Świnie czy nie świnie?
Od wielu miesięcy słyszymy wciąż w mediach wiadomości, nowe i stare, ciekawe i zastraszające, o świńskiej grypie.
Nikt nie chce chorować i ja też nie chcę wyzywać losu, więc piszę i pukam w drewno – nie zaszkodzi.
Od początku zdania o grypie były mieszane i podzielone. Trudno pojąc, dlaczego z powodu kilku tysięcy zachorowań na świecie, robi się taki niepokój. Każda inna choroba bije znacznie tę statystykę. Miałam bardzo interesujący artykuł z liczbami statystycznymi, ale mi się zapodział. Pamiętam jednak, że grypa świńska była bardzo – bardzo daleko. Symptomy są łagodne, komplikacji mało. Dotychczasowe śmiertelne przypadki leżą daleko poniżej normalnej grypy.
Ja należę do tych milionów, którzy się pytają: kto na tym zarabia? I kto ma swój cel w rozwijaniu i podtrzymaniu strachu?
Ok, rozumiemy, że obawy są nie przed obecną formą, ale przed mutacją świńskiej i normalnej tzw. sezonowej grypy, bo wtedy trudno przewidzieć dalszy rozwój.
Obecnie media zawalone są tematem, bo w poniedziałek zaczynają się szczepienia. I tu mamy ciężki orzech do zgryzienia.
Sama szczepionka jest bardzo dyskutowana, niewystarczająco testowana. Obawy są przed objawami ubocznymi, tymi zwykłymi (bóle miejscowe i gorączka są częste, ale też właściwie normalne przy szczepieniach), ale bardziej przed tymi nieznanymi. Szczepionka nie była testowana na dzieciach i ciężarnych. Najbardziej dyskutuje się nad użyciem tzw. adjuwantów – wspomagacze skuteczności środka przy mniejszej ilości lekarstwa. Coraz więcej lekarzy, naukowców wypowiada swoje wątpliwości. I coraz częściej pada podejrzenie, że największe zainteresowanie w sprawie ma przemysł farmaceutyczny. Oooo! moje myśli?
Obywatele niemieccy jeszcze za nic nie chcą się udzielać w światowej panice. Starsze osoby są zawsze jesienią szczepione przeciw sezonowej grypie, reszta dobrowolnie. Młodsi robią to rzadko. My też jeszcze nigdy się nie szczepiliśmy. Na razie nie mamy jeszcze zamiaru się udzielić w aktualnym festynie.
A rząd niemiecki dał nam w weekend do myślenia i wykazał się wspaniałym wyczuciem sytuacji i subtelnością: dla rządu została zamówiona szczepionka „czysta”, a dla pachołków ta z adjuwantami. I teraz codziennie czytamy i słuchamy, że to jest bez różnicy, że takie same, pani Merkel chce się poradzić u swojego lekarza i jeżeli, to będzie się szczepić tą pachołkową (…pięknie, pięknie…). Oj, żeglują spowrotem, wszelkimi siłami. Niestety, ważni państwo rządowi, nie ma takich żagli, które by przysłoniły nasze szeroko otwarte oczy. Przesraliście.
Ciekawa jestem na wiadomości po 26.10, kiedy zaczną się szczepienia i wiele miast oferuje masową odprawę. Najpierw osoby osłabione, personel medyczny i służby pomocnicze (policja), potem reszta. No i równolegle rząd! – przecież trzeba te czyste szczepionki zużyć.
Nie widać jednak wielkiego oczekiwania, ani niecierpliwości, ani zapału.
Tylko, jeżeli ludzie nie będą chcieli się szczepić i ktoś zostanie siedzieć na kosztach… to nam szczepiony rząd straty każe wyrównać. I znów pachołki dostaną po d…
***Najlepszym lekarstwem na dumę i afektację jest choroba morska. Człowiek, który wymiotuje, nie zadziera nosa. (Josh Billings)***
Dopis 3.11.
Punkt Czerwonego Krzyża był w niedzielę przygotowany na masowe szczepienie 3000 osób. Przyszło 700.
9 grudnia, 2009 o 20:43
Wyczytane w gazecie z 8.12.09:
– Landy Niemieckie zawarły umowy z brytyjską firmą Glaxo Smith Kline, że w wypadku ogłoszenia pandemii, do Niemiec zakupione będzie 50 milionów szczepionek, w cenie 7 euro (te z adjuwantami)
– w umowie liczono po dwie dawki na dorosłego, okazuje się, że jedna dawka jest wystarczająca. Jak to? Farmaceuci ruszyli ze sprzedażą i nie wiedzieli ile trzeba? Kto ma w to uwierzyć?
– zainteresowanie ludności szczepieniem jest nadal niskie, kasy chorych płacą tylko za zaszczepione dawki, więc Landy pozostają na kosztach kilkuset milionów Euro.
– rozwiązanie: Landy zachęcają ponownie do szczepień i myślą nad sprzedażą za granice. Jak to nie zaowocuje, to nadmiar dawek pójdzie jako pomoc do Krajów Trzeciego Świata (koszty tej pomocy pokryjemy my z naszych podatków…)
– jedynym zwycięzcą tego boju, bez guza, szramy i skazy, jest owa firma farmaceutyczna!!!
O, moje słowa.