Nowy tysiąc.
Huraaa!
Dziś mój osobisty licznik przeskoczył w nowy tysiąc. Jeszcze wczoraj miałam 4000 dni do emerytury. A dziś już trójka z przodu!! No proszę, jak ten czas leci.
3999 zawsze lepsze niż 4000. Dlatego płacimy w sklepach 199,99, a nie 200,oo – chociaż ten jeden cent albo grosz tylko zaśmieca portfel.
Ale z drugiej strony – ceńmy każdy grosik – ja zbieram czerwone monety (1,2,5 centów) do starej cukierniczki po mojej babci. Jak się napełni, to jest ok 30 euro. To już nie śmieć, prawda?
Każdy nasz dzień też się liczy, coś przynosi, czymś cieszy. Nawet jakby nie był taki całkiem wymarzony, to widocznie taki miał być. Po czasie często stwierdzamy, że wszystko miało jakiś swój sens.
Nowy tysiąc… A 8.04.2009 pisałam, że przechodzę na czwórkę. Tyle było jeszcze czasu, a tu raz dwa znów tysiąc dni zleciało.
Cieszyć się, czy nie?
Każdy dzień zbliża nas do emerytury – to jest piękne. No bo, bądźmy szczerzy, praca jest superowa, ale wolne jest jeszcze superowsze! prawda?
Niestety ten postęp czasu znaczy również, że zmieniają się inne aspekty- z każdym dniem jesteśmy starsi. Często mądrzejsi, bo do głowy wciąż coś wchodzi. Na starcze głupotki mamy jeszcze czas. Przeważnie dość rozsądni i socjalnie zrównoważeni. Niekoniecznie piękniejsi – zmarszczki należą do żywotnej twarzy, ale kiedyś się śmiałam bez zmarszczek… Siły też nie zawsze te co były – jak wejdziesz pod biurko, żeby kable sortować, to trzeba coraz więcej wzdychania i podpórek, żeby znów wyleźć na światło. Coraz bardziej doceniamy zdrowie, bo tu już czknie, tam strzyknie, tu ciągnie, a tam piłuje. I coraz częściej trafia się w luźnych rozmowach wspólny temat – choroby.
Co tam! życie jest piękne. Delektujmy je.
Tak robimy. Snujemy plany, jakbyśmy mieli mieć 100 lat. Tyle jeszcze chcemy zobaczyć i przeżyć!! Świat jest taki ciekawy…
Więc nie szkodzi, że musimy pozostałe 3999 dni popracować (Jurek mniej, więc będzie mi ostatnie 400 dni gotował obiadki). Coś za coś.
Byle zdrowie dotrzymało, bo jak będzie zero dni, to będę miała 65 lat i 11 miesięcy, czyli będę … jarska emerytka.
Więc dziś, na nowy tysiąc otworzyłam szampana i stuknęłam na swoje dni!
Natura cieszy się ze mną i podarowała mi dziś przed domem pierwszego krokusa i przebiśniega (chociaż ten kwitnie już od dwóch tygodni).
Dziękuję!
Dzwonek budzika – to czas do Ciebie telefonuje...
8 stycznia, 2012 o 19:03
A moich dni mniej kilka (3604), chociaż cała wieczność dzieli mnie jeszcze od emerytury.
I choć nie chcę, to muszę!
Objadków jej się zachciewa!
A ja zrobię dietkę.