Senior za kierownicą.
Tydzień temu wydarzył się kolejny tragiczny wypadek spowodowany przez starszego kierowcę (tym razem 79 lat). Dwie osoby zginęły, ponad 50 zostało rannych.
Badania demograficzne wskazują, że w 2020 roku będziemy mieli 30% kierowców ponad 60 lat. Politycy zaczynają się budzić i myśleć nad rozwiązaniem problemu – no… ale czy im za myślenie płacą?
Mówca Zielonych proponuje wprowadzenie od pewnego wieku testu. No proszę!! Chyba polubię Zielonych, bo dokładnie to samo mówię już od wielu lat. Pracuję ze starszymi ludźmi, wielu z moich pacjentów jeździ jeszcze samochodem, problem nie jest mi obcy, a nawet codzienny. Niech jeżdżą! Jestem absolutnie za! Samochód daje im jeszcze niezależność (załatwienie zakupów, terminów, dojazd do lekarza), pomaga w utrzymaniu kontaktów (np. raz w tygodniu na karty, spotkanie z kolegami, tzw Stammtisch). W sumie seniorzy jeżdżą przeważnie „swoimi” drogami, do lekarza, do córki, do sklepu.
Nie musimy w ogóle dyskutować, że młodzi robią więcej wypadków. Oczywiście, bo ich jest też statystycznie więcej i więcej jeżdżą. Ale dla młodych jest prawo jazdy „na próbę” (2 lata) oraz nowo wprowadzone – od 17 lat.
Dlaczego nie wprowadzić testu dla seniorów? Wszystko w porządku? Przedłużenie, nawet do 100 lat. Deficyty? można wpisać do prawa jazdy ograniczenia: np. nie szybciej niż 100 km/h, bez autostrady, bez jazd nocnych, tylko z osobą towarzyszącą. Im wyższy wiek, tym częstsza kontrola. To jest moje zdanie, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla niejednego (kiedyś i dla nas…) byłaby to gorzka chwila.
Ja mam wielki szacunek dla starszych, którzy sami oddają prawo jazdy, albo samochód. Dobrowolnie i świadomie się przyznać, że kalendarz potargał siły – to dla mnie znak wysokiej odpowiedzialności.
Znane mi przykłady:
Jeden pan nie widzi, ale ma prawo jazdy, jego żona widzi, ale nie ma prawa jazdy. Rozwiązanie? Pan jedzie, a pani patrzy i dyktuje: w lewo, w prawo, czerwone światło. Śmieszne? Byłoby chyba, gdyby nie było takie tragiczne.
Inny pan mocno osłabiony w koncentrowaniu się i bardzo zwolniony w reakcji, jeździł jeszcze regularnie do przyjaciółki, 15 km. Córka znalazła wyjście na upartego ojca, poprosiła Urząd Zdrowia o „zaproszenie ojca na test dla starszych kierowców” (pan nawet nie wiedział, że takowego jeszcze nie ma). Test „wypadł negatywnie”, starszy pan, pełen respektu dla urzędnika za biurkiem, oddał prawo jazdy (które zaraz wylądowało tajnie w rękach córki). Niestety nie każdy ma taką roztropną córkę.
Niektórzy mogą sobie nareszcie w późnym wieku kupić wymarzone Mercedesy (czy inne), samochody, które są za silne, za duże, za szybkie. Starszy właściciel jedzie wtedy zbyt ostrożnie, nie mając wyczucia wielkości, bojąc się to cudo zadrapać, tamuje swoją jazdą przepływ ruchu i prowokuje tym ryzykowne próby pozbycia się tego poprzednika.
Ale znam też panią, 89 lat, która jest bardziej zdatna do kierowania, niż niejeden sześćdziesięciolatek.
I dlatego, kochani politycy, myślcie, debatujcie, temat zaczyna się robić gorący!
Nie obawiajcie się, że stracicie kilku starszych wyborców. Tylko odwagi!! Może za to odzyskacie paru młodszych!
Do tematu: prawo jazdy od 17 lat, wprowadzone w Niemczech 3-4 lata temu, piękna rzecz, często – niestety – źle zrozumiana. Może nie wszystko wiem 100 procentowo, ale jestem przekonana o słuszności tego systemu i gdyby nas to w odpowiednim czasie trafiło, na pewno bym córce nie utrudniała, a Jurek byłby najlepszym trenerem. Główną myślą jest, żeby delikwent przez pierwszy rok nabrał doświadczenia i pojął, że samochód nie służy do szpanowania ani dodania potencji (tu nawet niektórzy z dojrzalszych roczników się mylą…), tylko do przemieszczania z A do B. Początkujący może jeździć tylko ze zgłoszoną i wpisaną osobą, powyżej 25 lat (czyli kumpel z klasy odpada), która ma prawo jazdy przynajmniej 5 lat, czyste konto we Flensburgu (chyba max 3 punkty) i zero promili (więc tatuś musi wziąć z knajpy taksówkę, a nie syna). Ten system jest w Ameryce (i nie tylko) i statystyki wypadków z młodymi kierowcami są tam o wiele niższe niż u nas. Nie wszystko co stamtąd musi być be-be.
***Młodzi najwięcej popełniają szaleństw udając dorosłych, a starzy, kiedy pragną uchodzić za młodych.***
Dopis, 29.07.09
Temat jest tak aktualny, że wczoraj poświęcona mu była cała strona naszej gazety.
Sedno:
– czytelnicy, młodzi i starsi są za testem, politycy się wstrzymują.
– lekarze mogliby wpłynąć na starszych pacjentów, znając ich choroby, ale obawiają się, że pacjent zmieniłby wtedy lekarza i poszedł do kolegi.
– ryzyko wypadków rośnie szybko od końca 70 lat. A po osiemdziesiątce kierowca statystycznie porównywalny jest do początkującego.
– Są punkty, w których można już dziś dobrowolnie przeprowadzić test, np. w Darmstadt, kosztuje 150 Euro. Jednak zaledwie 30 osób rocznie jest gotowych tyle płacić, żeby usłyszeć, że byłoby dobrze oddać prawo jazdy (to jest tylko rada, nie odebranie).
– szkoły jazdy proponują specjalne godziny dla seniorów. Ale np. jedna starsza pani chciała po śmierci męża sama jeździć dość nową limuzyną. Pani nie przetrwała kilku dobrowolnych godzin jazdy z trenerem (dla przypomnienia), ale jeździ regularnie po mieście. Ok, taką właśnie też znam, może to ta sama?