Sri Lanka – świat Buddy i słoni
Wschód świata jest nam jeszcze nieznany. Po Emiratach w zeszłym roku, ruszyliśmy tym razem dalej w Azję, na Sri Lankę – dawny Cejlon. Ale nazwa Cejlon pozostała nadal dla herbaty i banku.
Dużo czytaliśmy, oglądaliśmy w internecie – wszystko już „zwiedziliśmy” przed wyjazdem. Wreszcie ruszyliśmy.
Haha, z przesiadką w Dubaju – nigdy byśmy nie myśleli, że tak szybko tam wrócimy.
Osiem dni objazdowego zwiedzania kraju i osiem byczenia się nad morzem.
Grupa – poznaliśmy się dopiero na miejscu – 12 osób, była dość homogeniczna, 6 par w naszym wieku, mały autokar.
Trzy osoby opiekowały się nami: kierowca – a styl ruchu jest bardzo inny od naszego, świetny przewodnik – tubylec, który dużo i ciekawie opowiadał, a ja sobie robiłam notatki, żeby podzielić się z Wami informacjami w albumie (i samej nie zapomnieć) i jeszcze serwis-boy, który otwierał nam drzwi, pomagał wysiąść z autokaru, wydawał wodę, dekorował siedzenia codziennie kwiatkami, leciał z biletami do kas.
W czasie objazdu nie zmienialiśmy codziennie hotelu, tylko nocowaliśmy w trzech – co dało więcej spokoju, zaoszczędziło czasu pakowania, rozdzielania pokoi, wymeldowania itd.
Tegoroczna zima dała wszystkim nam w d…. Chociaż my jesteśmy rozpieszczeni i mimo zimna, wiosna u nas szła na siłę (przed wyjazdem kwitły już drzewa migdałowe), to jednak bardzo się cieszyliśmy na obiecane (prawie) równikowe 35 stopni. Co tam, urlop, to i upał pół biedy.
O rany!!! to było chyba piekło… tylko ładniejsze. 30 – 35 stopni i 85% wilgotności zatykało dech i moczyło ciuchy, ale szybko wyłączyliśmy wszelkie estetyczne odczucia. Mokre plamy, no i co? Wszyscy tak wyglądali. Jednak ciekawe, że nic nie było czuć. Pociliśmy się, klamoty schły i nosiliśmy dalej. Ot, egzotyka. (więcej…)