Dni, których nie znamy.

Myśli, które mnie nachodzą.

Archiwum: ‘Wyczytane w gazecie’

Niemcy żyją w stresie

15 maja, 2009 @ 21:55 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie nie ma komentarzy →

… pisze nasza dzisiejsza gazeta.
Statystycy z Techniker Krankenkasse przepytali 1014 osób. Wyniki: 80% czuje się zestresowanych, jest w ciągłym napięciu, nie może się wyłączyć i odprężyć. Co dziwne, najgorzej idzie nie managerom, tylko niepracującym paniom domu (i panom, bo też są) tzw. Hausfrauen. Podstawą sondy był wpływ stresu na zdrowie i rozwój chorób.
Ale spójrzmy z innej strony.
Ponieważ sama zawsze pracowałam, miałam małe dziecko, męża, który w tym czasie był więcej na delegacjach, niż w domu, mogę też coś powiedzieć o stresie i pogoni. Stresem było dla mnie budzić o 5:30 córeczkę, żeby ją na pół zaspaną prowadzić cichutko do sąsiadki, gdzie na tapczanie w salonie sama trochę dospała, aż inni wstali. Nie było dla mnie stresem, po pracy malować z dzieckiem, czy iść na plac zabaw. Ale kiedy jedna sąsiadka – Hausfrau moje siedzenie przy piaskownicy skomentowała: „Oh! tyle czasu bym chciała mieć!” To sobie tylko pomyślałam: „…, ja mam 8 godzin pracy za sobą i jeszcze czas się z dzieckiem bawić, a co ty zrobiłaś przez cały dzień?” Ja nie myłam okien co tydzień i nie mogłam jeść śniadania wspólnie z sąsiadkami (a też bym chętnie chciała), ale miałam czas, żeby z córką iść na huśtawki. (więcej…)

Na rowerze przez Toruń

24 kwietnia, 2009 @ 19:42 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie, Polskie nie ma komentarzy →

Hej!  nowość w Toruniu – jutro będzie akcja jazdy na rowerze, jako środka lokomocji przenoszącego z A do B. Celem imprezy jest demonstracja, że rower to nie tylko sprzęt sportowy, ale również środek komunikacji miejskiej.
Wracam tu do mojego artykułu sprzed roku „Z obiektywem na siodełku„.
No, proszę.
Ja nadal dużo jeżdżę rowerem, po zakupy, na spotkanie z koleżanką w kawiarni, na termin do lekarza (oczywiscie, jak jestem chora, to jadę samochodem), do fryzjera, do banku. Pan dyrektor banku z mojego artykułu nadal jeździ codziennie w garniturze do pracy, nauczyciel, pan doktor na wizyty i zakonnice z klasztoru, 15- i 80-latki. Wielu rowerzystów nosi kaski, nie martwiąc się, czy pasują go garnituru albo habitu, czy nie, czy fryzura wytrzyma. Dzieci mają zawsze kaski, młodzież często, dużo dorosłych. Bezpieczeństwo to priorytet.
Więc Toruń nie wymyślił nic nowego. U nas to codzienność i to już od wielu – wielu lat. Ale zawsze trzeba zrobić pierwszy krok. Toruń też musi jakoś zacząć.
O tej porze, 15:00, będziemy już w Polsce, ale daleko od Torunia.
Może następnym krokiem będzie wyruszenie chorych i inwalidów, na wózkach i z rolatorami. Proponuję następną akcję (nie musi być znów Toruń) pod tytułem „My też należymy do społeczeństwa”. Nadal szukamy odpowiedzi: dlaczego u nas widzi się na ulicach tylu niepełnosprawnych, a w Polsce prawie nigdy?

*** Nawet najdalszą podroż zaczynamy pierwszym krokiem.***

Wstrzemięźliwość dobra na wszystko?

24 marca, 2009 @ 19:30 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie, Polskie nie ma komentarzy →

Ostatnie tygodnie czytamy w gazetach dużo o papieżu i Watykanie. Czasem ciężko jest zamknąć dziób.

Pochód karnawałowy w DüsseldorfieNajpierw „zabawa w berka” z Bractwem Piusa. Można by się pośmiać, gdyby to nie było takie tragiczne! Doradcy papieża muszą mieć duży wpływ i wysoki cel (jaki?…). Dlaczego doszło do ponownego przyjęcia Williamsona i innych? Tłumaczenie, że nie wiedziano o ich nastawieniu, trudno przyjąć, bo nikt nie wierzy, że Watykan czegoś nie wie, albo nie jest poinformowany. Małą pociechą jest reakcja Anglii, ale to już nie przywróci wieży z gruzów.
Ceną jest strata wielu katolików, którzy dla protestu wystąpili z kościoła. Inni już wcześniej. Większość z nich opuszcza tylko instytucję kościelną, bo ich moralność nie zgadza się z jej regułami, personelem, słowem i czynem. A modlić można się w najgłębszym przekonaniu nawet w lesie.
Kto wie, komu Bóg jest bliżej? (więcej…)

Liczymy ślimaki

10 lutego, 2009 @ 21:24 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie nie ma komentarzy →

W dzisiejszej gazecie: rozwija się nowy projekt naukowy na skalę europejską, w celu dalszych badan zmian klimatycznych i ewolucyjnych. Naukowcy wołają ludność do obserwacji i liczenia ślimaków i podania wyników pod www.evolutionmegalab.org. Chodzi szczególnie o wstężyka gajowego i bardzo podobnego wstężyka ogrodowego. Naukowcy obiecują sobie na skutek występowania tych ślimaków nowe postępy badań .
Adres zanotowałam – będziemy się udzielać w badaniach ewolucyjno-klimatycznych. Ślimaków mamy tu od groma, z niektórymi już się zaprzyjaźniliśmy. O… może to był w zeszłym roku jego przodek?
Wracamy do rzeczywistości. Co się dzieje naokoło domu? (więcej…)

Groundhog Day

03 lutego, 2009 @ 21:59 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie, Aktualne 1 komentarz →

Pozostańmy przy ostatnim temacie: pogoda i wiosna.
Kto nie zna filmu „Dzień świstaka” ? Chyba wszyscy go już oglądali.
Wczoraj, 2.02. był właśnie taki Dzień Świstaka, Groundhog Day, Murmeltiertag.
Od 122 lat zjeżdżają się tradycjonalnie tysiące ludzi do Punxsutawney w Pensylwanii. Świstak zwany Phil, budzony jest z zimowego snu i kiedy wychodzi z nory – rośnie napięcie… W tym momencie pada prognoza pogody na następne 6 tygodni. Jeżeli Phil widzi swój cień – to będzie jeszcze do połowy marca zima. Jest to stara tradycja amerykańskich Indian, którzy wierzyli, że ich przodkowie byli świstakami i dawnych niemieckich osadników, którzy połączyli budzenie się Phila z datą 2.02,  Maria Lichtmess (Święto Nawiedzenia Marii).
Prognoza sprawdza się w USA w 26%, a w Kanadzie w 37%, czyli strzał w dziesiątkę… prawie. A w Heppenheim?
Nie mamy tu świstaków, ale parę kretów tu i tam. A wczoraj mieliśmy mieszaną pogodę, słońce i parę chmur – co nam to mówi? Zima do marca?
No chyba raczej nie. W takie amerykańskie prognozy  Winnetou  nie wierzymy. Wczoraj odkryłam bazie, całe drzewo! A świstaki i kreciki, marne proroctwo, wrzucimy najwyżej na grilla. Sałatki już się szykują…

*** Niektóre koguty myślą, że słońce wschodzi z ich powodu (J. Tuwim)***

Promieniowanie.

10 listopada, 2008 @ 21:38 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie nie ma komentarzy →

Czy moglibyśmy sobie wyobrazić dziś życie bez prądu? Z dziecięcych lat pamiętam, że często wyłączano nam prąd, na godzinę, dwie.  Pamiętamy sprzed 30 lat awarię  w kablach (akurat wczoraj opowiadaliśmy) w zimie, minus 20 stopni. Cała ulica była dwa tygodnie bez prądu, a robotnicy nie mogli się dostać do zmarzniętej ziemi.  Mieliśmy ciepło i ciepłą wodę (ogrzewanie centralne w piwnicznym piecu) i gotowaliśmy na gazie. Więc byliśmy najedzeni, umyci i ogrzani. Ale co z resztą życia? Bez TV, baterie w radiu się skończyły, a nowych nie można było kupić (dla młodej generacji: po prostu nie było,  w innych sklepach też nie), ani świeczek. Krótko w karty pograć i przeczytać wiadomości? O 16:00 już ciemno.  Co tu robić? Byliśmy wtedy młodzi, więc mieliśmy parę pomysłów, ale wszystko te same… Główną wygraną  tego kryzysu była dla nas nasza córka, której zdradziliśmy prawdę: „z nudów cie zrobiliśmy, ale jakie to były piękne nudy!”.

Dziś bez prądu? Katastrofa!!! Człowiek by walczył o przeżycie, na pikantne myśli nie byłoby miejsca. U nas w domu nawet byśmy nie mogli spłukać toalety, bo pompa jest na prąd. Grzejemy gazem, ale sterowanie jest elektroniczne. Gotujemy na prądzie. Mówię, katastrofa!! (więcej…)

Poranne myśli o młodzieży.

16 października, 2008 @ 17:02 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie, Z życia wzięte. 1 komentarz →

Dziś w porannej telewizji: ojciec dziewczynki zaskarża po miesiącach! chłopca, bo trafił ją kamieniem  w nos (niespecjalnie!) i spowodował zadraśnięcie. Wydarzenie było tak błahe, że dzieci go nie pamiętają,  bawią się dalej razem i dziś nie rozumieją już o co chodzi. Tatuś robi to oczywiście tylko dla córeczki, bo miała dwa dni ałka… A może mu się przypomniało, że w ten sposób można rodzinną kasę polepszyć o 2000€. W końcu Boże Narodzenie za pasem. Jak te dzieci czują się teraz między rówieśnikami, którzy może boją się z nimi bawić. Szturchnie które w ciu-ciu-babkę i będzie zaskarżone.

„Dzisiejsza młodzież”, kto tego nie słyszał? Kiedyś nie znaczyło to nic dobrego dla nas, dziś jest to nasz wentyl, jutro będą nasze dzieci narzekać. Zawsze były spięcia miedzy generacjami. Oczywiście pomijając własnych rodziców!, bo u nich wszystko było „zupełnie inaczej” (?) … Droga do dorosłości jest długa i trudna, ma wiele zaułków i pułapek. My nie chcieliśmy słuchać rad – przecież matka nie ma pojęcia o czym mówi! Ojciec chciał nam po dobrej myśli zaoszczędzić porażek, ale my woleliśmy nabić sobie własne guzy? Jesteśmy dziś źli, bo nie chcą teraz przemądrzali młodzi NAS słuchać?

„Jestem najlepszą przyjaciółką mojej córki” – niejedna matka mówi tak o sobie, inna myśli, że tak jest. Ale: przyjaciół mają nasze dzieci dosyć, a my bądźmy im po prostu rodzicami, którzy ich kochają, wierzą w nich, pocieszają jak trzeba i dzielą z nimi radość. My jesteśmy portem w tle, do którego zawsze mogą wpłynąć, zatankować, nareperować części i odpłynąć.

Wbrew co-pokoleniowym dyskusjom o rozwydrzonej młodzieży, stawiam inne zdanie: młodzież jest zawsze produktem dorosłych. To dorośli pozwalają na taki rozwój, stawiają i usuwają granice wychowawcze i wydeptują dzieciom drogę. Wczoraj, dziś i jutro. (więcej…)

Żona księdza.

20 lipca, 2008 @ 19:02 napisał(a): Beata Kategoria: Wyczytane w gazecie 4 komentarze →

Przeczytane 19.07.08 w WAZ – gazeta w Gladbeck.

„Ksiądz, katolik, mąż, ojciec”.
Na świecie jest ok 300 katolickich żonatych księży.
Informacja bardzo mnie zainteresowała, bo należę do tego wielkiego grona ludzi, którzy są przeciwko celibatowi. Uważam to za sprzeciw ludzkiej naturze, nie widzę żadnego uzasadnienia, dlaczego żonaty ksiądz miałby gorzej służyć Bogu. W Kościele Ewangelickim funkcjonuje rodzinna forma i kościoły tez są pełne. Nie chcę tu dalej rozwijać moich myśli, ale rzeczywistość daje do myślenia: ile jest dzieci ze związków z księdzem, ile jest wypadków napastowań dzieci i młodzieży – te niestety prawie zawsze w zakresie kościoła katolickiego, ilu księży (może nawet dobrych) odchodzi z kapłaństwa, bo miłość i odpowiedzialność wobec rodziny jest głębsza niż przymus celibatu.
Ale spowrotem do artykułu. Ksiądz z rodziną? Jest to możliwe, jeżeli ewangelicki pastor konwertuje do Katolicyzmu. Konieczne jest papieskie błogosławieństwo i dyspensa z celibatu. Artykuł opisuje księdza Peter Moskopf, 25 lat małżeństwa, troje dzieci, który został jako ksiądz w swojej nowej katolickiej gminie otwarcie przyjęty i zaakceptowany.
W Niemczech jest ewangelicko-katolicki podział w poszczególnych Landach rożny. W Hesji jest pól na pól. Tzn. wszędzie trafia się na obie konfesje, „podzielone” rodziny i mieszane małżeństwa są codziennością i nie sprawiają nikomu problemu. Katolik i Ewangelik siedzą obok siebie w jednym i drugim kościele np. na ślubach, chrztach i pogrzebach. Wzajemny respekt umożliwia dobre wzajemne kontakty.
Gazetę z Gladbeck zabrałam sobie, bo ten tekst chętnie jeszcze kilka osób przeczyta.
A może znajdą go kiedyś wnukowie i powiedzą: o czym tu mowa, przecież celibat już dawno zniesiony.

*** Czyż nie jest dziwne, że ludzie chętnie walczą o religię, a tak niechętnie żyją z jej zasadami? (anonim) ***

  • Kalendarz

    listopad 2024
    P W Ś C P S N
     123
    45678910
    11121314151617
    18192021222324
    252627282930  
  • Kategorie

  • Archiwa

  • Najnowsze wpisy

  • Słownik

  • Feeds