Jasność
Od 1.09.09 zejdą z rynków Unii Europejskiej żarówki matowe. Właśnie te, które lśnią w większości naszych lamp, bo dają lepsze światło niż czyste. Nie będzie również setek – ale kto je tam używa? (w kolejnych latach 75, 60 itd). Mamy wiele lamp halogenowych, tu się nic nie zmieni, możemy spać spokojnie.
Ale co z lampami, które lubimy i jeszcze by parę lat poświeciły? Trzeba kupić zapas odpowiednich matowych żarówek, żeby starczyło jeszcze na kilka lat.
Innym wyjściem jest kupienie żarówek energooszczędnych.
I tu jest pies pogrzebany… bo nasz dom określiliśmy „strefą wolną od żarówek energooszczędnych” i takowych nie będzie u nas, dopóki ich technika się nie ulepszy.
Nie jesteśmy sami w tym klubie, wrogów (może za mocno powiedziane, nie-zwolenników) tych żarówek jest więcej, niż to jest przemysłowi i handlowi miłe. Ok, zakład energetyczny się cieszy – z tym mogę żyć.
Moje codzienne doświadczenia z nowymi żarówkami – w pracy, u pacjentów – są raczej smutne i nie potwierdzają reklamowanych walorów.
Podana jasność jest niższa od odpowiedniej tradycyjnej (wg. watów). I tak, nowość nie rozjaśnia pokoju jak było się przyzwyczajonym, więc ląduje w szufladzie i kupiona jest nowa, silniejsza = handel sprzedał dwie żarówki, sama radość!, a klient w efekcie oszczędza mniej prądu, niż mu zachwalano. Szczególnie starsze oko potrzebuje więcej światła, wiemy chyba wszyscy (prawda?) – a nowy trend powoduje, że seniorzy często siedzą w zbyt mało oświetlonych pomieszczeniach. Wiem o czym mówię, to moja codzienność zawodowa.
Nowe żarówki potrzebują parę minut, żeby się całkiem rozjaśnić, więc np. żeby później napisać kilka zdań, włączam sobie światło już na zapas i wracam do poprzedniej czynności (a lampa się pali…). Z tego samego powodu nie nadają się te żarówki do korytarzy, toalet (no, chyba, że się fajnie zaczytamy i rozwiążemy parę krzyżówek), ani na krótkie włączenie. Częste włączenie i wyłączenie „zimnej” żarówki szkodzi nawet jej żywotności – tyle do chwalonej wytrzymałości. Ile lat obiecują, 5, 6? Popatrz wokół siebie, kiedy zmieniłeś/-aś ostatnio przepaloną, staromodną żarówkę?
Poza tym nowe światło jest nieprzyjemne i zimne.
A co robisz, jak żarówka energooszczędna się stłucze? Najlepiej zebrać odkurzaczem, żeby nie zostały żadne szkiełka, można by wdepnąć… No pewnie, bo kto czyta informacje na opakowaniu od żarówki?! Ok, ty wiesz: zbierzesz resztki mokrą szmatką, w rękawiczkach, wszystko razem związane szczelnie w woreczku, zawieziesz do specjalnego punktu (razem z tymi padniętymi, które zbierasz w ekstra pojemniku). A twój sąsiad? A pani sprzątaczka w twoim biurze? Po weekendzie wrócisz wypoczęty /-a do pracy i nawdychasz się w dotlenione w niedzielnym lesie płuca, oparów rtęci.
Ale, co tam. Najważniejsze, że idziemy z biegiem czasu. Obojętnie co nas zniszczy.
Tym razem bez nas. My zrobimy mały zapas i poczekamy cierpliwie, co przyniesie czas.
***Powiedziały krety: ludzie są ciemni, potrzebne im światło (St.J. Lec)***
24 sierpnia, 2009 o 18:23
I znów trafiłam artykułem w sedno. Dziś wpadł mi artykuł w „Spiegel” z 27.07.09 w ręce. Potwierdza w pełni moje myśli.
Ludzie zamiast się przestawić na nowe żarówki, chomikują tradycjonalne (z tych samych względów, co my), czyli działają absolutnie wbrew zamierzonej skuteczności nowego przepisu UE. W artykule nazwano to : cywilnym nieposłuszeństwem – bardzo mi się to sformułowanie podoba.
Nawet Kunsthalle w Hamburgu zakupiła 600 żarówek na zapas.
1. 09. zaprzestana zostanie produkcja matowych żarówek, ale sprzedaż leci, aż się magazyny opróżnia, od września podobno po cenie zakupu, a sklepy też się jeszcze dobrze zaopatrzyły.
Jeszcze ciekawostka: w teście żywotności, po 6000 godzin (= ok rok) padło 16 żarówek z 32.
No i dlatego: pozostajemy przy naszym przekonaniu. A co następne lata przyniosą, to się okaże.
30 sierpnia, 2009 o 17:44
Akceptuję wszystko co napisałaś o energooszczędnym oświetlaniu nas wg. wymogów unijnych. Zapisuję się do Waszego klubu i już robię zapas tradycyjnych żarówek.
Pozdrawiam Ojciec