Listy.
Rozmowa przy dzisiejszym obiedzie. Przyszły dwa jednakowe listy, do Jurka i do mnie.
– „Ach, to rozliczenie emerytury” myślałam. Dostajemy je corocznie, aktualny stan, żebyśmy naprzód wiedzieli co nas czeka w przyszłości i mogli się już cieszyć. Ale otworzyłam je.
– „Nie. To z ubezpieczenia. Na sześćdziesiątkę wypłacą nam po … Ale pobalujemy, albo kupimy sobie świat.”
Juruś siedzi nad zupką i duma: „To już tylko siedem lat. Jak wypłacą, to kupię sobie rolator. Poutykam tekturkę w koła, pojadę do Polski i zawołam: chłopaki! jezdem! robimy wyścigi w parku?”
( Rolator – chodzik na kółkach, używany przez starsze i słabe osoby do poruszania się w domu i na ulicy. Dla młodszego pokolenia: kiedyś chłopcy wtykali tekturę miedzy szprychy rowerowe, co przy jeździe dawało odgłos jak motorek.)
4 listopada, 2008 o 19:26
A bo co?
Pomarzyć nie wolno?
Włosy przez wiatr rozwiane… czerwone policzki… każdy z nas z własnym rolatorkiem… brumm, brumm, brumm… aaach….
To się nazywa szczęśliwa starość!
5 listopada, 2008 o 22:03
A jak zajedziecie do celu, to przyjdzie siostra z Caritasu i da kropelki.