Dni, których nie znamy.

Myśli, które mnie nachodzą.

Archiwum: ‘Uśmiech na codzień.’

Czas nas zmienia.

12 października, 2008 @ 18:11 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. 1 komentarz →

Był sobie facet, który dbał o swoje ciało. Pewnego razu stanął przed lustrem, rozebrał się i zaczął je podziwiać. Ze zdziwieniem stwierdził jednak, iż wszystko jest pięknie opalone oprócz jego członka! Nie podobało mu się to, wiec postanowił coś z tym zrobić. Poszedł na plażę, rozebrał się i zasypał cale swe ciało, zostawiając członka sterczącego na zewnątrz.
Przez plażę przechodziły dwie staruszki. Jedna opierała się na lasce. Przechodząc obok zasypanego faceta ujrzała coś wystającego z piasku. Końcem laski zaczęła przesuwać to w jedna, to w druga stronę.
– Życie nie jest sprawiedliwe – powiedziała do drugiej.
– Czemu tak mówisz? – spytała tamta zdziwiona.
– Gdy miałam 20 lat byłam tego ciekawa, gdy miałam 30 lat bardzo to lubiłam, w wieku 40 lat już sama o to prosiłam, gdy miałam lat 50 już za to płaciłam, w wieku 60 lat zaczęłam się o to modlić, a gdy miałam 70 to już o tym zapomniałam. Teraz, kiedy mam 80 lat, te rzeczy rosną na dziko, a ja nawet nie mogę przykucnąć!

*** Starość posiada te same apetyty, co młodość – tylko nie te same zęby (Magdalena Samozwaniec)***

Kukułka nocą.

23 sierpnia, 2008 @ 23:18 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. 2 komentarze →

Wyczytane w Naszej Klasie. Czytajcie uważnie:

…..Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam mojemu mężowi, że wrócę o północy. „Obiecuje ci kochanie, nie wrócę ani minuty później” – powiedziałam i wybyłam. Ale impreza była cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej drinków, było tak fajnie, że zapomniałam o godzinie…
Kiedy wróciłam do domu była 3:00 nad ranem. Wchodzę do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze, jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudzi przy tym kukaniu, dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy… Byłam z siebie bardzo dumna i zadowolona, że chociaż pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do głowy – po prostu uniknęłam awantury z mężem…

Szybciutko położyłam się do łózka, myśląc jaka to ja jestem inteligenta! Ha!
Rano, podczas śniadania, mąż zapytał, o której wróciłam z imprezy, więc mu powiedziałam, że o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. „Oh, jak dobrze, jestem uratowana….” – pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła. Mój maż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc: 'Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką”. Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem: „Taaaak? A dlaczego, kochanie?”
A on na to: „Widzisz, dziś w nocy kukułka zakukała 3 razy, potem – nie wiem jak to zrobiła – krzyknęła 'O kurwa!’ znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, nastąpnęła na kota i rozwaliła stolik w salonie. A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz – puściła se głośnego bąka i szybko zaczęła chrapać”……..

Kochani, ćwiczcie za czasu dobrze kukanie, bo nie wiadomo, kto z nas następny.

*** Każdy dureń potrafi mówić prawdę, ale zręczne kłamstwo wymaga niejakiej wprawy. (Samuel Butler)***

Przy pracy.

08 lipca, 2008 @ 22:40 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

  • Zajechałam do dobrze mi znanego pacjenta wcześniej, niż mnie oczekiwano. Żona otworzyła drzwi: „Matko Boska!”. „Ja nie Matka Boska, ja siostra z Caritasu”.
  • Miałam przejąc kąpiel pacjenta, 85 lat, który mnie już znał z opieki nad jego siostrą. Wyczułam, że kąpiel nie była mu bardzo po myśli.
    „Majtki też zdjąć?”
    „No pewnie, przecież ja chcę Pana myć, a nie prać bieliznę”. Jednak pan był nadal niepewny:
    „A wróbelka też będziemy myć?”
    „Będziemy”.
    Zaczął się tłumaczyć i ciągle wracał do tematu: bo tam na dole to już nie ma życia, wszystko martwe.
    „Kiedyś to on był orzeł, a dziś to nawet wróbelek nie pofrunie. Nic się nie rusza”.
    „No nie szkodzi, ja tu jestem do mycia, a nie do ruszania”. Pan wreszcie się odprężył i zaśmiał.
    „A wspomnienia ma Pan chociaż ładne?”
    Błysk w starych oczach. „Oj tak!!!”
    Chodziłam do niego jeszcze 5 lat. Problem martwego wróbelka już go nie męczył.
  • Dziś: pani, 97 lat, pisarka i poetka, wiele publikacji, „stara panna” – zawsze się dziwiłam, skąd miała tyle pomysłów na swoje miłosne wiersze…
    Układała pasjansa. „Tą damę może Pani położyć tu na króla” podpowiedziałam. Spojrzała na mnie spod oka: „Kobiety nie leżą na mężczyznach”.
  • Pani, 91 lat, demencja. Rano zawsze ją budzę. „Oh, jak ja się tu dostałam?”. „To jest Pani sypialnia. Ania Panią wieczorem tu położyła, a teraz jest rano i ja Panią budzę”. „Oh, taka jestem ci wdzięczna, że mnie tu znalazłaś”.
  • Pracujemy przy elektrycznie podnoszonych łózkach, całe podjeżdża na wygodną wysokość do góry. Pilot jest przeważnie w zasięgu ręki, żeby pacjent mógł sobie wygodnie ustawić podgłówek.
    Pan, mieszka sam, ja wchodzę do domu z kluczem.
    W sypialni nie wierzę moim oczom: mój pacjent znajduje się wraz z łóżkiem na wysokości moich oczu i patrzy na mnie z góry. „No nareszcie! Na pomoc! Sufit na mnie spadł”.
    Pan po prostu za długo naciskał pilota, łóżko podjechało do góry i pilot wypadł mu z ręki. Biedny, spędził noc „pod sufitem”.

Przy pracy.

04 lipca, 2008 @ 16:12 napisał(a): Beata Kategoria: Uśmiech na codzień. nie ma komentarzy →

  • Miła starsza pani, 91 lat, powiedziała mi: „Mój syn dziś na mnie nakrzyczał”. „Oh!, dlaczego?”. „Nie wiem, już zapomniałam. To ma też dobre strony, jak się wszystko zapomina” – uśmiech spod przymrużonych oczu.
  • Ta sama pacjentka – była parę dni bez zębów (protezy u dentysty). Musiałam coś zrobić przy stopach, a pani jest bardzo wrażliwa, każdy dotyk odczuwa jako ból. „Ja będę ostrożna, a Pani zaciśnie zęby, tak?”. „No przecież nie mam zębów!!”.
  • Inna pacjentka, (89, demencja) widziała przez lekko otwarte drzwi łazienki, że ktoś przeszedł. „O, tam ktoś jest”. „Tak, to Pani mąż”. „Nie, to obcy”. „Jak Pani mąż ma na imię?”. „Nie wiem”. „Karol? Jan? Erwin?…”. „Nie. Josef. Josef!! Jak masz na imię?”.
  • Idę z pacjentem do łazienki, żona idzie za nami i bardzo dużo mówi. Pan wszedł do łazienki i silnym ruchem pchnął za sobą drzwi. Przestraszyłam się: „Powoli! Przecież by Pan żonę uderzył!”. ” No i co z tego, niech sama uważa”.
  • Kalendarz

    listopad 2024
    P W Ś C P S N
     123
    45678910
    11121314151617
    18192021222324
    252627282930  
  • Kategorie

  • Archiwa

  • Najnowsze wpisy

  • Słownik

  • Feeds