Pogoda
Ach, mój Juruś. Komputer, to dla niego świat z otwartymi wrotami. Co rusz coś sobie nowego wymyśli, a ja się czasem załapię na te innowacje. Wprowadził na swoim blogu pogodę w Heppenheim, ale przyjął mój pomysł i przeniósł ją na blog Heppenheim, a na swoim ma teraz pogodę w Hinterbichl/Tirol Wsch.
Żeby w naszą codzienność często zajrzał urlopowy nastrój – ja dostałam na blogu pogodę w Bayahibe. To nasze ulubione miejsce na świecie, jak również Punta Cana, a następnym razem może Samana, najważniejsze, że Dominikańska Republika! Teraz możemy codziennie zerknąć na temperaturę i słońce, czy chmury (bo wbrew wcześniejszym naszym wyobrażeniom – nie ma tam bezchmurnego nieba!).
Ach, co spojrzenie, to wspomnienie i marzenie. Trochę wyobraźni i już czujemy wiaterek na skórze, słonce na plecach i dobry koktajl na języku.
Są jeszcze dwa miejsca na ziemi, gdzie mnie serce ciągnie: Tyrol Wschodni i moje Mazury. Dużo już widzieliśmy kątów na kuli ziemskiej, wiele pięknych, które pozostawiły na zawsze głębokie wspomnienia, dużo bardzo ciekawych, a czasem też wyobraźnia była ładniejsza niż rzeczywistość. Ale serce bije gorąco dla Tyrolu, Mazur i Dom.Rep.
Mazury – to moje korzenie i dzieciństwo. Kto Mazury zna, ten słyszał ciszę nad jeziorem o świcie, albo delikatny szelest trzciny i krzykniecie ptaka w mgle… Ten rozumie to zdanie.
W Tyrolu wdarła się w moją duszę dolina Dorfertal i pozostała dla mnie symbolem za całe Wysokie Taury. Poza tym tam Jurek załapał bakcyla gór. Mnie moja mama zaraziła fascynacją do gór. A Jurek dotąd wybierał cele alpejskie ze względu na mnie. Ale teraz sam tej pasji doznał w sercu.
Dominikana – to zagadka. Co mnie tak związało z tym krajem? Dlaczego tak dobrze czuję się wśród tych ludzi? Dlaczego już zawsze palmy przyciągały mnie jak magnez? Może już tam kiedyś żyłam? Jako czarna niewolnica na plantacji? Albo jako orzech kokosowy kulałam się po białym piasku, aż mnie turkusowe fale zabrały w daleki ocean? Nie było trudno Jurka zarazić tym zachwytem. Tak bardzo lubimy ten kraj, że chcieliśmy więcej dać, niż tylko go podziwiać okiem luksusowych turystów. Przejęliśmy tzw. imienny patronat nad chłopcem, 8 lat, z Wioski Dziecięcej SOS w Santo Domingo, płacąc niewielką (dla nas, dla Dominikańczyków dużo) miesięczną sumę. Coroczne sprawozdanie o jego małych i dużych osiągnięciach, nowe zdjęcie – utwierdzają naszą intencję.
A wszystko zaczęło się od pogody…
Pobaw się trochę, zerknij na dane i pomarz naszymi marzeniami…
*** Kiedy mroźnym wiatrem dmucha, najbardziej rozgrzewa pogoda ducha (K. Sylwestrzak)***