Haiti
W życiu nie zawsze wszystko układa się według naszego scenariusza.
Nowy rok zaczął się gorzej niż stary skończył.
Przed laty zakłóciły naszą świąteczną atmosferę szokujące relacje z tsunami. Setki tysięcy zabitych, rodzinne tragedie.
W tym roku na całym świecie śledzimy wydarzenia w Haiti. Znów trafiło na tych najbiedniejszych (jak Tajlandia, czy New Orleans).
Z urlopów znamy haitańskie wioski w Dominikańskiej Republice, jakże inne od tych dominikańskich!
Haitańczycy wykonują w Dominikance jako gastarbeiterzy najniższe prace, najgorzej płatne. Niestety przeważają również w statystyce przestępczości.
W naszym hotelu był ogrodnik z Haiti, twarz pełna bruzd, pochmurne spojrzenie. Widzieliśmy go prawie codziennie. Aż kiedyś padły między nami dwa-trzy słowa, uśmiech. I nagle jego twarz się rozjaśniła, straciła swoją srogość, oczy zalśniły. Od tego dnia zawsze się pozdrawialiśmy „ola”.
Oglądając obecne obrazy zniszczenia, nie opuszcza mnie wspomnienie o nim. Wciąż też słuchamy o znaczeniu Dominikanki w akcjach ratunkowych, ekipy ratunkowe lądują w Santo Domingo i drogą lądową docierają do zniszczonego rejonu, szpitale, domy dziecka zapełnione są ofiarami.
Widzimy powiewające na wietrze palmy, widzimy ciemne twarze – jednak te zdjęcia nie mają nic wspólnego z beztroskim wylegiwaniem się w słońcu, ani leniwym kołysaniem się na falach oceanu o temperaturze 28 stopni.
Ludzkie tragedie, dzieci bez rodziców, rodzice bez dzieci, łzy, strach, ból, beznadziejność – to smutny duch tych noworocznych dni.
Ty i ja, śpimy spokojnie, nie musimy się bać wybuchu wulkanu, trzęsienia ziemi, tsunami, powodzi, tornado. A inne problemy też się rozwiązują i na końcu tunelu ukazuje się zawsze kiedyś światło.
Jesteśmy zdrowi, mamy prace, krąg bliskich i przyjaciół – to są skarby, których ci w Haiti nie mają. A zdani są na wszelką pomoc.
Po tsunami była o wiele wyższa gotowość pomocy niż teraz. Może przyczyną była świecąca choinka i pachnącą gęś, ich delektowanie na tle obrazów nadchodzącej wody, wywoływało w nas wyrzuty sumienia. Poza tym Tajlandię zna każdy, chociaż większość tylko z kolorowych prospektów urlopowych, ale kto by nie chciał tam polecieć? A Haiti? historycznie zawsze już biedny kraj, nędza, korupcja. Kto przeczytał w życiu więcej niż jeden artykuł o Haiti? Leży daleko od nas, nie pragniemy go zobaczyć, jest bez znaczenia dla nas.
Jest tak?
Czy ubędzie nam coś, jeżeli wspomożemy jedno z wielu znanych oficjalnych kont na datki? Każdy z nas może coś wpłacić. Ty też. Ile kosztuje dziś paczka papierosów? Pięć Euro? A złotych? Zrezygnuj z jednej paczki, albo z jednego piwa…
Może za to rozjaśni się dwoje haitańskich oczu.
***Nieszczęścia zsyłane nam są po to, abyśmy uważniej przyjrzeli się swojemu życiu. (Mikołaj Gogol)***
25 stycznia, 2010 o 10:35
Działo się to ponad 200 lat temu. Grupa niewolników w czasie nocnego oddawania czci szatanowi woo-doo, wznieciła powstanie przeciwko francuskiemu reżimowi kolonialnemu. Przy wydatnej pomocy USA niewonicy wygrali. Wśród napoleońskich wojsk były też polskie jednostki legionowe. Sporo przeszło na stronę powstańców. Lecz murzyni, byli niewolnicy, pochodzący z różnych plemion afryk. nie potrafili stworzyć cywilizacji choćby na miarę białej i kreolskiej Dominikany. Zarządzani przez dyktatorskich kacyków, gdzie jedynym łącznikem współnym byłą animistyczna religia woo-doo, a nie cywilizacja chrześcijańska doprowadzeni zostali do skrajnej nędzy. Swoim brakiem cywilizacji zrujnowali przepiękną ziemię, powycinali lasy itp. z której obecnie mogliby czerpać turystyczne profity. Tak jak wasza Dominikana.
I tak przez dziesięciolecia to wszystko trwa. Czy to Bóg ich doświadcza? A może szatan zbiera swoje żniwo?
Lecz ty człecze jeśli masz chć trochę miłosierdzia – sięgnij do kieszeni!
25 stycznia, 2010 o 18:53
Nie myślę, żeby Bóg karał za cokolwiek czarne dzieci. Murzyn tak samo czuje, jak biały, nie wynośmy się ponad żadną inną rasę. My też jesteśmy „kolorowi”, szczególnie kiedy się ze wstydu zaczerwienimy, albo z zazdrości zzieleniejemy.
Nie myślę, żeby ta tragedia miała coś wspólnego z woo-doo, albo chrześcijaństwem. Tylko z geologią. Ziemia żyje.
Wszelkie datki są dobrowolne. Jak i inne ogólnie przyjęte w różnych krajach, kulturach, środowiskach i instytucjach.
I każdy ma prawo sam wybrać, kiedy sięga do kieszeni. Ja też mam cele, gdzie NIE sięgam.
27 stycznia, 2010 o 11:23
Tego czy każe, czy nagradza – my nie wiemy. Wiemy jedno, wszystko się dzieje z woli Pana. Nawet geologia. I nic co się dzieje, nie dzieje bez jego woli. Jeśli się tę prawdę przyjnie, wtedy wszystko jest prostsze i łatwiejsze. Może ludzmi potrząnąc, by przypomnieć im o swoim istnieniu.