Dni, których nie znamy.

Myśli, które mnie nachodzą.

Archiwum: ‘Z życia wzięte.’

Smacznego

01 marca, 2009 @ 20:20 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

Dziś był znów dzień wspólnego jedzenia z zaprzyjaźnionymi sąsiadami.
Mieliśmy już różne motta: faszerowana papryka, kuchnia urlopowa, drób, „z mamusinej kuchni”. Dziś było: po chińsku.
Jak zwykle podzieliliśmy sobie zadania, tym razem my robiliśmy przystawkę = pierwsze danie  i deser, a sąsiedzi danie główne. Reszta była niespodzianką, bo  nie wiemy co „konkurenci” robią i dopiero przy stole, o 13:00  zagadka się rozwiązuje.
Jurek zrobił chińską zupkę z piersi kurczaka z jarzynami i ryżowym makaronem. Smaczne i lekkie.
Ja przygotowałam krem z twarożku, mleka kokosowego, limety (i śmietany, zresztą, nic z diety, bo nawet twarożek miał 40% tłuszczu), do tego mus z mango i świeże owoce marakuja i figi.
A na aperitif chińskie wino śliwkowe.
Znajomi przygotowali pierś indyczą z papryką i kiełkami, oraz wołowinkę na ostro z porem. Trudno było powiedzieć, co smakowało lepiej.
Kilka godzin minęło na wspólnym jedzeniu, chwaleniu – wszystko było bardzo smaczne!! Jeszcze kawa, koniaczek, szampan.

Gotujemy chińską zupkęDo wyboru i koloruNo i coś na bioderka

Następny termin 23.05. –  kuchnia włoska, oni robią pierwsze i deser, a my danie główne. Pomysł już mamy.

Pech do kwadratu

01 marca, 2009 @ 10:53 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. 1 komentarz →

No i nie może się wszystko udać. A trafi cię zawsze z nieoczekiwanej strony.
Przed wyjazdem do Kolonii, na który bardzo się cieszyliśmy, bałam się, że coś nam przeszkodzi, grypa, awaria. Potem: czy zamówienie jest OK, hotel? był, później: bilety w studio? były. Siedzieliśmy w środku, teraz już nic nam nie stanie na drodze.
Wszystko było super i cieszyliśmy się na oglądanie nagranego programu. Jak wyglądało to samo z drugiej strony, było nas widać? – no bo bądźmy szczerzy, kto się chętnie nie zobaczy w telewizji? (więcej…)

Honor

27 stycznia, 2009 @ 19:51 napisał(a): Beata Kategoria: Polskie, Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

ręceJak już czasem pisałam, spotykam często Polki, które są tu „na opiece”. Z niektórymi dobrze się rozumiem, z innymi nawiązuje się prawie przyjaźń i trwały kontakt. Niektóre znam tylko pośrednio.
Doświadczenie wielu lat nauczyło mnie, że nie zawsze zdradzam moją znajomość polskiego, a żadna Polka nie pozna po mojej mowie, że ja „nie stąd”.
Co druga ma na imię Maria, więc nazwijmy je ogólnie – Marysia. (Przypadkowa zbieżność imion, nie oznacza automatycznie klasyfikacji do kategorii!).
Polacy, to naród honorny. Trzy lata temu usłyszałam (a raczej przeczytałam) słowo „honor” w kontekście, którego do dziś nie rozumiem. Może dlatego, że tak długo już żyję poza krajem. Wtedy zarzucono mi „brak honoru”, bo powinnam była wydać więcej na wesele, zamiast pół roku później jechać na urlop (?).
Widocznie pojęcie tego słowa jest subiektywne i każdy ma własną definicję.
Ok. Marysia też…
Jak widzi zagranica Polskę? Kawały odzwierciedlają smutny obraz: złodzieje, pijacy i k…
Skąd biorą się takie wyobrażenia?
Pozostańmy przy Marysi. (więcej…)

Księżycowa bosanoga z włoszczyzną.

10 stycznia, 2009 @ 18:01 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. 2 komentarze →

Weekend dopiero się zaczął, a my już pełni przeżyć!

Zimne nogi1. Wczoraj byliśmy z przyjaciółmi w saunie. Minus 11 stopni, basen na zewnątrz tak parował, że pływaliśmy jak we mgle. Udało nam się zrobić parę super udanych  zdjęć (ze względu na pogodę zabrałam ze sobą aparat) w basenie, ale ich nie pokażemy, bo na golasa. Do prywatnych zbiorów  powędrują również zdjęcia na śniegu. Ale wzbogaciliśmy naszą galerię nóg o nowość: boso na śniegu, przy -11°C!

2. Dziś: kto rano wstaje temu… księżyc świeci. Dziś księżyc znajduje się na swojej orbicie najbliżej ziemi, tylko 357 500 km. To jakby 35 razy polecieć na Dominikanę – OK.  może nam się uda. Jurek przejechał już  samochodem 1 000 000  km, czyli okrążył już ziemię 25 razy, albo był już na księżycu, wrócił i znów jest w drodze. No proszę, ot, podróżnik. Ja jestem (jak zwykle, prawda?) skromniejsza, ale też już kończę piąte rondo po ekwatorze . Dziś mamy pełnię. Miałam to szczęście, że „mogłam” już o 7:00 być w drodze. Co za spektakl na niebie! Gwieździste niebo, minus 13°. Wielki pomarańczowy talerz nad miastem. Tak blisko, że widać  było uśmiechnięte oczy. Ach? to tylko bajki z tym uśmiechem? Chyba jednak nie. Ja tą roześmianą gębę widzialam, naprawdę! Gazeta obiecuje od 17:00 powtórkę przedstawienia. Ale już o 16:42 zrobiliśmy dużo zdjęć.

KsiężycKsiężyc

Cięcie makaronu3. Jurek ugotował dziś rosół z cip-cipki. W wielkim garze, żeby nam starczyło na dwa dni, do tego potrójną ilość włoszczyzny (Jurek wybiera potem marchewkę, a ja jem całą resztę). Ale  co do tego? Makaron własnej roboty! wygnieciony jego rekami, skrojony, przepuszczony przez maszynkę, którą dostał przy naszym ostatnim pobycie u mojego ojca. Dziękujemy. Zastałam go w pełnym boju w kuchni, kiedy wpadłam na krótką przerwę do domu. Za samo to opłaca się iść pracować i wrócić do domu na gotowy obiad.

*** Człowieku, świat stoi przed tobą otworem, uważaj, żebyś zeń nie wyleciał (S. J. Lec).***

Zbroja do ziemi.

28 grudnia, 2008 @ 13:53 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. 2 komentarze →

„Żono, czyś ty stonoga?” – pytał kiedyś mój ojciec, a dziś mój mąż.

W czym problem? W ogólnym mniemaniu, że kobiety mają za dużo butów. Ale jak jedna reklama trafnie mówi: my nie mamy za dużo butów, tylko na małe szafy. Mężczyźni przejdą cały rok w dwóch parach, letnie i zimowe, no… i sportowe, i domowe, i outdoor, i stare do pracy w ogrodzie, i sandały. No proszę, też nie ustało na dwóch.

Dla nas buty, to moda, wygoda, nastrój, sport, energia, ochrona. Nogi to nasz kontakt z ziemią i otoczeniem. „Stoi obiema nogami twardo w życiu” – takie powiedzenie mamy tu (na pewno jest coś podobnego po polsku, ale nie pamiętam). Jak w każdym powiedzeniu tkwi tu też podstawa. Bo nogi mają życiowe zadanie: trzymają równowagę, ograniczają nas od dołu, chronią, niosą nas do celu, pokonują odległość, wznoszą nas do góry, prowadzą do domu, pozwalają na ucieczkę, na pogoń, przeskakują przeszkody, pozwalają pokonać ląd, wodę i powietrze (jak uda nam się dobrze skoczyć). No i dają nam symetryczną sylwetkę, bo jak już mamy ręce, do dobrze na dole wyglądają też  nogi. Mając tyle zadań do spełnienia, musimy o nasze nogi dbać i je chronić, dlatego potrzebujemy buty – jak zbroję. A zależy jaką walkę mamy przed sobą, tak się zbroimy. Jurek ma wszystkie buty czarne i tylko czarne skarpetki – nie ma nigdy kłopotu, co do czego pasuje.  Ale my, kobitki, ubieramy jeansy, spodnie z kantem, spódnice, krótkie, długie, do pracy, na randkę, na urlop, po zakupy – to nie idzie w jednych butach. Kochani mężczyźni, naprawdę! (więcej…)

Razem.

07 grudnia, 2008 @ 19:21 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

Dziś jest cichy dzień, odpoczywamy. Nie mamy już 20 lat, po kilku dniach akcji dusza prosi o spokój.
Druga świeczka.Dwie świeczki adwentowe dają przytulny nastrój.
W tym nostalgicznym nastroju zabraliśmy się za pracę, która czekała już od 2-3 lat. Do tego musieliśmy zrobić wiele zdjęć, ok sto. Jurkowi nie sprawiło to trudu, bo z przyjemnością trenował sobie na nowym aparacie. Moim zadaniem było podawanie, numerowanie i opisy obiektów. Katalogizowanie zabrało nam dużo czasu, zanim będzie wszystko zakończone, zbierze się razem kilka godzin. Czy nasza myśl się zrealizuje? Zobaczymy.
Najbardziej lubię przy takich pracach nasze zgranie się, umiemy pracować ręka w rękę, przejąć swoje zadania, a jednocześnie harmonijnie się uzupełniać. Nie trzeba wiele mówić, po tylu latach słyszy się już myśli partnera. I to nie zawsze jest dobre… A najpiękniejsze jest, kiedy na koniec możemy się rzucić w fotele i z pełnym zadowoleniem powiedzieć sobie: ooo! ale jesteśmy dobrzy! super to razem zdziałaliśmy!
To euforyczne uczucie wspólnego zadowolenia, to jedno z wielu skarbów, które pakujemy sobie do naszego plecaka życia. Jest już dość pełny, ale jeszcze się tam dużo zmieści – jest bezgranicznie rozciągliwy. I wierzcie mi, nic nie waży! Wręcz przeciwnie, ujmuje ciężar tym chwilom, których nie chcemy mieć w naszym plecaku. Kiedy przyjdzie trudna albo ciężka godzina, to umiemy trochę otworzyć nasz skarb, pogrzebać w nim, aż znajdziemy jakieś światełko, które nam da nowe siły.
To znaczy RAZEM.

*** Nic człowieka tak nie charakteryzuje, jak rodzaj zabawy, której szuka. (K. Przerwa-Tetmajer)***

Night of the Proms.

05 grudnia, 2008 @ 18:07 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

– Patrz też wpis z września 08.
No i doczekaliśmy się dnia koncertu  Night of the Proms, na który bilety kupiliśmy już przed 12 miesiącami. Niestety Jurkowi naładowało się tyle terminów w pracy, że cały tydzień był na południu Niemiec, za daleko od Frankfurtu. Byliśmy bardzo rozczarowani, że nie mógł jechać z nami, ale z pełną energią go zastąpiłam, słuchałam za dwoje, machałam lampkami, tupałam i od czasu do czasu rozdarłam się jak inni z tych 10 000 ludzi w hali. Bo i trudno było się powstrzymać, przy tej muzyce i atmosferze!!!!
Robin Gibb, 10cc, Tears for Fears, Kim Wilde, Dennis De Young, Harlem Gospel, do tego Mozart, Czajkowski, Beethoven, na poważnie i wesoło. Niepowtarzalna mieszanka klasyki i popu. No i tradycyjnie „Land of Hope and Glory” śpiewane przez publiczność. Niestety w tym roku nie było Johna Milesa, który zawsze jest w programie i śpiewa m.in. hymn koncertu „Musik”. Tym razem jest na tournee z Tiną Turner.

[flashvideo filename=https://jarmusz.pl/beata/audio/notp2008.flv /]

Czas nie omija nawet tych pięknych idolów z naszych młodych lat. Kochani, oni też nie wyglądają lepiej niż my!! Łyse to, siwe, z wytężonymi mięśniami brzucha – jak nasi kochani mężowie.  No, poza Gibbem, bo to szczapa jak zawsze. A Kim Wilde, to jakbym sama stała przed lustrem… OK, nie będę śpiewała, ale ciuchy mogłybyśmy wymienić.
Wróciłam w nocy do domu, siedziałam jeszcze do 2:00, słuchałam sobie muzyki, oglądałam nagrane filmiki i tak mi się nie chciało iść spać, a rano wolne!. Dobrze, że w Kanadzie przesunięty czas, to mogłam z koleżanką na forum popisać i na świeżo upuścić pierwszych emocji.
Następny koncert jest 4.12.09, już bilety mamy. Kiedyś w lecie dowiemy się jaki będzie program, a jaka radość, jak się już wcześniej któregoś z artystów „odkryje”!!! Na ten koncert (Tournee, dla nas Frankfurt) jeździmy już od 5 lat. Taka miła rodzinna tradycja, bo bilety – to nasze urodzinowe prezenty, dla nas, dla córki i zięcia. Mówi się, że kto raz to zobaczył, ten będzie wracał. To tak jak z naszym Tyrolem: kto tam raz był, to albo powie „nigdy więcej”, albo zawsze wróci. My należymy do tych wiernych, więc Tyrol i Night of the Proms pozostaną naszymi faworytami.

*** Trzeba słuchać muzyki życia. Większość słucha tylko dysonansów (Theodor Fontane)”***

Czas i spokój.

02 grudnia, 2008 @ 22:22 napisał(a): Beata Kategoria: Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

Pierwsza świeczkaCzas szybko leci, dni upływają jak moment, kiedy się ma zajęcie i cel. Zaczynamy liczyć czas do Świąt. Każdy z nas ma kalendarz i zna terminy, a jednak ciągle się zdarza, że niektórych Boże Narodzenie zaskakuje 24.12. Jak kiedyś drogowców zima w grudniu.

Rok jest długi, kiedy zajmujemy się naszymi bliźnimi i przysłuchujemy się im. Przez ten czas wypowiadają wiele życzeń, trzeba tylko sobie je zapamiętać (można zanotować), a jak przyjdzie czas – to je realizować. Wtedy można się cieszyć na Święta i nie odczuwać ich jako stres, tylko jako radość. Dla mnie nie jest to komercjalizm, tylko okazja do sprawienia komuś przyjemności. Czas, kiedy wszyscy robią sobie prezenty (nie muszą być kupione), to możliwość, żeby sobie i innym spełnić parę małych i większych pragnień. (więcej…)

  • Kalendarz

    październik 2024
    P W Ś C P S N
     123456
    78910111213
    14151617181920
    21222324252627
    28293031  
  • Kategorie

  • Archiwa

  • Najnowsze wpisy

  • Słownik

  • Feeds