontanna (no, … – nienka) w ogrodzie, przesadzenie trawy ozdobnej, przebudowa zielnika, kawałek wyłożyć nowymi płytami, nowa furtka, pomalować pergolę…
Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję… Dziś, po pracy zabrałam się za malowanie altany (konserwacja drewna) 1,5 godziny. Jeden sąsiad zagadnął: ojej, będzie padać. Nie, nie będzie, dopiero po 19:00, bo wtedy altana już będzie sucha. Sąsiad podumał i pokiwał powątpiewając głową.
Potem skosiłam trawnik. Nasz ogródek jest trochę większy od doniczki, więc koszenie trawnika, to dzieło 5- minutowe. Ale to moje dzieło, bo Jurek nie kocha pracy w ogrodzie – Jurek kocha się położyć i pospać w cieniu. Jak ja zaczynam pracować, (jak normalna kobitka – spontanicznie, prosto od kawy, bo coś odkryłam, co można zrobić), to Jurek przeważnie ucieka z tarasu, bo mu nieprzyjemnie patrzeć, jak ja ciężko pracuję… No, mój Juruś.
Za to Jurek był umówiony dziś po pracy z sąsiadem na czyszczenie chodnika przed wejściami (dzielimy wejście do domów w formie Y). To ten sam sąsiad, co zimą już rano odgarnia nam śnieg. Chłopaki i maszyna wyszorowali nasze „podwórko”, potem wspólne dojście od ulicy. Trzy godziny morusali się w pryskającym błocie – brud, który się uzbierał w płytach przez 12 lat.
Sąsiadka doniosła dwa razy piwko.
A my zrobimy w sobotę grilla. Na czystym tarasie – ale ten musimy jeszcze wyszorować.
Jak jutro wstaniemy, to nas na pewno ta nowa czystość najpierw oślepi…
Acha: padać zaczęło o 21:00. No i po co się martwić na zapas?
*** Myśl nie zapisana musi rodzić się wielokrotnie. Zapisana żyje od razu i natychmiast się rozmnaża.***