Dziś mamy 3. 10. 2008 – Święto Zjednoczenia Niemiec. Przed 19 laty padł mur i granica miedzy NRD i RFN. Pamiętamy jeszcze wszyscy czasy przed upadkiem NRD. My byliśmy już od kilku lat tu. Bardzo przeżywaliśmy wtedy wydarzenia przygraniczne. Niejedne łzy leciały, kiedy widzieliśmy, jak ludzie z niedowierzaniem przechodzili na zachodnia stronę, jak tłum padał sobie w ramiona, wschód i zachód zmieszał się w niepowtarzalnej euforii. Jeszcze nie wiedzieliśmy, co nam następne lata przyniosą. Otwarte granice!
Kilka razy przejeżdżaliśmy do Polski tranzytem przez NRD. Nasza córka, wtedy 8-10 lat, też pamięta tą przygnębiającą zastraszającą atmosferę na granicy. Cisza, nikt nie ważył się głośno rozmawiać, śmiechu nie znano. „Połóż się i spij” – to nasze słowa, które zostały jej w pamięci. I uczucie zagrożenia. A my baliśmy się, że dziecko, nie przyzwyczajone do zastraszenia, palnie coś, co służbie granicznej nie przypadnie do gustu. Dostawaliśmy kartkę z czasem przekroczenia granicy, przy dotarciu do przeciwległej granicy trzeba było kartkę oddać, czas przejazdu trasy był kontrolowany. Nie wolno było nam się nigdzie zatrzymywać. Dlatego nawet toaletę załatwialiśmy przed i po granicy. Tylko raz, po długim postoju na przejściu, córeczka musiała znów. „Dziecko, wytrzymaj, za godzinę jesteśmy u nas”. Ale mały pęcherz nie mógł już wytrzymać, łzy leciały. Musieliśmy zjechać na parking – dwie minuty na siusianie, a strach przedłużył je w nieskończoność.
Nie zapomnę, jak mijaliśmy kiedyś enerdowski samochód (oczywiście nikt nie ważył się jechać szybciej niż 100) i rozpoznałam w nim dwoje naszych przyjaciół ze studiów, z Torunia, mieszkających w NRD. Pierwszy odruch był kiwać, zwrócić uwagę, potem zjechać na pierwszy parking, wymienić adresy… O nie!!! Jurek mnie na czas pohamował. Dla nas problem, a dla nich może nieobliczalne skutki – za kontakt z zachodnim elementem. Więc patrzyłam jeszcze w lusterku za nimi i pojechaliśmy niezauważeni dalej. Dopiero w 1998 udało nam się nawiązać zagubiony kontakt, ale niestety nasze światy tak bardzo się oddaliły, że po spotkaniu zostały nam miłe wspomnienia, ale tylko jednorazowe.
Dziś nie ma muru. Czasem nas złości, że miesięcznie nam nadal jeszcze odciągają na tzw „solidarność”, czyli na odbudowę wschodu, chociaż miała to być tylko opłata przejściowa. I nie wszystko nam się podoba, co czas w dawnej strefie wschodniej przyniósł. Ale nie ma nic w życiu, co każdego zadowoli.
Dziś nie ma granic. Nie tylko przez NRD, ale i do Polski. Niech nasze dzieci tak rosną i znają tylko otwarty świat. Ale nie zapomnijmy nigdy tych innych czasów – żeby nie wróciły.
*** Nie może być demokracji bez określonych reguł. Wolność nie oznacza, że można się poruszać po niewłaściwej stronie ulicy (Indira Gandhi) ***