Pech do kwadratu
No i nie może się wszystko udać. A trafi cię zawsze z nieoczekiwanej strony.
Przed wyjazdem do Kolonii, na który bardzo się cieszyliśmy, bałam się, że coś nam przeszkodzi, grypa, awaria. Potem: czy zamówienie jest OK, hotel? był, później: bilety w studio? były. Siedzieliśmy w środku, teraz już nic nam nie stanie na drodze.
Wszystko było super i cieszyliśmy się na oglądanie nagranego programu. Jak wyglądało to samo z drugiej strony, było nas widać? – no bo bądźmy szczerzy, kto się chętnie nie zobaczy w telewizji?
Tu nie spodziewaliśmy się pecha, a jakby się zaklęło przeciwko nam. Widocznie można mieć tylko jedno: albo w studio, albo przed telewizorem. Do dziś nie udało nam się zobaczyć programu. Nasze nagranie: tytuł i nic. No trudno, dobrze, że prosiłam córkę o nagranie (na wszelki wypadek).
Już wiedzieliśmy od niej i od mojej mamy, że było nas widać i nawet dość dobrze.
Ach, w nocy jest powtórzenie, więc Jurek nastawił komputer. Rano w wielkim napięciu oczekiwanie: o, szanowna pani… tytuł i nic.
Tylko spokój: wieczorem widzimy córkę, to da nam dvd ze swojego nagrania. Poczekamy. I? No co: i? Nic, na cztery możliwości, za nic nie mogliśmy odegrać. SMS do córki: nie kasujcie, weźmiemy rekorder do nas i Jurek spróbuje z twardego dyska przejąć na komputer. Czyli znów parę dni czekać.
Dziś jest już niedziela, znajomi widzieli, pacjenci, rodzina – tylko my nie. Aż nie do pojęcia, żeby tyle techniki mieć wokół siebie i g…
Na razie wiem, że mama zrobiła foto z ekranu (normalnym „staromodnym” aparatem, ale już wiele takich zdjęć robiła i były super udane), więc jeszcze nadzieja nie pogrzebana, ale musimy poczekać, aż film się skończy (dla nostalgii:to ta czarna rolka w środku).
No i jeszcze możemy przy kawie u córki obejrzeć.
Ale co najważniejsze, my byliśmy w środku i widzieliśmy na żywo to, co miliony tak widziały, jak my teraz chcemy zobaczyć.
***Kiedy podskakujesz z radości, to uważaj, żeby ci ktoś ziemi spod nóg nie usunął (anonim)***
28 marca, 2009 o 15:01
Dziś nareszcie udało nam się obejrzeć w spokoju nagrany program. Jeszcze raz zobaczyliśmy, co wtedy przeżyliśmy na żywo. Ciekawe porównanie.
Zdjęcia zostaną nam miłą pamiątką.
Uzupełniliśmy je też w poprzednim artykule.