Dni, których nie znamy.

Myśli, które mnie nachodzą.

Archiwum: ‘Uśmiech na codzień.’

Nowy śnieg

25 stycznia, 2010 @ 18:32 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. 1 komentarz →

Poprzedni śnieg dawno stopniał.
Już nam zaczęła pachnieć wiosna… Nawet odkryłam dwie małe niebieskie prymulki za krzakiem i narcyzy już nosy wytykają (ok 5 cm!).
O, nie! tak się nie bawimy, zabieramy szmatki i gałganki. Dziś rano znów wszystko białe. Jurek zabrał się za szuflę, jak już niejednokrotnie w tę zimę. Niestety nasz sąsiad, który przeważnie odśnieżał (używał naszą łopatę, więc zawsze ją wygodnie stawialiśmy, oby tylko nie jej musiał szukać), miał operowaną nogę i mało go widać. Pewnie odczeka do wiosny…
Ale co tam! Śnieg się topi, z godziny na godzinę go mniej. Podobno ma jutro spaść nowy, ale kto tam wie.  Może przejdzie bokiem.

A bukiecik wiosennych tulipanów – luksus od Aldiego, za całe 1,99 Euro – pocieszy oko i oszuka główkę.

Gdzie kwitnie kwiat – musi być wiosna. A gdzie wiosna – wszystko wkrótce zakwitnie.

Tupacze

30 czerwca, 2009 @ 22:45 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

Po upalnym dniu, 35 stopni, przyniosła nam popołudniowa burza przyjemne ochłodzenie. Lubię burze, a szklany dach nad tarasem chroni mnie przed deszczem, więc  siadłam z książką w ogrodzie. Burza szybko minęła, ulewa przeszła na krótko w fajny deszczyk. Zycie naszego ogródkowego mikrokosmosu się ożywiło. I książka przestała mnie interesować.
Bo zmoczone trawniki skusiły ptactwo na żer. Zielony stół jest nakryty. Przyleciały kosy, parka.
Znacie kawał: „siedzi chłopczyk w piaskownicy i coś je. Co jesz? Mięsko. Kto ci dał? Nikt, samo przypełzło”. Samo życie. (więcej…)

Zwiedzanie gniazda

30 stycznia, 2009 @ 20:48 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

Jeszcze zima trochę trzyma, nocami nawet są przymrozki. A jednak przyroda czuje wiosnę. Przebiśniegi już kwitną, narcyzy i inne wiosenne kwiaty już się wychylają ciekawskie na 10 cm z ziemi. Może jeszcze zimno wróci, a może nie. Nieraz widzieliśmy, jak przedwczesne objawy wiosny, np. krokusy – próbowały wrócić spowrotem do ziemi. A, że nie idzie, to pokładały się płasko na brzuchy i czyhały na nowe słońce. No i proszę, kwitły dalej! Więc nie martwmy się o parę kwiatków, które same z siebie chcą zakończyć zimę. Cieszmy oko i duszę. Wiosna idzie.
Kos w kąpieliPtaki też już się budzą z zimowego wegetowania. Czas odświeżyć gardełka i ćwiczyć etiudy. Bo kto wie, kiedy się jaka piękna samiczka załapie. Konkurencja nie śpi. „Słuchaj ślicznoto, to ja śpiewam najpiękniej w całej okolicy!! I piórka już wypucowałem. Ze mną będziesz miała najokrąglejsze jajeczka i gniazdko też już mam dla ciebie”.
Naprzeciw naszego okna kuchennego jest w krzaku od kilku lat gniazdo. Chociaż ciągle tam przechodzimy do śmieci, to corocznie ptaki tam wysiadują, na wysokości naszego oka. Wiedzą, że tam im dobrze, że te duże istoty, co ciągle przechodzą, nic im nie zrobią, ale donoszą codziennie wodę do basenu na kąpiel. Parę dni temu obserwowałam z kuchennego okna małe przedstawienie za darmochę.
Na płotku zeszły się dwie sikorki, rudzik i dwa kosy. Na zmianę, w regularnym porządku, jak z maklerem, odbywało się zwiedzanie tego starego gniazda. Zbudował je kiedyś kos, więc jest duże. Rudzik sobie wyścieli i zrobi o jeden pokój mniej, albo podnajmie sikorce. Będzie ok. Potem wleciała w chaszcze sikorka, potem znów kos i od nowa. Jaka decyzja natury zapadła?
KopciuszkiDziś przyleciał rudzik. Zwycięzca? Siadł na płotku, poskubał ziarenek z ptasiego knedelka i jednym skokiem wleciał do gniazda. Dla pewności powtórzył parę razy. Pewnie próbuje, czy droga z baru do domu jest prosta i bezpieczna. Długo siedział w krzaku, nacapierzył się, zniknął w środku, pojawił się, skoczył do baru, obleciał miejsce, gdzie w lecie zawsze stoi woda. Pewnie by wypróbował, czy smakuje. Będzie smakowała! i do kąpieli dla całej rodzinki też starczy!
Mamy maleńkie ogródki (przed i za domem), trochę większe od doniczki… ale ptaki zrobiły trzy gniazda i zamieszkują je corocznie. Kopciuszek rządzi od kilku lat jednym. Kos zajmuje drugie. A jedna parka kosów regularnie spotyka się w róży… na pewno „pozagniezdny” mezalians. Można by wiele opowiadać o naszych obserwacjach! To byłby większy temat! Jeszcze do niego wrócę.

*** Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej. (J.P.Sartre)***

Zabawa w marzenia

23 stycznia, 2009 @ 22:45 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień., Wojaże i podboje nie ma komentarzy →

Akurat wróciliśmy z sauny. Wygrzani, wymoczeni, wypluskani – w basenie na dworze (w deszczu), w whirlpoolu.
Nalaliśmy sobie po kieliszeczku Mamajuana – narodowy trunek Dominikany. Mieszkankę ziół, korzeni i … nie wiem co tam jeszcze jest (i chyba nie chcę wiedzieć), przywieźliśmy sobie z urlopu, a teraz tylko zalewamy 5-litowy baniaczek rumem, czerwonym winem i miodem. I pijemy codziennie, na lekarstwo – pomaga na wszystko, wrzody, bezsenność, nerwy, problemy trawienne, impotencje. No, mówię – lekarstwo. Baniaczek pusty? – zalewamy na nowo, kilka razy. Potem weźmiemy nową paczkę tych „trocin”.
A jak te też się „wypłuczą”, to polecimy sobie nowe kupić.
Jeszcze ciepło w kościach, Mamajuana w ręku, spojrzenie na pogodę na Dominikanie: jest 17:04, temp 25, wyczuwalna jak 31 stopni, wiatr 0 m/h. (więcej…)

Złe moce.

09 listopada, 2008 @ 22:26 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

Wczoraj w TV był program o jakimś egzotycznym kraju, nie ważne o jakim, ważna była przedstawiona informacja. Otóż do dobrego tonu i pielęgnacji zdrowia należy tam delektowane odbijanie sobie, bo ludzie są przekonani, że wtedy złe duchy i negatywne siły opuszczają delikwenta.

No,  człowiek nie balon, czego się nachłapał – musi się pozbyć. Odpowietrzenie naszego traktu strawnego jest fizjologiczne i konieczne, ale daje też takie swobodne i uwalniające uczucie. A co wyjdzie górą, to nie męczy nas potem drugą stroną, oszczędza podejrzliwych spojrzeń, albo wstydliwego wycofywania się na tyły. A więc to również dla nas pielęgnacja zdrowia i życia socjalnego. Może to być też szczególny wkład do rozmowy. Pamiętamy aktywistów z lat minionych, którzy umieli wspólnie dyskutować z nadmuchanym żołądkiem, ku ogólnej zabawie słuchaczy.

Akurat udało mi się uroczo odpuścić moje górne wentyle. Juruś się przestraszył: „Skarbie, że ci główka nie odpadła!”. „Nie, ale duszki mnie opuściły”.

Teraz wiemy, że w nas nie ma miejsca na złe moce. I nie dopuścimy dalej, żeby się jakieś usadowiły.

*** Dwa zła w sumie nie dadzą jednego dobra ***

Uśmiech przy pracy

05 listopada, 2008 @ 22:26 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

Jedna z pacjentek, 85 lat, ogląda z rodziną dom starców, do którego ewentualnie miałaby pójść. W kaplicy odkryła tablicę: „Bądź gotów. Pan przychodzi o każdej godzinie”. Panią nastąpiły wątpliwości: „Ja tu chyba nie chcę być, to mi jest zbyt meczące”.

Dziś rano, u pani 92 lata, która już od ok 2-3 lat nie może sama ani iść ani stać, przewożona jest w wózku. Patrzy z łóżka na mnie swoimi niebieskimi oczyma i przemawia przekonywując: „Ach, wie pani, byłam w drodze do miasta, ale był taki deszcz i zmokłam, więc wróciłam i położyłam się do łóżka”.

Ta sama pani (znam ją już 13 lat) ubierała się kiedyś bardzo elegancko, bluzki, kostiumy, broszki. Niestety po ciężkim upadku przed trzema laty musieliśmy przejść na „praktyczniejszą” garderobę i do dziś ubieramy jej wygodne dresy z polaru (i bluzkę pod spód!). Ale na 92 urodziny odstawiłam ją jak kiedyś, w ulubiony kostium. Siedziała zadowolona, gotowa, w salonie na swoim fotelu, złożyła stare przezroczyste ręce na kolanach, ściągnęła usta w dzióbek i powiedziała: „No, teraz mogą wszyscy przyjść. Ale nie mam za dużo czasu”.

Moja babcia, na Mazurach osiągnęła wiek 100 lat i dziewięć miesięcy. Dziękuję, Oma,  za dobre geny! W ostatnie urodziny dostała list gratulacyjny od miasta z tekstem w stylu… „życzymy wszystkiego najlepszego na przyszłość”… babcia była stara, ale ho ho! „No, ten musiał długo myśleć.  Cóż ja mam jeszcze za przyszłość?”

*** Boimy się późnego wieku, jakbyśmy mieli pewność, że go osiągniemy. (George Sand)***

Listy.

04 listopada, 2008 @ 14:21 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. 2 komentarze →

Rozmowa przy dzisiejszym obiedzie. Przyszły dwa jednakowe listy, do Jurka i do mnie.

– „Ach, to rozliczenie emerytury” myślałam. Dostajemy je corocznie, aktualny stan, żebyśmy naprzód wiedzieli co nas czeka w przyszłości i mogli się już cieszyć. Ale otworzyłam je.

– „Nie. To z ubezpieczenia. Na sześćdziesiątkę wypłacą nam po … Ale pobalujemy, albo kupimy sobie świat.”

Juruś siedzi nad zupką i duma: „To już tylko siedem lat. Jak wypłacą, to kupię sobie rolator. Poutykam tekturkę w koła, pojadę do Polski i zawołam: chłopaki! jezdem! robimy wyścigi w parku?”

( Rolator – chodzik na kółkach, używany przez starsze i słabe osoby do poruszania się w domu i na ulicy. Dla młodszego pokolenia:  kiedyś chłopcy  wtykali tekturę miedzy szprychy rowerowe, co przy jeździe dawało odgłos jak motorek.)

Gość.

16 października, 2008 @ 19:22 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. 2 komentarze →

Nadszedł wieczór, zrobiło się ciemno i chciałam spuścić żaluzje. Ale… coś było w ogrodzie. No proszę! Okrągły, iglasty jeż. Już nieraz widzieliśmy tu jeże i ich pozostałości. Rozdrapują sobie nasze plastikowe worki, do których zbieramy opakowania i rozwlekają śmieci przed domem. O 7:00 rano obraz nocnych orgii wcale nie jest wesoły. Najbardziej lubią chyba wylizywać kubeczki po jogurtach, bo tak fajnie się kulają po chodniku…
Odwiedziny
Ale w ogrodzie prezentował się uroczo. Biedny, pewnie się przestraszył w ciemności zobaczyć tyle błysków, ale przeżył, bez zawału, bo rano go nie było. Dobrze, że jeszcze nie zgrabiłam liści. Teraz pójdą w jeden róg, może zechce jeż u nas przezimować? Mam sentyment do tych istot, może dlatego, że są takie „nieosiągalne”. Przed wielu laty, może 25, przezimowaliśmy malutkiego jeża w mieszkaniu, na wiosnę był zdrowy i dorodny i znajomi zabrali go do dużego ogrodu. A nasza córka miała radochę, bo takiego zwierzątka nikt w przedszkolu nie miał.

*** Na własne śmieci – najlepsza własna miotła. (anonimowe)***

  • Kalendarz

    wrzesień 2024
    P W Ś C P S N
     1
    2345678
    9101112131415
    16171819202122
    23242526272829
    30  
  • Kategorie

  • Archiwa

  • Najnowsze wpisy

  • Słownik

  • Feeds