Polskie – najpolściejsze.
To nie błąd – tak sobie wymyśliłam, bo to oddaje sens, o którym chcę pisać.
Od naszego dzieciństwa minęło już wiele lat, oj wieeeele! Czasy młodości i wychowawczego wpływu rodziców, nauczycieli i sąsiadów – są już dawno wspomnieniem.
Co za młodu zasiano, to na starość owocuje. Tak się mówi (czy jakoś podobnie). Ale jest tak naprawdę? Na pewno zachowujemy dużą porcję wpływów, nabranych nawyków, nauczonych tradycji, wpojonych przekonań.
Ale czy musimy je na zawsze ślepo zachować?
Wychowano mnie w duchu patriotyzmu, szacunku i zachwytu dla ojczyzny. Moi rodzice umieli mi wytłumaczyć słowo „patriotyzm”: to nie musi być przelewanie krwi dla ojczyzny, to znaczy również dla niej dobrze pracować (dzieci – uczyć się), rzetelnie wykonywać zadania, trzymać się reguł i prawa, pielęgnować język ojczysty, być dumnym z pochodzenia i pozytywnie reprezentować kraj zagranicą i wobec gości.
Tak, pojęłam to i trzymam się tego do dziś, chociaż przez zmiany w moim życiu, owy patriotyzm kieruje się bardziej wobec innego kraju, który dał mi możliwość dobrze żyć i stworzyć sobie tu nowy DOM.
A Polska?
Polska pozostanie krajem moich korzeni, mojego dzieciństwa i młodości, krajem, w którym nastąpiło pierwsze ukierunkowanie i modelowanie. Do którego zawsze chętnie wracam. Ale jednocześnie coraz bardziej się od niego oddalam, przyglądam się z boku, z dystansu gościa i brakującej codzienności.
To pozwala mi na zrewidowanie niektórych przekonań i mitów, które mi wpojono w przeszłości.
Chodzi mi tu szczególnie o przekonania o wyższości/ lepszości Polski nad innymi krajami, czy nacjami.
Ja też byłam o wielu lepszościach przekonana… dopóki sama nie wyruszyłam w świat, nie poznałam i doznałam innych dobroci.
Jeden wdzięczny temat poruszyłam już kiedyś na Naszej Klasie, więc go troche skopiuję, a jak Cie interesują odpowiedzi innych, to zajrzyj na komentarze,
Polki – najpiękniejsze kobiety na świecie. Tak! Tak??
Tak mnie nauczono, w takim myśleniu urosłam, będąc dumną, że do nich należę. Dziś sama jestem duża dziewczynka, nabyłam przez wiele lat własnego zdania i nie powtarzam już po innych.
Poza Polkami i Niemkami widzialam już wiele kobiet z odcinków całego świata (no… prawie). I wszędzie widzialam piękne twarze i przeciętne i nieładne, a nawet brzydkie.
Bądźmy szczerzy. Czy naprawdę mieliśmy w klasie, a dziś – w pracy, tylko piękne koleżanki? Czy Twoje sąsiadki, kuzynki, panie w sklepie, nauczycielki… są tylko piękne? Spójrz świadomie na klasowe zdjęcia. Jest na nich wachlarz różnorodności. Rozejrzyj się na ulicy…
Jednak nie fair jest porównywać twarze wycieczkowe z balowymi. A jeszcze mniej codzienność ze studiem fotograficznym!! Bo stylista nawet z każdej szantrapy zrobi księżniczkę.
Jak patrzę na grupowe zdjęcia moich niemieckich koleżanek (czy inne tutejsze) – to widzę na nich ani mniej ani więcej ładnych twarzy i tyle samo przeciętnych.
Prawdą jest, że Polki bardziej się malują i przywiązują większą wagę do ubrania i wyglądu (a panowie są wzrokowcami). Ale to są przecież tylko pozory zewnętrzne. Niemki wolą wygodniejsze buty i spędzają mniej czasu przed lustrem. Za to są bardziej swobodne i zadowolone. Ale jak się odstawią, to i z Polką mogą lekko konkurować. Jednak przyznaję, bez przechwalania się, że ja na codzień w pracy wyglądam lepiej niż moje niemieckie koleżanki (lekki makijaż, szminka, apaszka – ot, właśnie te pozory).
Kiedy jestem w Polsce i patrzę po ulicach – to obok licznych smacznych okazów widzę tyle samo przeciętności, jak i zaniedbania i braku gustu (i lustra!!!).
No i na światowych deskach jest akurat sporo Niemek modelek, ale nie znam żadnego polskiego nazwiska – może to sprawa mojej niewiedzy, to popraw mnie.
Nie, Polki nie są najpiękniejszymi kobietami na świecie. Są normalne: ładne i te zwykłe. I podchodzą pod nasz gust. A Twoja kochana i tak jest najpiękniejsza, nawet gdyby była z księżyca.
To samo dotyczy zachwytu nad polską naturą. Pamiętam malowniczy opis chmur Mickiewicza („Pan Tadeusz”) – a mama mi zachwalała, że polskie chmury są niepowtarzalne i nigdzie takich nie ma. Chociaż Mickiewicz opisuje „chmury”, a nie „polskie chmury”. Wierzyłam. Może sama też wierzyła, bo do tego czasu wiele innych też jeszcze nie widziała. Aż zaczęłam jeździć po świecie. Czar polskiego nieba znikł, bo zobaczyłam, że na całym świecie chmury są takie same – uformowane jedynie klimatem, a nie granicami państwa. Cumulusy, baranki, błękitne niebo, burzowy nawał, czy nudne szare zachmurzenie – wszędzie są takie same jak te polskie. Pomijając niektóre klimatyczne specjały, np. w Karaibach nie widzieliśmy nigdy zupełnie bezchmurnego nieba, zawsze gdzieś są chmury (takie same jak polskie) .
Kto nie zna pojęcia i zachwytu nad „polską złotą jesienią„? Ale kto był jesienią w innym kraju, musi przyznać, że ogniste buki i klony wszędzie są tak samo piękne. Ja mieszkam na terenie z winnicami i wieloma lasami na stokach i zboczach. Wierz mi – jesień u nas jest tak urocza, bogata w tyle złotych kolorów, że trudno oko nasycić. A winnice barwią się zależnie od gatunku winogrona (mamy ich ponad 40) w kolorowe dywany. To jest czas niepowtarzalnego piękna, prawdziwa złota jesień. W niczym inna od tej polskiej.
Chwała polskiej literaturze! Na pewno. Ale czy niemiecka nie ma nic do zaprezentowania? A Goethe, Schiller, Fontane, Eichendorf, Heine?… A Francuzi i Anglicy nie maja dobrej literatury? Może zachwyt nad polską literaturą leży po protu w jej znajomości od dziecka? Innojęzyczne dzieła czytamy przeważnie tłumaczone, albo musimy posiadać perfekcyjną znajomość danego języka, żeby tekst tak dokładnie zrozumieć jak ojczysty.
Polska mowa – żaden język nie brzmi tak pięknie, harmonijnie, żaden nie jest tak bogaty i melodyjny jak polski… Tak nam wpajano. Niemiecki jest twardy, Anglicy maja kluchy w gardle, Francuzi rechoczą, Hiszpanie szczekają itd. Tu zaprzeczam. Znam niemiecki perfekt i mówiąc nim na codzień nie jest on ani twardy, ani niemelodyjny, ani ubogi. Oczywiście brzmi inaczej niż osłuchany polski. No, ale to jest różnorodność na świecie.
Mowa polska jest piękna. Musisz ją kochać, przecież to jest Twój język ojczysty! Jak dla Francuza francuski, a dla Niemca niemiecki.
Szkoda, że tak się z czasem zgnoił i zwulgaryzował. Słowacki by się przewrócił w grobie.
W komentarzach na Naszej Klasie padło również trafnie „matka Polka„.
Tak, znałam to określenie i też myslalam kiedyś, że polska matka jest czymś szczególnym.
Sama jestem matką, kiedyś byłam nawet „polską”. Teraz żyję w Niemczech, moja córka jest bardziej niemiecka niż polska. Jestem teraz niemiecką matką? I co? Gorszą? Czy amerykańska, chińska, hiszpańska matka kocha inaczej swoje dziecko niż polska? Czy norweska matka mniej pragnie szczęścia dla swojej pociechy niż polska? Naprawdę?
Na temat „prawdziwy Polak” napiszę kiedyś oddzielny artykuł, bo było by dziś za dużo, strona by się podarła.
Skąd bierze się to przekonanie, że wszytko co polskie jest najlepsze, najgłębsze, najprawdziwsze, naj-, naj…? No, właśnie takie NAJPOLŚCIEJSZE.
Do artykułu na NK dostałam taki post: Dziekuje za fajny temat odnosnie urody naszych Pan , trafiony zreszta w dyche:):):) Czasami musimy potrzasnac tym towarzystwem „pyszniacym” sie na swoim podworku ,bo innych nie widzieli.
Słowa kolegi-Polaka z Kanady są dość ostre, ale chyba trafne i może są odpowiedzią na moje pytania.
Jak nie mamy co lubimy, to lubimy co mamy. Prawda?
Nie chce, żeby mnie źle zrozumiano. Nie neguję, że w Polsce jest wiele pięknych rzeczy, miejsc, tradycji, smakołyków.
Oj nie!!!
Czasem mam nawet wrażenie, że Polacy w kraju mniej je widzą, niż goście i my-„wyjeźdźcy”.
Kochamy własne kąty i zachwycamy się nimi, ale często nie ma w nich żadnej inności, lepszości ani wyższości. Są po prostu „nasze” i dlatego najlepsze.
To wszystko i tak jest OK. Tak jak dla każdej matki jej dziecko jest najpiękniejsze – a przecież wiemy… że tak nie jest.
Należy również uważać, by wpajając dzieciom miłość do własnego kraju i przekonanie o jego walorach, nie przekroczyć granicy respektu i szacunku dla innych.
Świat nie składa się tylko z Polski i Polacy często ją opuszczają (dlaczego?), szukając swoich miejsc we wszystkich kątach kuli ziemskiej. Dobrze, gdy są gotowi na przyjęcie wspaniałości, które oferują im inne kraje i języki, krajobrazy i regiony, ludzie i ich zwyczaje.
Jestem Polakiem, a wiec mam obowiązki polskie
Roman Dmowski
3 lutego, 2013 o 16:28
Ponizszy mail dostalam od kolezanki, ktora miala problemy z wejsciem na komentarze, wiec przenioslam.
Masz rację ,( że są inne kraje , inni ludzie i dla nich ich ojczyzna jest najważniejsza) . Jest rzecza naturalną – dodam tutaj przysłowie ,, Kazda pliszka swój ogonek chwali”. Przez całe nasze życie wpajano nam miłość do ojczyzny ( w życiu codziennym, w literaturze, w filmie…) tak też , każdy z nas myśli że tak faktycznie jest – wszystko co plskie to naj , naj.
No i jest drugie powiedzenie ,, Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na staroś trąci”.
Naturalne jest również to , że chwali sie to co jest nam bliskie . Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest nieznajomość innych krajów, ludzi ich języka, kultury, obyczajów. Tego sie nie dowiemy tylko z książek czy z filmów. Trzeba tam być i poznać kraj i ludzi .
Pamietam jak w tamtym roku pierwszy raz przyjechałam do Niemiec. Wszystko było mi obce. jedynie co wtedy mi sie podobało to krajobrazy. Zachwycałam sie ,, innością”. Byłam pełna podziwu dla ,, czystości” małych miast , wsi. Pięknie zadbane domy, podwórka , ogrody.
Tęskniłam za domem,( córką, mamą, psem). Nie mogłam się doczekać kiedy wrócę.
Teraz jest odrotnie -im dłużej przebywam w domu nie mogę sie doczekać kiedy wrócę.
Tak,że nie wszystko co polskie jest ,,naj”. Zakochałam sie w Heppenheim, czuję się tam lepiej niż w domu. Choć tu mam mamę , dziecko , wielu przyjaciół, koleżanek,znajomych- ciesza się jak mnie widza po długiej nieobecności- jest to miłe . Sprawdza się w moim przypadku powiedzenie,, Mie3jsce Twoje tam , gdzie serce Twoje”.