06 listopada, 2011 @ 9:14
napisał(a): Beata
Kategoria: Czytam, Polskie
Wczoraj ściągnął moją uwagę tytuł na stronie głównej Wirtualnej Polski:
„Co jedzą bogaci, a na co nie stać Kowalskiego„.
Tak mnie ten artykuł wzburzył, że nie mogłam spać. Bo czytając doszłam do miażdżącego wniosku, że nie tylko Kowalskiego na to nie stać, ale i Müllera, Schmitta i mnie też nie.
Straszne! Co za strata dla podniebienia! Co za niesprawiedliwość losu!
Po co to pisali? po co to czytałam? Teraz jestem świadoma mojej maleńkości, moje ego zapadło w bezdenną przepaść, kompleksy mnie dławią. No i tak mi żal Kowalskiego!
Widzę na zdjęciach smaczne rzeczy, oczy rosną, ślinka leci… czytaj dalej →
2 komentarze
26 października, 2011 @ 17:52
napisał(a): Jurek
Kategoria: Uśmiech na codzień., Aktualne
No, proszę! Idzie!
Można by ten system dobrowolnie powielać.
Ponieważ obok greckich już są też prowadzone rozmowy włoskie – więc sprawa jest aktualna i globalna.
A w Niemczech każą nam do 67 lat pracować (nawet już sobie myślą o 69). To na pewno, żeby było komu wydrukować te 100 Euro.
nie ma komentarzy →
01 października, 2011 @ 16:32
napisał(a): Beata
Kategoria: Wojaże i podboje
Już dwa tygodnie mijają, jak wróciliśmy z alpejskich wojaży.
Teraz szukamy nowych uroków w codzienności. No, nawet się tu i tam coś znajdzie.
Dwa tygodnie byliśmy znów w drodze, w „naszych” Alpach, Wschodnim Tyrolu, Wysokich Taurach, w dolinie Virgen, w Hinterbichl, hotel Islitzer. Piąty raz to samo, a jednak zawsze inaczej. I prawie jak w domu.
Ponad 600 km drogi chcieliśmy znów spędzić jako pełny urlopowy dzień i wzbogacić wrażenia. Zamiast jechać w kawałku, zrobiliśmy przerwę w Ötztal, w Sölden – to ta dolina, gdzie znaleziono przed laty człowieka lodu Ötzi. Następnego dnia pojechaliśmy na pobliski lodowiec Rettenbach. Pozwoliłam sobie tam na półgodzinny marsz przez język lodowca, a Jurek zajął wygodniejsze miejsce widokowe w samochodzie. Szczelin się nie bałam, bo były, ale takie, że raczej bym tylko pupcią utknęła. Za to wrzuciłam do kolekcji nowe wrażenie: iść po lodowcu, mieć lód pod sobą i wokół siebie. czytaj dalej →
nie ma komentarzy →
29 września, 2011 @ 15:45
napisał(a): Beata
Kategoria: Uśmiech na codzień.
Kto z nas nie ma stressu? nie goni w pośpiechu? Pracodawca gniecie, fiskus ciągle coś chce, rodzina wypowiada życzenia.
A gdzie JA?
Trafiło mi się rozwiązanie, takie sobie… proste… Kiedyś spadło by z nieba, dziś przyszło nowoczesną drogą przez media.
„Obecnie jest możliwość adoptowania Greka za jedyne 500 Euro .
Grek będzie robić za Ciebie wszystko na co nie masz czasu.
Spać za Ciebie do jedenastej.
Chodzić za Ciebie na kawę oraz na papierosa.
Odbywać poobiednią sjestę, a wieczorem siedzieć za Ciebie w knajpce lub
przed telewizorem. Za dodatkową opłatą 50 Euro może też poopierdalać się
za Ciebie na Facebooku 🙂
… Ja już adoptowałem i mam luz – mogę pracować od rana do wieczora!
P.S. Wpłaty należy przekazywać za pośrednictwem Komisji Europejskiej”
A no… co tam te 500 Euro, znajdą się, na taki cel!
2 komentarze
13 sierpnia, 2011 @ 20:29
napisał(a): Beata
Kategoria: Czytam, Polskie
Prawie przypadkowa wiadomość mojej kuzynki Ani, że jej znajoma napisała książkę o Mrągowie i Mazurach, wprowadziła mnie na szlak Katarzyny Enerlich.
Oczarowana „Prowincją pełną marzeń” napisałam do autorki i rozwinęła się miedzy nami miła znajomość.
Dziś jestem gorącą czytelniczką, mam wszystkie książki Kasi i jeszcze dużo miejsca w regale na następne.
Kasia ma tysiące czytelników, setki znajomych, dziesiątki, z którymi utrzymuje aktywny kontakt na Facebook i Naszej Klasie, no i do tego wszystkie prywatne znajomości. Prowadzi też blog. Ja jestem dla niej jedna z bardzo wielu, ale Kasia jest dla mnie tylko jedyna, fajnie mi ją „śledzić” i „odkrywać”. Lubię sobie składać mozaikę z jej wypowiedzi przy różnych okazjach i odnajdywać biograficzne elementy w powieściach.
A ja znajduję w Kasi książkach kamyki mozaikowe z mojego życia. Ciągle przeżywam Déjà-vu. Odnoszę wrażenie, jakby Kasia czytała w moich myślach i przetwarzała je na swój sposób w powieści. Znajduję w książkach moje myśli, moje zdania, gdzieś na świecie wypowiedziane, pomyślane, gdzieś napisane, w szczęśliwych i smutnych sytuacjach – Kasia je słyszała… jak pokrewna dusza. Jakby szła w życiu obok mnie. czytaj dalej →
komentarz (1)
26 lipca, 2011 @ 15:53
napisał(a): Beata
Kategoria: Uśmiech na codzień.
Mam tak ułożony czas pracy, że pracuję po 12 dni w kawałku i dopiero wtedy mam zasłużony weekend. Tzn. w miesiącu mam cztery dni wolne, luksus spania bez budzika! Co prawda wiele dni kończę o 12-13 godzinie i mam długie popołudnia – ale to się jakoś tak szybko zapomina, a w głowie wryte jest tylko: 12 razy budzik i drrrrr.
Wczoraj rano, w poniedziałek, po moim „pracowitym” weekendzie, czyli już 7 dni pracy za mną:
Jurek – kurcze, znów pięć dni…
Ja – super, już tylko pięć dni!
No? komu lepiej?
nie ma komentarzy →
24 lipca, 2011 @ 21:13
napisał(a): Beata
Kategoria: Aktualne
Amy Winehouse nie żyje.
Dożyła zaledwie 27 lat. Dzisiejsza prasa jest pełna wieści o znalezionej zmarłej Amy.
Dotąd czytaliśmy o jej ekscesach narkotykowych i alkoholowych. Wszelkie terapie odrzucała, przerywała, nie chciała nic zmieniać w swoim życiu, bo była z niego zadowolona. Ok, jej sprawa. Ale media męczyły nas jej obrazami, których nie chcieliśmy widzieć.
Jednak ponieważ o zmarłych nie należy mówić źle, powiem tylko, że na koniec spełniła dobry uczynek: pokazała, że nadmierne picie i ćpanie skraca życie. Może jakiś fan się ocknie, zanim zapadnie w takie bagno jak Amy.
nie ma komentarzy →
22 lipca, 2011 @ 23:04
napisał(a): Beata
Kategoria: Czytam
Książka Justyny Polanskiej „Unter deutschen Betten”, po polsku „Pod niemieckimi łóżkami„, ale o ile wiem, nie ma jeszcze tlumaczenia.
Polka żyjąca w Niemczech, pracująca tu jako sprzątaczka, opisuje swoje doświadczenia i przeżycia z zawodowej codzienności.
W tym miejscu chciałabym podkreślić, że w języku niemieckim słowo sprzątaczka = Putzfrau nie jest hańbiące, śmieciarz też nie. To są zawody jak każde inne i nikt nie wpadł by na pomysł kogoś wyzywać słowem „du Müllmann”.
Justyna pisze językiem prostym, łatwym, wciągającym. Epizody są krótkie i jasne.
Z życia wzięte. Z Twojego i z mojego.
My nie mamy pani sprzątaczki, chociaż chętnie bym sobie takową zafundowała, ale jestem jeszcze sprawna i dobrze zorganizowana, a reszta zostanie leżeć = ot, pieniądze wolę wydać na coś lepszego, a czas też można fajniej spędzić niż na pucowaniu. czytaj dalej →
nie ma komentarzy →