Wycinka
Czas leci. Nie ma jak nadążyć.
Wiosna już nas prawie przeskoczyła, a ogród wciąż nie zrobiony. Ach, ciągle coś nam przeszkadza (a najbardziej praca…). Dziś zaczynam wolny weekend, po dwunastu dniach pracy – co za miła myśl!! Co zrobimy z tym pięknym czasem?
Zabrałam się za porządkowanie naszego ogródka. Jest trochę większy od doniczki, taki akurat fajny, żeby zajęcie w nim sprawiało wciąż przyjemność, a nie wygenerowało w pracę. Niestety jest jednak wystarczajaco duży, żeby mi kilka razy w roku spowodować bóle ogólne i wszystkiego – że nawet koniak już nie pomoże! Chyba, że by spróbować nacierać, a nie pić???
Tak mi już się dziś czuje, że owe bóle nadchodzą, już mi włażą w kark, plecy, w ręce, może nawet się załapię na jakiś pęcherz …
Za to nasza przydomowa botanika jest na pół sprzątnięta, z trawnika wyczesałam chyba tonę (a może pięć?) zimowego filcu. Nowa róża pnąca wsadzona – będzie w lecie dawała ładny cień. To nowe rozwiązanie sąsiedzkiego problemu: nasze ogródki są małe, więc po co sobie zabierać miejsce zieleniną, jak u sąsiadów krzaki za darmo rosną. Powycinałam ostatnie lata trochę krzaków, zrobiłam nam przestrzeń i byłoby nadal fajnie, gdyby sąsiad z lewej nie zgolił swojego krzaka – ot, zrobiła nam się dziura i słońce nas umęczy w lecie. Trzeba dziurę zatkać. Różą! Za to sąsiad będzie w lecie zmiatał trochę płatków … Ha, zemsta!
Juruś na zawołanie dziś raz i drugi pomógł, ale szybko mi znów z pola akcji ginął. Jak to mężczyzna, pracę trzeba terminowo zgłosić, bo spontanicznie to nie pasuje w wir życiorysu. I Juruś nie lubi patrzeć, jak ja się męczę…
Za to skręcił nowy grill. No proszę! Grill = mięso = życie jest piękne = męska dusza.
Jak jutro pogoda dopisze, to sprzątnę przed domem, wygrabię stare zgniłe pigwy (nowe kwiaty już kwitną), resztę liści, podsypię na grządkę ziemi i kory, wystawię ławkę i stolik i gotowe! Lato może przyjść.
A Juruś może wrzuci mięsko na nowy grill.
***Trzecia wiosna w życiu mężczyzny jest bardzo niebezpieczna, bo zaraz po niej następuje zima…***
Sobota:
Pogoda dopisała, pilność też. Przed domem sprzątnięte, grządki oczyszczone, nowa zielenina dosadzona tu i tam. Sąsiadka dała się zarazić i też zaczęła po swojej stronie porządkować.
No i nowy grill został wypróbowany. Pierwsze mięsko o smaku lata.
Sezon jest otwarty.