I już po świętach.
„Święta, święta i po świętach”. Ach, stare powiedzonka.
Tak czekaliśmy i tak szybko minęło.
Zostały miłe wspomnienia, po spotkaniach, po wspólnie spędzonych chwilach. To ten specjalny czas wzajemnych serdeczności i dobrych słów.
Zostały prezenty, dowód wielu myśli, niespodzianek i radosnych oczu (nawet u nas, dorosłych). Została choinka, jeszcze nam poświeci do 6.01.
No i niestety zostały ślady grzesznych łakoci na biodrach… „Jeta, jeta a potem dieta”. Ale, co tam. Od Nowego Roku będziemy nad tym problemem pracować.
Rok się kończy, czeka nas jeszcze Sylwester i możemy zacząć zabawę od początku.
2010. Czy pamiętacie jeszcze (te starsze roczniki), jak trudno było sobie wyobrazić, że będziemy kiedyś żyli w 21 wieku? A pamiętacie, jak świętowaliśmy Millenium? To już 10 lat temu! Następna dekada naszego życia.
Jaka była? Dobra. Gdyby mnie ktoś spytał, czy chciałabym ją jeszcze raz tak przeżyć, to bym odpowiedziała: tak. Bo nawet to, czego nie chciałabym wspominać, wzbogaciło w inny sposób nasze życie i wzmocniło NAS. Złe przeżycia przesiewają ziarno od plew, otwierają nam oczy i serce na inne aspekty. Stąd chyba powiedzenie „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Nowe postanowienia? Marzenia? Zamiary? O, taaak!!!
Palenia nie musimy rzucać, bo nie palimy. Picia też nie, bo nie pijemy. Mając tak ułatwiony start, możemy się koncentrować na innych miłych planach.
Miniony rok był dobry, przyniósł nam wiele udanych dni, spełnił parę marzeń, utrwalił nasze przekonania. Nie chcielibyśmy losu obciążać, skromnie zadowolimy się, jeżeli nam następny rok przyniesie po prostu tyle dobroci, co ten miniony.
Nie patrzymy w tył, zostawiamy smutki za sobą, zabieramy tylko te dobre chwile i kierujemy się na przód. Marzymy sobie nowe plany i pracujemy nad ich (i na ich) spełnieniem. Niech nam tylko zdrówko dopisze.
No i, byle do wiosny! Już się dni przekręciły i znów się przedłużają.
***Przyszłość jest prezentem, jaki robi nam przeszłość***