Franciszek
No to mamy nowego papieża.
Benedykt abdykował – dobrowolnie z powodu słabego zdrowia. Taka jest wersja, niektórzy interpretują inaczej.
Nie czuł się już na siłach, by godnie i odpowiedzialnie wykonywać urząd papieski.
Pierwszy szok się ułożył w głowach. Jak to? przecież to jest dożywotnie? a poprzedni papież musiał wytrzymać do końca!!! (musiał?)
Wbrew pozorom, Benedykt otrzymał ze wszystkich stron, wiernych, innych, jak i osób kościelnych, pełne uznanie za odwagę i podjęty krok.
Wszystkie oczy skierowały się na Watykan.
I nagle nikt nie mówi już o dożywociu, tylko „na czas nieokreślony”.
Benedykt zrobił tym jednym ostatnim krokiem, wielki krok w kierunku zmian. Oddzielił urząd od osoby. Pokazał, że Papież też jest tylko człowiekiem.
Innego znaczenia nabrało teraz publiczne umieranie Jana Pawła II. Wiem, że urażam teraz uczucia jego miłośników. Ale ja nie przeczę jego wielkości! ani zasługom! – nie o nim tu piszę. Jednak pracuję ze starymi i chorymi ludźmi, pielęgnuję na co dzień tych, którzy jeszcze długo nie są w takim stanie, jak on, trzymając do końca swoją pozycję. Więc wiem (zwykła profesjonalna wiedza), że był na koniec tylko już kukłą wystawioną na pokaz… przez innych.
Benedykt postąpił inaczej. Świat się zakręcił po raz pierwszy.
Jakby nie było, jest to najwyższa pozycja na świecie, żadnej innej religii ani organizacji tego rozmiaru nie przewodniczy jedna wybrana osoba.
Nowy wybór (ciekawy dla nas, bo wspomnienia Kaplicy Sykstyńskiej jeszcze świeże) obserwowany był intensywnie. Przez wiernych, ale też przez nie-wiernych, tych, którzy wystąpili z Kościoła, bo im się wiele rzeczy nie podobało w istniejącej instytucji. Może niejeden teraz wróci? Już takie wypowiedzi czytałam. W przeciwieństwie do Polski, w Niemczech można zdanie zmienić, nie ma wypisu z aktu chrztu. Pan Bóg nas wszystkich kocha i na pewno wybaczyłby to jako błąd.
Ludzie oczekują zmian! Więc nowy Papież znaczy – nowa nadzieja.
Franciszek przejął urząd papieski i rozpoczął działanie. I świat kręci się zdziwiony dalej.
Nowy Papież wprowadza dziwne zwyczaje… które jednak podobają się i zbierają mu dużo sympatii.
Jezuita obrał imię Franciszek, po Franciszku z Asyżu – symbolizując tym skromność, prostotę, odrzucenie bogactw, skierowanie się do biednych.
Imię jest bez numeru, bo jako pierwszy obrał tego patrona. Dopiero następny Franciszek dostanie numer II.
Swoją skromność wprowadza w watykańskie komnaty, jak najnaturalniejszą rzecz.
Franciszek nie używa limuzyny, tylko chodzi pieszo albo jeździ taksówką – teraz inne osoby kościelne też muszą zostawić swoje samochody służbowe, bo nie wypada lepiej żyć niż papież.
Nie chce ubierać bogato zdobionych peleryn „karnawał się skończył” – powiedział podobno swojemu sekretarzowi. Występuje oficjalnie w skromnym białym papieskim odzieniu i nadal nosi swój stary jezuicki srebrny krzyż. Zloty krzyż papieski z klejnotami chce podarować biednym w Argentynie. Brawo!
Nie nosi czerwonych butów, tylko swoje stare, zwykle czarne. Nieważne, ale ludzie to widzą.
Chce, żeby kościół był dla ubogich. Oj, to w Polsce też się niektóre zwyczaje zmienią. Czytam ze zdziwieniem dużo o wysokich opłatach za usługi kościelne, o kopertowym na kolędzie pod presja oznajmienia nazwisk niechętnych płatników – to nie jest Kosciol dla biednych. Na msze w Wielki Czwartek wydal 3 tysiące kart wstępu do Bazyliki dla podopiecznych organizacji dobroczynnych. No, pewnie się też niejeden kierownik i naczelny załapią, ale dla biednych też starczy.
Nie podoba mu się papieskie mieszkanie – jest za duże.
Płaci swoje rachunki.
Chce prostoty i ograniczenia przepychu….. O rany!!! rewolucja!
Obrzędy liturgiczne i ceremonialne uważa za zbyt dworskie.
Nie chce odczytywać napisanych mu tekstów, woli własne i improwizuje.
Po mszy pożegnał ludzi: życzę miłego dnia i smacznego obiadu 🙂
Podoba mi się nowy Papież.
Ludzie chcą zmian, Kościół jest zbyt daleko oddalony od wiernych – dlatego tak masowo występują.
Chcemy zmian. Człowiek wprowadził – człowiek może zmienić.
Zniesienie celibatu, dopuszczenie kobiet do ołtarza, konsekwentna otwarta walka z pedofilią, ograniczenie przepychu na dobro słabszych. Tyle jest do zrobienia na świecie.
To są zmiany duże, na pewno jeden papież ich nie zdzierży, ale nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku…
Nie krytykuję bogatych kościołów. Są to miejsca modlitwy i każda religia oferuje swoim bogom bogactwo – przecież ludzie się o coś do swojego boga modlą, proszą go o coś. Czego chcą oczekiwać od niego, skoro nie są gotowi dać mu odpowiednich ofiar? Jedni kurę w obrzędach, inni złote ołtarze – jaka religia, jakie możliwości.
Nie podoba nam się jednak, jak żyją przedstawiciele naszego Kościoła (pycha, luksus). Świątynie buddyjskie też ociekają złotem – to dla Buddy, ich boga, ale ich obrzędnicy żyją skromnie.
Nowy papież podoba mi się coraz bardziej!!
Ale powoli zaczynam myśleć, jak długo będzie mu pozwolone tak realizować swoje przekonania. Jak papież żyje skromnie i działa dla biednych, to nie wypada, żeby biskupi i kardynałowie opływali w luksusie.
Mąci mi złośliwa myśl: i co im wtedy zostanie? Będą się bronic, by zachować swoją władzę i styl.
Oby się nie zdarzyło, że Franciszek zadrze z jakąś ciężką chorobą, albo zaatakuje jakąś zagubioną kulę…
Nie umiem się modlić, ale życzę z głębokiego serca: niech Pan Bóg chroni Franciszka…
Trafilam na ciekawy artykuł toruńskiego dziennikarza:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Papiez-Franciszek-zreformuje-Kosciol,wid,15435866,wiadomosc.html?ticaid=11045f