Nastrój wzrasta
Jutro już zapalimy trzecią świeczkę adwentową.
Nie da się zaprzeczyć, czy chcesz, czy nie: Święta idą. I to dużymi krokami.
I nastrój rośnie z czasem, jak apetyt w trakcie jedzenia.
Robi się coraz zimniej, dziś było rano 2 stopnie, nawet zapowiedziany jest mróz.
Restauracje są zapełnione terminami firmowych przyjęć świątecznych (Weihnachtsfeier). Ja mam już jedno za sobą, z okręgu, na 200 osób.
W przyszlym tygodniu mam drugie, z naszego biura (40 bab i jeden rodzynek). Jurek ma tego samego wieczoru spotkanie ze swoimi kolegami.
Prezenty są już załatwione, czekają na zapakowanie i Wigilię.
Łakoci w adwentowym kalendarzu ubywa, w przeciwieństwie do centymetrów na biodrach.
Sklepy są nagłośnione świąteczną muzyką, to nawet kartofle i cebula smakują lepiej. Prawda?
Menu wigilijne już chodzi po głowie, ale nie musi nas mocno męczyć, bo będzie tradycyjne fondue – mało pracy, a długie, przyjemne siedzenie przy wigilijnej kolacji.
Byliśmy już na trzech jarmarkach świątecznych. W Mannheim, u nas i dziś w Bensheim. Były światła, muzyka i tłumy. Było znów langos i prażone migdały. I grzaniec – Juruś jechał, więc załapałam się dziś na dwa kubki. Gorąc rozpłynął się po kościach i duszy i zima wycofała się na tyły.
No, dokąd jedziemy w przyszły weekend? do Heidelbergu?
Oj, i choinkę trzeba jeszcze kupić!!
*** Cierpliwości – i z trawy będzie mleko***