Rzymskie wakacje
Od kilku lat czailiśmy się na wyjazd do Rzymu. Tak się jakoś przesuwał, inne cele weszły pomiędzy plany.
Ale Rzym przetrwał już sporo latek, to i te kilka poczekał.
Teraz byliśmy, zobaczyliśmy, zabraliśmy do domu wrażenia, zdjęcia i zachwyt nad miastem.
Rzym wyobrażałam sobie brudny, głośny, pełen ruchu i gestów. No i historii!
Poza historią, nie sprawdziło się NIC. Rzym, światowe miasto, prawie trzy miliony mieszkańców, nie był bardziej brudny i zaśmiecony niż Heppenheim, Toruń, czy Berlin. Ruchu było mało, tylko taksówki i włoskie samochody (prawie żadnych obcych), ludzie spokojni, nikt nie gestykulował filmowo. Może mieszkańcy Rzymu to nie Włosi tylko Rzymianie? A może dlatego, że w lipcu mieszkańcy wyjeżdżają na urlopy, pozostawiając gotujące się miasto milionom turystów? Obojętnie.
Planując wyjazd przed wieloma miesiącami nie uwzględniliśmy absolutnie klimatu i ruszyliśmy w najgorszy czas – piekielne upały, do 35 stopni męczyły nas i innych. Ale ulice mają przeważnie jedną zacienioną stronę, setki pizzerii i ogródki dysponowały wystarczającą ilością krzesełek i chłodnych napojów, a my nie mieliśmy ani pośpiechu, ani ostrego planu – więc w czym problem? Opaliliśmy się, nie musieliśmy siusiać, bo wszystko wypociliśmy (i dobrze, bo publicznych toalet nie widzieliśmy) i jeść nie musieliśmy dużo, bo przy tym upale żołądek się nie meldował. (więcej…)