Kartka urlopowa.
Jakby w załączeniu do ostatniego postu (co jest tylko przypadkiem, bo blog jest po polsku), dostaliśmy dziś list z jednego schroniska w Tyrolu. Byliśmy tam w 2007, czwartego dnia urlopu szliśmy do Stabanthütte. To trasa, która jest wyznaczona na popołudniowe spacery. Ok… może dla tubylców, tak jak nasza pani z hotelu, Elfrieda, która z dzieckiem na plecach poszła na kawę do koleżanki do Stabant. My potrzebowaliśmy więcej czasu, ale dokąd się spieszyć, jak się jest na urlopie i krajobraz taki piękny? Tego dnia Jurek przeszedł swój kryzys i najchętniej by mi rzucił plecak w przepaść, a może mnie zaraz za nim…. Ale to chyba też właśnie tego dnia „zaraził” się pasją do Alp. Na ostatnim urlopie parę razy wspominał, że chciałby iść znów do Stabant. Ale jakoś tyle mieliśmy nowego do zobaczenia, że zabrakło dni.
Dziś dostaliśmy list od właścicieli Stabant, pełen serdecznych i miłych słów, oraz podziękowanie za piękne zdjęcia urlopowe w internecie. Gabi, której nie znamy osobiście (a może to ona zrobiła nam wtedy ten smaczny Kaiserschmarrn?) nawiązała również do naszego pobytu w Islitzer Hof i do tragicznej śmierci Elfriedy w lecie. Nasze zdjęcia podobały się rok temu również w hotelu, od Elfriedy dostaliśmy wtedy mail ze słowami, że „nasze zdjęcia pokazują z jaką fascynacją i natchnieniem odczuwamy naturę”..
W ten sposób doznajemy wzajemności naszych uczuć do tamtych Alp, Wysokich Taurów. To potwierdza nam, że to jest nasze miejsce, gdzie chcemy jeszcze wiele urlopów spędzić, spotkać znów tych serdecznych ludzi, zrobić znów dużo ładnych zdjęć, które tubylcom pokazują ich okolicę widzianą oczyma zadowolonych i relaksujących turystów. I może kiedyś zagadną nas młodsi ludzie i spytają, tak jak my jedno starsze małżeństwo przy śniadaniu:
– Przepraszam, państwo byli tu też w zeszłym roku? My też.
– My tu już przyjeżdżamy od 30 lat.
To właśnie ci starzy ludzie, oboje już 80, powiedzieli słowa, które utkwiły nam w pamięci: kto tu raz przyjedzie, tez albo nigdy więcej, albo zawsze będzie wracał.
Dzisiejszy list ożywił nasze alpejskie wspomnienia i żeby już się zbliżyć do urlopu, Jurek zamówił nasz hotel na wrzesień.
*** Świat nie jest gorszy ani lepszy od naszych marzeń. Tylko inny. (anonim) ***