Zima za nami
Mamy połowę lutego, niby jeszcze zima, ale natura drze się z ziemi i ku słońcu.
Już od wielu dni mamy kwitnące przebiśniegi i poranniki – zakwitły nam już na urodziny, czyż nie pięknie? Słońce przygrzewa i obiecuje wiosnę.
W niedzielę pojawiły się krokusy.
Niestety wraz z nowym pożywieniem ruszają na rabatkowy szlak ślimaki. Z niedowierzaniem patrzyłam na zwisające resztki żółtych płatków, których w kwiecie nie widziałam, bo lutowe ślimaki obżarły je zanim zrobiło się widno.
Ooo nie! Wojna! Ja ślimaczkom nic złego nie chcę, wręcz przeciwnie. Co się mają dławic zimnym krokusem, dam im lepszy smakołyk niż moje kwiatki – fajne niebieskie granulki, ślimaczki je bardzo lubią. A ja lubię potem zbierać ślimaczki…
Widocznie się dobrze najadły, bo nie widzę nowych szkód, a krokusy zapełniają kolorem zimową szarą ziemię.
Dziś było błękitne niebo. Słońce.
Chciałam podciąć wino na pergoli. Ale nowe odkrycie zmieniło plany: róże puszczają już pąki! Ojej, trzeba szybko przyciąć, bo jesienią zabałamuciłam.
Pierwsze porządki wiosenne.
Róże są gotowe do wiosny. Półtorej godziny minęło, ręka boli od sekatora, góra śmiecia ze ścinki. Jutro zajmę się winoroślą. I potem pojadę pierwszy raz w tym roku do deponii, gdzie możemy bez problemu i kosztów wypróżnić ogrodowe odpady.
Tu i tam słyszałam również pracowitych sąsiadów. Acha, jak zwykle, osiedlowe ogrodnictwo jest zaraźliwe.
Wróci jeszcze zimno?
Może i wróci, a może nie.
Kwiat, który się otwiera, nie czyni przy tym hałasu.