W ogrodzie.
Czekaliśmy i czekaliśmy aż się doczekaliśmy. Czego? no, wiosny!
Co dzień po trochu posuwamy się na przód. Raz porządki w ogródkach, raz ostatnie wiosenne przycięcie krzaków, to znów odkryte pierwsze drzewo migdałowe i narcyzy.Dziś w nocy przymroziło jeszcze trochę, rano było minus 2 stopnie, co kwiatkom jednak w niczym nie przeszkadzało dalej się rozwijać.
Przedpołudniem było piękne słońce. I znów doznałam dziwnej natury ludzkiej, która mnie w takich sytuacjach wciąż fascynuje – zamiast się cieszyć z dzisiejszych wiosennych promieni, to dwunożna istota kiwa głową i duma „nie cieszmy się za wcześnie, jeszcze ma przyjść śnieg”. Jak to rozumieć? Dziś jest słońce, to jest fakt. Czy śnieg przyjdzie to jest ewentualnie prawdopodobna możliwość. Dlaczego się dziś nie cieszyć ze słońca, zamiast się na zapas martwic o śnieg? A jak nie przyjdzie, to co? Zmartwienie na darmo? Czy znajdzie się nowy powód, może deszcz za dwa dni, może susza na rok… A radości nadrobić już nie można.
Mój dzień był piękny, pełen słońca i kwitnących kwiatów.
Nagroda za optymizm: na sprzątnięty już w piątek taras wystawiłam fotele i wypiłam pierwszą kawę w ogrodzie. Co za smak!! No i próbne leżakowanie też zdane na piątkę.
A jak jutro spadnie śnieg, no to go odgarniemy. A ja mam już godzinkę miłego siedzenia więcej od innych…
*** Gdzie prostota i szczerość, tam kwitnie przyjaźń i radość (A. Różanek) ***
25 marca, 2009 o 15:41
Porażki nalezą do życia, również u nas. Ciepłe godziny na razie się chłodzą, jest zimny wiatr, dziś nawet trochę śniegu spadło. A nieco wyżej doszło do chaosu na drogach, samochody nie zmogły ślizgawicy i niektóre „skróciły” serpentyny przez las i pola – służby techniczne miały niezły dochód. Ciężarówki nie mogły podjechać pod górę, a te na górze nie zjeżdżały (jak zdążyły zareagować). W mieście ranny śnieżek przeszedł w nieciekawy deszcz. Ale natura nie da się zatrzymać. Kwitną już forsycje.