Spotkania przypadkowe?
Nie ma spotkań przypadkowych – mówi powiedzenie. Jestem o tym przekonana.
Nie zastanawiasz się czasem, co skrzyżowało Twoją drogę z innym człowiekiem, że pozostał w jakiś sposób w Twoim życiu, albo miał na nie wpływ?
Czy był to przypadek, że kuzynka wspomniała kiedyś, iż jej znajoma pisze obecnie książkę o Mrągowie? że ja tę książkę oczywiście koniecznie chciałam mieć? że mnie zauroczyła? że napisałam autorce podziękowanie…
To było już prawie trzy lata temu.
W międzyczasie rozwiązała się miedzy nami miła internetowa znajomość, a Kasia Enerlich – moja mazurska pokrewna dusza, robi mi się coraz bliższa.
Ostatnio udało nam się spotkanie i poznałyśmy się osobiście.
Dla mnie to spotkanie zostanie niezapomniane, tym bardziej, że okazało się, że łączy nas również stary mrągowski dom, w którym ja urosłam, a Kasia sobie marzyła.
Jak już wspomniałam w poprzednim artykule (link) z przypadkowej rozmowy wyszło spotkanie Kasi z moją mamą. Autorka szuka informacji o przeszłości Mrągowa, a od mamy mogła wiele takich otrzymać.
Jurek poszedł z nami na to spotkanie, „ach, wypiję z wami kawę i pójdę”, ale rozmowa i wojenne wspomnienia mamy tak go wciągnęły, że został do końca i uwiecznił nas fotograficznie (zdjęcie w artykule z 1.09.). Kasia pisała i pisała i pisała, aż się atrament w piórze wypisał i musiała skończyć naszym długopisem.
Mama, mimo podeszłego wieku, potrafi obrazowo, ciekawie i dokładnie przekazać wspomnienia, pamięta daty i nazwiska. W ten sposób żywa historia zostanie w jakiś sposób publicznie utrwalona (bo prywatnie spisała mama swoją przeszłość w grubych albumach) i nie zginie – myśleliśmy.
Kasia szuka też ciągle inspiracji do nowych książek, kiedyś będziemy coś z mamy przeżyć czytać.
Że tak szybko to się zdarzy, nie oczekiwaliśmy! Bo Kasia pisze również w Gazecie Olsztyńskiej, gdzie już pojawiły się dwa artykuły o mamie i jej historii Mrągowa.
1.09.2012 Gazeta Olsztyńska „Tam gdzie żyją magiczne kamienie” – kopia z gazety.
3.11.2012 Gazeta Olsztyńska. „Kryształowa noc” – tu tekst z Kasi blogu, bo gazeta jeszcze do nas nie dotarła.
Czy są spotkania przypadkowe? Chyba nie, chyba tak miało być. Z jednego spotkania, wyszło drugie, wspomnienia ożyły i znalazły odbiorców. Po Kasi artykule internecie zwróciła się do mnie nauczycielka historii z Mrągowa i prosiła o kontakt z mamą.
A ja się cieszę, że przez spotkanie z Kasią, przyczyniłam się pośrednio do utrwalenia minionych wydarzeń mojego miasteczka.
I choć tak daleko jestem, to wraca moja postać w mazurskie strony, nie tylko w czasie urlopowego pobytu.
Nie ma spotkań przypadkowych. Los tak chciał i tak jest dobrze.
Przypadkowe odkrycia zdarzają się tylko umysłom przygotowanym.