Dni, których nie znamy.

Myśli, które mnie nachodzą.

Archiwum: ‘Wojaże i podboje’

Meksyk i Maya

19 kwietnia, 2011 @ 21:52 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje nie ma komentarzy →

Wielkie czekanie na urlop…
…błyskawiczne dni i powrót do codzienności. Tak wygląda w skrócie nasz miniony czas. No, z tym ostatnim punktem jeszcze walczymy – wczoraj pierwszy dzień pracy i tak bardzo nam się nie chciało! Tak bym chętnie mojego kumpla – budzik – zamieniła na orzech kokosowy. Przynajmniej bym mogla jedno drugim potłuc.
Ale to nic nie szkodzi, poza nadwagą (niestety nie tą w walizkach), przywieźliśmy trochę miłej opalenizny, miliony zdjęć i nieskończone wrażenia, z których będziemy ssać energię przez następne miesiące.
Przeglądamy zdjęcia i wracają urlopowe przeżycia. Oj, chętnie byśmy jeszcze tam pobyli.
Będzie fotoreportaż, będą opisy – nie chcę się powtarzać, ale parę myśli skreślę.
Celem wojażu był Jukatan w Meksyku z historią Majów. Pierwsze cztery dni było zorganizowane, grupowe zwiedzanie Jukatanu. Grupa była nieduża, 25 osób, większość leciała z nami samolotem, autokar super wygodny, kierowca Edgar znał potrzeby swoich gości, pilotka mówiła bardzo dobrze po niemiecku i opowiadała nam tak dużo i tak ciekawie, aż było szkoda, że nie można było wszystkiego zapamiętać.
Objechaliśmy Jukatan, dziennie 200-300 km, a w czasie jazdy regenerowaliśmy siły na następne eskapady.
Dżungla, dżungla, wioska Maya, dżungla, wioska Maya, dżungla – to były najczęstsze widoki. (więcej…)

Zawsze urlop? Tak!

16 września, 2010 @ 21:36 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje nie ma komentarzy →

Kilka tygodni temu usłyszałam kilkakrotnie, że „my ciągle jesteśmy na urlopie”.
Piękna myśl, ale nieprawdziwa. Niestety, tak dobrze nie mamy. Mamy ściśle wyliczoną ilość dni w roku i jakbyśmy nie czarowali i fikołki wywijali, to nic w tym nie zmienimy.
Ale „urlop” to nasze najmilsze hobby i ulubione słowo. Przecież świat jest taki piękny!!!
Planujemy, albo pakujemy, spędzamy go, albo opowiadamy, oglądamy zdjęcia, opracowujemy je, albo planujemy następny wyskok. W ten sposób ciągle się kręcimy w okół tematu „urlop” i mamy z niego wielokrotnie pomnożoną przyjemność owych dni, na przód i wstecz.

Jezioro Zupal - Tyrol Wschodni

Obecnie jesteśmy w gorącej fazie rozpakowywania, prania i sortowania zdjęć z pobytu w Tyrolu.
Jeszcze niektóre mięśnie ciągną, wrażenia są pod naskórkiem, a powrót do pracy prawie boli.
A, co tam… byle do wiosny.
Byliśmy czwarty raz w tym samym miejscu, tak nas urzekł Tyrol Wschodni, Wysokie Taury, Virgental, Hinterbichl i hotel Islitzer. Piąty raz już zamówiony na 2011. (więcej…)

Zdjęcia z Polski

01 sierpnia, 2010 @ 19:48 napisał(a): Beata Kategoria: Polskie, Wojaże i podboje nie ma komentarzy →

Jak obiecałam, pracujemy nad zaległymi zdjęciami.
Polski urlop już jest gotowy, możecie obejrzeć na stronie Nasze podróże. Zapraszamy.
Nasze wrażenia opisaliśmy w komentarzach, nie chcę się powtarzać.
Sedno: kraj rozwija się dalej, pięknieje, sprząta i porządkuje się. Jednak w rozmowach z Polakami wciąż wraca wrażenie, że nie chcą słuchać dobrego o swoim kraju, wolą sobie narzekać i zawsze znajdą jakieś „ale”.
Plan podróży zrealizowaliśmy prawie całkowicie. Toruń, Mazury z pobytem w Ukcie, kanał Elbląski, Malbork, Sztutowo, Krynica Morska, Gdańsk z Sopotem i Westerplatte, Szymbark, Świnoujście, które pożegnało nas pięknym zachodem słońca. Jedynie Hel porzuciliśmy ze względu na nieciekawą pogodę.
Jak również jedno, ważne dla nas, spotkanie odbyło się tylko „na pół”. (więcej…)

W domu

12 lipca, 2010 @ 22:26 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje nie ma komentarzy →

Minęły tygodnie urlopu i sanatorium.
Dziś byłam pierwszy raz, po sześciu tygodniach, w pracy. No, muszę przyznać, że do nieróbstwa można się przyzwyczaić. I to jak!!
Ale powrót do pracy też ma swoje walory. Dzień szybko zleciał, pacjenci się cieszyli, każdy chciał coś posłuchać, coś opowiedzieć. Tu i tam trzeba było coś uregulować, tak „po mojemu”.
Na razie męczyły nas straszne upały. Jeżeli myślisz, że u was jest też gorąco – to przyjedź do nas! Czeka cię miły powrót.
Teraz pada, już 5 minut. Ludzie, co to jest? Nawet natura się dziwi i radośnie zachłystuje.
Po powrocie przedarliśmy się w kilka godzin przez dziki gąszcz, w jaki zamienił się nasz ogród. Nawet bym nie myślała, ile w tej małej doniczce może zarosnąć. Jak już wiadomo, Juruś nie jest od regularnej pracy w zieleni. A to nic-nie-robienie zostało nawet nagrodzone i trawnik się …sam skosił. Bo Juruś raz rano wstał, podciągnął żaluzje i… nie wierzył własnym oczom: trawnik był ścięty. Krasnoludki? Nie, fajny sąsiad. (więcej…)

Dni w „lecznicy” 4.

05 lipca, 2010 @ 10:24 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje, Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

4:0 !!!!!!!
Cztery do zera!!!!!!!!!!!
Ale Argentynie daliśmy! Maradona płacze, ktoś mu już tam łzy obetrze.
Tu dają nam niemieckie mecze, jak i ostatnie decydujące, w sali wykładowej na wielkim ekranie. W 50-60 luda oglądamy w kolektywnych emocjach, padające (albo i nie) bramki. W sanatorium jest absolutny zakaz palenia i alkoholu. Ale dom nam zafundował wystarczająco… piwo bezalkoholowe i podpiwek (Karmi). Jaka radocha!
Kto chciał więcej emocji, ten mógł sobie ruszyć do jednego z wielu lokali w miasteczku, czy na plaży i wziąć udział w public viewing, przy prawdziwym piwku i głośnych zabawkach. Wuwuzeli, dzięki Bogu, słychać mało. Ale po 4:0 nawet chętnie je słyszeliśmy na ulicach! (więcej…)

Dni w „lecznicy” 3.

26 czerwca, 2010 @ 0:43 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje, Z życia wzięte. 1 komentarz →

Dni mijają. Zapomniane już jest uczucie obcości w nowym miejscu.
Dziś widzimy pytające spojrzenia w innych oczach. Trzy razy w tygodniu są wypisy i dojazdy.
Każdy przyjeżdża sam, ale nikt nie musi sam zostać. Tu i tam nawiązują się znajomości. Przez sąsiedztwo pokoi, przy stole, przy zabiegach.
Ale nie widzę dużo bliższych związków (tzw. po niemiecku Kurschatten = cień sanatoryjny). A może moje naiwne oczy wpatrzone w ptaki, wydmy i fale, nie widzą takich zabaw. Albo nasze drogi rozchodzą się w drzwiach.
Mnie w domu nikt nie więzi, więc nie mam też potrzeby używać tu wolności. (więcej…)

Dni w „lecznicy” 2.

17 czerwca, 2010 @ 14:26 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje, Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

Dni sanatoryjne mijają prawie jednakowo. Ale tylko: prawie.
Plan zabiegów – czasem pasuje i dzień można jeszcze fajnie wykorzystać, a czasem rozdziera godziny i wolny czas można spędzić jedynie na „podwórku”.
Tu zdarzyło mi się dziś krótkie spotkanie. Oczekiwane słońce odurzyło nas dziś i to nawet bez wiatru. Co za rzadkość! Zajęłam dwa fotele: jeden dla mojej pupy, a drugi na nóżki, to dla kuracyjnego odprężenia. Na kolanach miałam książkę, ale na razie jej nie czytałam, bo grzałam sobie buzię. Ale mi było dobrze! (więcej…)

Dni w „lecznicy” 1.

12 czerwca, 2010 @ 21:33 napisał(a): Beata Kategoria: Wojaże i podboje, Z życia wzięte. nie ma komentarzy →

Mieszkam na drugim piętrze. A w windzie powiesili kartkę: „pozostaw windę osobom osłabionym”. Oooo! to działa. Już nigdy więcej do niej nie wsiadłam, obojętnie ile razy bym musiała latać na dół i do góry.

Wczoraj zafundowano mi kąpiel z bąbelkami w naturalnej morskiej wodzie. No… wyglądała bardzo naturalnie, pewnie z przypływu… Albo? Ale było dość rano, więc chyba jeszcze niewiele ludków w tej wannie siedziało…
Tak sobie myślałam, kiedy bąbelki moje puszyste ciało odprężały i unosiły nad dnem. Szczególnie to miłe uczucie lekkości bardzo mi się podobało! (więcej…)

  • Kalendarz

    październik 2024
    P W Ś C P S N
     123456
    78910111213
    14151617181920
    21222324252627
    28293031  
  • Kategorie

  • Archiwa

  • Najnowsze wpisy

  • Słownik

  • Feeds