„Prowincja pełna słońca”
Jak się mówi: tylko cierpliwości, a i z trawy będzie mleko.
Czekałam i się doczekałam… trzeciej części książek Kasi Enerlich o Mrągowie i losach Ludmiły. Przyniósł mi ją Gwiazdor pod choinkę – dziękuję miły Gwiazdorze.
Chociaż po drugiej nie zamierzała pisać dalej o swojej prowincji, to jednak moja przepowiednia się sprawdziła i Kasia MUSIAŁA nam napisać dalszy ciąg.
No… a jakby chciała, to na następne też mam zestaw tytułów.
„Prowincja pełna słońca” przeniosła mnie znów na moje Mazury. Chociaż akcja dzieje się teraz mniej w Mrągowie, a więcej w domu Ludmiły niedaleko Mrągowa, we Włoszech i na pograniczach Polski, to czułam się znów „w domu”.
Odkryłam znane mi miejsca, myśli i fakty. Książki Kasi są dla mnie osobiste, bo przez internetową korespondencję, kontakt z autorką i wpisy na Facebook i NK, pozwalają mi znaleźć echo naszych rozmów, doszukać się biograficznych elementów i źródeł scen i wątków.
Z mojego Mrągowa trafiła mi się scenka, kiedy Ludmiła kupuje folię w sklepie ogrodniczym na Przemysłowej. Mrągowo ma na pewno nie tylko ten sklep – ale… autorka wyszukała sobie akurat tę ulicę.
Kasia przemogła swój strach przed lataniem samolotem (może zastosowała tez typ, który jej dałam) i wyruszyła do Włoch, wiele wrażeń z tego pobytu zamieściła w powieści. Pamiętam, że komentowałam kilka zdjęć. Strach przed lotem musiała przemóc też Ludmiła. I niejedeną sekwencję z Włoch znałam już wizualnie ze zdjęć.
Obwarzankowa Podróż dotyczy mnie osobiście. Byłam w czerwcu`11 w Mrągowie i byłyśmy prawie umówione na spotkanie, ale termin Kasi podróży wzdłuż polskiej granicy pokrzyżował nam plany. Było mi bardzo szkoda. Ale za to mamy nową prowincję!
Spotkanie przełożymy do następnej okazji, a w powieści poczytałam sobie, gdzie Kasia wojażowała, kiedy ja chodziłam po mrągowskich drogach z mojego dzieciństwa.
Od pierwszej strony wciągają nas losy Ludmiły, a Kasia lekkim językiem opowiada o swojej prowincji.
Tak… ważne jest, żeby każdy znalazł sobie swoje miejsce, swoją własną prowincję. Obojętnie gdzie, tylko trzeba się tam dobrze czuć, jak W DOMU.
A może by tak… Co tam, Kasiu, jesteś spontaniczna dziewczyna… U nas okolica piękna – chętnie Ci ją pokażę, historia ciekawa, miejsca mam dość…
(Spotkałam tu już panią z Mrągowa i pana z Torunia – oboje już nie żyją, ale byłam dla nich takim ogniwem z przeszłości.)
Usiadłybyśmy sobie na winnych stokach w słońcu (kiedy u Was jeszcze zima sroga, to u nas już kolorowa wiosna!). Nazbierasz pomysłów, wątków… Widziałaś już kiedyś kwitnące drzewa migdałowe?
Wyślij Ludmiłę po nowe losy do nas. Będę o nią dobrze dbała.
Życie jest jak książka: im dłużej ją czytasz, tym lepiej rozumiesz wątek.
(Pino Pellegrino)